Źródła cyfrowe - Testy Audio-Video - Audio-Video - Testy sprzętu stereo i wideo - Audio-Video - Testy sprzętu stereo i wideo Portal avtest.pl to najlepszy serwis o tematyce audio-video. Prezentujemy nowości z rynku oraz profesjonalne testy sprzętu. Redakcja miesięcznika Audio-Video zaprasza! https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe 2024-04-27T17:10:36+00:00 EverSolo DMP-A6 2024-01-12T10:27:30+00:00 2024-01-12T10:27:30+00:00 https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1392-eversolo-dmp-a6 Webmaster webmaster@av.com.pl <div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/f8a5e5152a56b7390e83035856d02f41_S.jpg" alt="EverSolo DMP-A6" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>O streamerze DMP-A6 dotąd nieznanej marki EverSolo zrobiło się głośno w ubiegłym roku. Sprzedaż ruszyła z kopyta, zachwytów nie (było) widać końca. Postanowiliśmy sprawdzić, czym przekonał do siebie klientów hit z Shenzhen.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Instal Audio,<a href="https://www.eversolo.pl" target="_blank" rel="noopener"> www.eversolo.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 3999 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: czarne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Marek Lacki, Filip Kulpa | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 9/2023 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-09-2023/">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Odtwarzacz strumieniowy EverSolo DMP-A6</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-aaa.jpg" alt="EverSolo DMP-A6" />&nbsp;</p> <p>Marka EverSolo należy do&nbsp;chińskiego przedsiębiorstwa Eversolo Audio Technology, będącego częścią Shenzhen Zidoo Technology — firmy istniejącej od 2014 roku. Urządzenia oferowane pod nową marką są adresowane do&nbsp;bardziej wymagających użytkowników, czego w&nbsp;języku producenta wcale nie należy utożsamiać z&nbsp;dużą zasobnością portfela. W&nbsp;ofercie znajduje się jeden streamer, ale w&nbsp;dwóch odmianach — recenzowany DMP-A6 i&nbsp;jego fabrycznie ulepszona wersja Master Edition — oraz dwa modele przetworników c/a. Dostępne są także urządzenia przenośne.</p> <p>Poprzez swoją stronę internetową, koncern Zidoo prowadzi z&nbsp;klientami i&nbsp;użytkownikami otwartą platformę komunikacyjną w&nbsp;postaci forum, na&nbsp;którym można wymieniać się uwagami na&nbsp;temat funkcjonowania sprzętu. Takie podejście staje się coraz częściej domeną producentów z&nbsp;Państwa Środka, niegdyś uważanego za wylęgarnię podróbek, raj wstecznej inżynierii i&nbsp;kopii rozwiązań znanych z&nbsp;Zachodu. Ale to już przeszłość.</p> <h2>Wykonanie</h2> <p>Zacznijmy od pierwszego wrażenia, zaraz po wyjęciu niewielkiego, szerokiego na&nbsp;270 mm i&nbsp;ważącego niespełna 2,5 kg, urządzenia. Co tu dużo mówić: jest bardzo dobrze. Wysoko oceniliśmy jakość i&nbsp;precyzję wykonania w&nbsp;całości aluminiowej obudowy. Estetyka wykonania nie ma nic wspólnego w&nbsp;siermiężnymi „projektami” chińskich wzmacniaczy lampowych z&nbsp;poprzedniej dekady. Ładnie położony matowy, czarny lakier (nieco kłopotliwy w&nbsp;czyszczeniu tłustych zabrudzeń), szczotkowany i&nbsp;anodowany front, imitacja radiatorów po bokach, duży 6-calowy, dotykowy kolorowy ekran LCD o&nbsp;dużej rozdzielczości i&nbsp;nienagannej czytelności wskazań, wyfrezowany napis Eversolo na&nbsp;górnej pokrywie czy wreszcie podświetlane wzdłuż obwodu pokrętło głośności (i&nbsp;włącznik w&nbsp;jednym) —&nbsp;to wszystko sprawia naprawdę korzystne wrażenie i&nbsp;trochę przypomina współczesne urządzenia Naima.</p> <h2>Sterowanie</h2> <p>W&nbsp;komplecie nie ma pilota, co normalnie uznalibyśmy za minus, ale sterownik (BTR-12) można dokupić za całe... 69 zł. Realizuje on podstawowe funkcje, jak włączanie/wyłączanie, wybór źródła, zmiana ścieżki, stop/play/pauza czy regulacja głośności — więcej nie potrzeba. Naszym zdaniem, zdecydowanie warto. Należy jednak podkreślić, że i&nbsp;bez pilota obsługa DMP-A6 okazuje się bardzo przyjemna. To zasługa przejrzystej, intuicyjnej i&nbsp;sprawnie działającej aplikacji „Eversolo Control”, której nie musimy szukać — wystarczy zeskanować kod QR z&nbsp;„szybkiej” instrukcji obsługi lub z&nbsp;ekranu wstępnej konfiguracji. Kolejne, miłe zaskoczenie dotyczy polskiej wersji menu — nie dość, że w&nbsp;ogóle jest (obok bardzo wielu innych języków) — to jakość spolszczenia nie pozostawia nic do&nbsp;życzenia. Żadnych literówek, niezgranych skrótów, czy błędnych tłumaczeń. Wygląda to wręcz tak, jak gdyby urządzenie zostało zaprojektowane w&nbsp;Polsce. To dobitny przykład tego, że przez ostatnie kilka lat Chińczycy nie tyle zmniejszyli dystans do&nbsp;Zachodu i&nbsp;Japonii, ale odwrócili sytuację — teraz to „reszta świata” powinna brać przykład z&nbsp;czołowych chińskich producentów, jakkolwiek groźnie by to nie zabrzmiało.</p> <p><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/screen/eversolo-apka.jpg" alt="eversolo apka" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Aplikacja Eversolo Control jest przejrzysta graficznie, stabilna i bogata w opcje. To tylko wycinek z nich. Na szczególną uwagę zasługuje zdalny pulpit (Cast), który przyda się m.in. do korzystania z Apple Music, choć nie jest to rozwiązanie doskonałe z uwagi na horyzontalny układ wyświetlacza.</em></strong></p> <p>Infografika i&nbsp;ogólny układ menu aplikacji są wzorowo czytelne i&nbsp;całkowicie intuicyjne. Nie trzeba się zastanawiać, co jest do&nbsp;czego, ani do&nbsp;niczego przyzwyczajać. Responsywność nie budzi żadnych zastrzeżeń, ponadto nic się nie wiesza. Jedynie regulacja głośności mogłaby działać bardziej płynnie. Przy dużych poziomach głośności da się ponadto usłyszeć drobne „cyknięcia" z&nbsp;głośników.</p> <p>Dotykowy ekran o&nbsp;dużej gęstości pikseli jest nie tylko ozdobą i&nbsp;źródłem informacji o&nbsp;odtwarzanym materiale (okładka, metadane, częstotliwość próbkowania itp), ale także w&nbsp;pełni użytecznym interfejsem. Sposób poruszania się po menu jest równie intuicyjny, jak sama aplikacja. W&nbsp;przemyślany i&nbsp;logiczny sposób zintegrowano dostęp do&nbsp;serwisów streamingowych — domyślnie są to: Tidal, Qobuz, HIGHRESAUDIO i&nbsp;Deezer. Dodatkowo można doinstalować aplikacje innych platform, jak Amazon Music i&nbsp;Apple Music. Wystarczy kliknąć w&nbsp;odpowiednią, białą ikonkę. Są też usługi chmurowe (OneDrive i&nbsp;DropBox w&nbsp;wersjach beta) oraz różne radia internetowe — do&nbsp;wyboru, do&nbsp;koloru.</p> <p>{gallery}testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/screen{/gallery}</p> <p>Po wstępnych ustawieniach języka wybieramy sposób łączności z&nbsp;siecią: kablem lub bezprzewodowo. Z&nbsp;rozpędu i&nbsp;wygody wybrałem Ethernet, chociaż na&nbsp;ekranie wyświetliły się od razu wszystkie będące w&nbsp;zasięgu sieci Wi-Fi (2,4/5 GHz) — wystarczyłoby wybrać właściwą i&nbsp;wpisać hasło. Za łączność odpowiadają dwie krótkie, zamontowane z&nbsp;tyłu, fabrycznie wkręcone anteny. Trzecia odpowiada za łączność Bluetooth 5.0. Chwilę po połączeniu, urządzenie proponuje aktualizację oprogramowania (jeśli takowa się ukazała), co natychmiast zrobiłem.</p> <p>Wróćmy jeszcze do&nbsp;aplikacji. <strong>Wybranie opcji „Cast” powoduje wyświetlenie na&nbsp;ekranie smartfona całej zawartości wyświetlacza</strong> — opóźnienie jest minimalne (na&nbsp;oko kilkadziesiąt milisekund) i&nbsp;co ciekawe, to ekran smartfona „wyprzedza” displej urządzenia. Tym sposobem możemy bez problemu oglądać zawartość wyświetlacza, a&nbsp;także zdalnie go obsługiwać. Zdalny pulpit docenią subskrybenci Apple Music. Plugin dla tej platformy, który można aktywować w&nbsp;aplikacji nie działa bowiem na&nbsp;tych samych zasadach co natywne wsparcie Tidala czy Qobuza w&nbsp;zakładce „Streaming” aplikacji Eversolo. Do obsługi Apple Music niezbędny jest właśnie ekran urządzenia (lub zdalny pulpit w&nbsp;aplikacji). Wówczas możemy po Apple Music nawigować, jednakże nie jest to równie wygodne, jak w&nbsp;telefonie czy na&nbsp;iPadzie, ponieważ orientacja wyświetlacza jest pozioma i&nbsp;nie da się tego zmienić. Konieczne jest więc ciągłe przewijanie zawartości ekranu. Da się z&nbsp;tym żyć, ale z&nbsp;Tidala korzysta się o&nbsp;wiele wygodniej.</p> <p>W&nbsp;menu nad wyświetlaną okładką (na&nbsp;ekranie lub w&nbsp;aplikacji w&nbsp;trybie „Cast”) można kliknąć ikonkę i&nbsp;przełączyć cały ekran na&nbsp;widok symulacji wskazówek VU Meter. Do wyboru są cztery wersje, w&nbsp;różnych kolorach i&nbsp;kształtach, a&nbsp;przesunięcie palcem w&nbsp;lewo lub w&nbsp;prawo przełącza pomiędzy trybami. Podobny bajer znamy z&nbsp;urządzeń Rose i&nbsp;paru innych producentów. Użyteczność wskazówek jest w&nbsp;praktyce wątpliwa (mała płynność i&nbsp;umowna dokładność), a&nbsp;one same wyglądają trochę kiczowato.</p> <p>Nie zmienia to oczywiście faktu, że producent solidnie popracował nad wygodą użytkowania i&nbsp;drobnymi detalami, które zwykle umykają uwadze producentów, także tych z&nbsp;bardzo długim stażem. Już samo opakowanie wiele mówi o&nbsp;szacunku do&nbsp;klienta — jest estetyczne i&nbsp;starannie wykonane. Jedyne, co może przeszkadzać, to niezbyt przyjemny zapach dobywający się z&nbsp;pudełka, przypominający woń opon. Wydaje się, że jego źródłem jest worek z&nbsp;tworzywa imitującego materiał tekstylny. Mniejsza o&nbsp;to.</p> <h2>Nie tylko streaming</h2> <p>DMP-A6 został świetnie przygotowany nie tylko do&nbsp;streamingu, ale także do&nbsp;odtwarzania plików z&nbsp;zasobów lokalnych. Możliwości urządzenia w&nbsp;tej dyscyplinie mogą uchodzić za wzór do&nbsp;naśladowania. Na spodzie znajduje się odkręcana klapka, po której zdjęciu <strong>możemy łatwo zamontować superszybki dysk SSD M.2 NVMe</strong> w&nbsp;standardzie 2280 (80 mm długości), o&nbsp;maksymalnej pojemności 4 TB. Dwa terabajty takiej pamięci (dobrej jakości) można dzisiaj kupić za mniej niż 400 zł, a&nbsp;to wystarczy, by pomieścić grubo ponad tysiąc albumów, w&nbsp;tym sporą część w&nbsp;jakości hi-res. Nie jest to jedyna opcja, by uczynić z&nbsp;A6 autonomiczny serwer muzyczny, acz z&nbsp;pewnością najbardziej elegancka. Alternatywnie da się użyć złącza USB 3.0 OTG i&nbsp;małego dysku (SSD/HDD), ewentualnie pendrive’a, jeśli nie potrzebujemy mieć dużej biblioteki — w tym trybie urządzenie działa bez zastrzeżeń. Warto jeszcze wspomnieć, że instalacja SSD czyni z&nbsp;DMP-A6 serwer widoczny dla innych urządzeń w&nbsp;sieci (SMB).</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-spod-ssd.jpg" alt="EverSolo DMP A6 SSD" /></p> <p>Urządzenie współpracuje także z&nbsp;dyskami sieciowymi, zarówno w&nbsp;protokole UPnP/DLNA, jak również w&nbsp;SMB, NFS czy Web DAV (fani komputerów wiedzą w&nbsp;czym rzecz). Sprawdziliśmy w&nbsp;teście SMB z&nbsp;dyskiem Synology DS115. EverSolo bez problemu zindeksował kilkanaście tysięcy utworów, sczytując metadane i&nbsp;pliki okładek, na&nbsp;dodatek w&nbsp;tym samym czasie odtwarzając muzykę z&nbsp;Audirvany (UPnP) — bez lagów i&nbsp;przycięć.</p> <p>To wciąż nie koniec dobrych wieści. <strong>DMP-A6 ma funkcjonalności AirPlay 2, Tidal Connect, Spotify Connect oraz Roon Ready.</strong> Nie przewidziano Chromecasta, ale to jedyny, drobny minus — nie ma nad czym rozpaczać. </p> <p>Wróćmy jeszcze do&nbsp;<strong>Apple Music</strong>. DMP-A6 powinien zapewniać dostęp do&nbsp;nagrań w&nbsp;jakości hi-res 24/192. Co więcej, urządzenie rozpoznaje częstotliwość próbkowania materiału źródłowego i&nbsp;odtwarza go w&nbsp;trybie bit-perfect — to znaczy powinno. Z&nbsp;niewiadomych przyczyn nie udało nam się tego dokonać. Każdy utwór z&nbsp;Apple Music był odtwarzany z&nbsp;próbkowaniem 44,1 kHz. Na nic zdały się próby z&nbsp;ustawieniami w&nbsp;setupie — wybraliśmy opcję „original sampling rate” (w&nbsp;ustawieniu Fixed sampling rate output) oraz ustawienie „Eversolo Original sampling-rata audio engine”.</p> <h2>Wejścia, wyjścia... i&nbsp;CD-ROM</h2> <p>DMP-A6 otrzymał cztery wyjścia sygnału cyfrowego: USB Audio, koaksjalne, optyczne i&nbsp;HDMI. To ostatnie nie jest jednak interfejsem I2S, dość często widywanym w&nbsp;urządzeniach z&nbsp;Chin, lecz normalnym wyjściem HDMI, kompatybilnym z&nbsp;sygnałami PCM i&nbsp;DSD. Co można z&nbsp;nim zrobić? Podłączyć do&nbsp;jednostki A/V przyjmującej wielokanałowy sygnał PCM lub DSD (choćby z&nbsp;ripów płyt Super Audio CD). Odtwarzacz jest kompatybilny z&nbsp;plikami PCM (768 kHz) i&nbsp;DSD (22,6 MHz), dekoduje też materiał w&nbsp;formacie MQA. Odhacza więc wszystko.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-wejscia-wyjscia.jpg" alt="EverSolo DMP A6 wejscia wyjscia" /></p> <p><strong>Kolejna, ciekawa funkcja to możliwość podłączenia napędu CD/DVD-ROM</strong> i... odtwarzanie lub zgrywanie płyt CD. W&nbsp;tym przypadku będziemy zmuszeni jednak zainstalować wewnętrzny dysk SSD, ponieważ napęd ROM zajmie jedyny, dostępny port USB typu A&nbsp;(3.0). Warto jeszcze wspomnieć, że można go wykorzystać do&nbsp;tego, by komputer „widział” zasoby DMP-A6 w&nbsp;postaci dysku — i&nbsp;tym sposobem wgrywać muzykę. Jak przystało na&nbsp;nowoczesny streamer, DMP-A6 może także pełnić funkcję przetwornika c/a. Wejścia są trzy: koncentryczne, optyczne oraz — i&nbsp;tu niespodzianka — USB C.</p> <p>W&nbsp;fabrycznym wyposażeniu znajduje się stosowny kabel, który wygląda na&nbsp;lepszy niż te, których używamy do&nbsp;ładowania telefonów. Wątpliwe jednak wydaje się wykorzystywanie tego urządzenia w&nbsp;roli USB DAC-a. Co innego jako interfejs/DAC dla telewizora. Gdyby tak jeszcze konstruktorzy poszli za ciosem i&nbsp;wyposażyli A6 w&nbsp;wejście HDMI ARC lub — jeszcze lepiej — HDMI Audio do&nbsp;odtwarzania ścieżek dźwiękowych hi-res PCM z&nbsp;koncertowych płyt Blu-ray...</p> <p>Co jeszcze warto wiedzieć? Wyjścia analogowe są zdublowane: mamy po jednej parze RCA i&nbsp;jednej XLR-ów.</p> <p><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-gniazda.jpg" alt="EverSolo DMP A6 gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyjście HDMI będzie miało raczej niszowe zastosowanie. Wejście USB typu C spotyka się w urządzeniach biurkowych, do których DMP-A6 raczej się nie zalicza. Pozytywnym zaskoczeniem jest wyjście USB Audio.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <h2>Setup</h2> <p>EverSolo może się pochwalić rozległymi możliwościami konfiguracji każdego z&nbsp;wyjść, zarówno cyfrowych, jak i&nbsp;analogowych. Można je indywidualnie uruchamiać, bądź dezaktywować, włączać konwersję DSD-&gt;PCM, ustawić transfer natywny albo DoP. Dostępnych jest 7 typów filtracji cyfrowej FIR, zgodnych z&nbsp;tym, co proponuje producent kości przetworników c/a&nbsp;(ESS Technology). Dochodzą jeszcze ustawienia upsamplingu (z&nbsp;góry zadane częstotliwości wyjściowe) lub opcja rezygnacji z&nbsp;tej opcji. Możliwe jest ponadto włączenie lub wyłączenie cyfrowej regulacji głośności, której skok można dostosować do&nbsp;własnych preferencji (0,5–2 dB). Regulacja jest cyfrowa, najprawdopodobniej realizowana wewnątrz kości przetworników c/a. Da się także wprowadzić górny limit głośności, będący formą zabezpieczenia przed przypadkowym przesterowaniem końcówki mocy lub głośników. Znamionowe napięcie wyjściowe wynosi 2,6 V dla wyjść single-ended i&nbsp;5,2 V dla zbalansowanych, jest więc wyższe niż standardowe, na&nbsp;co należy zwrócić uwagę w&nbsp;testach porównawczych A/B.</p> <h2>Budowa</h2> <p>Po tych wszystkich „ochach i&nbsp;achach” obawialiśmy się, że hardware mógł paść ofiarą całej tej, niezwykle rozbudowanej funkcjonalności i&nbsp;dopracowanego oprogramowania. Tak się jednak nie stało.</p> <p><img title="EverSolo DMP A6 wnetrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-wnetrze.jpg" alt="EverSolo DMP A6 wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wnętrze odtwarzacza wygląda znacznie lepiej, niż można by oczekiwać, zważywszy na&nbsp;cenę i&nbsp;niezwykłą funkcjonalność tego streamera.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Sceptycy będą wytykać użycie zasilacza impulsowego, ale trzeba wciąż brać pod uwagę kilka okoliczności. Dobrze zaprojektowany zasilacz tego typu wcale nie musi być zły, wręcz przeciwnie. Niektórzy wytwórcy uczynili z&nbsp;tej techniki nieomalże ideé fixe (np. iFi Audio czy Chord Electronics). Ponadto, są na&nbsp;rynku przetworniki c/a&nbsp;za ponad 10-krotnie większe sumy, w&nbsp;których użyto zasilacza SMPS. Po trzecie, jest to rozwiązanie bardziej wydajne od zasilacza liniowego, nie grzeje się i&nbsp;nie brumi. Pozwala też realnie zaoszczędzić na&nbsp;energii elektrycznej. DMP-A6 to dobry tego przykład — podczas odtwarzania pobiera zaledwie 10 W&nbsp;mocy czynnej, czyli mniej niż dekoder telewizji kablowej.</p> <p>Moduł 12 V DC/2 A&nbsp;zajmuje oddzielną płytkę z&nbsp;lewej strony, a&nbsp;właściwa przetwornica została zamknięta w&nbsp;szczelnej, metalowej puszcze Faradaya z&nbsp;napisem, który ma „uspokoić” niesfornych malkontentów („Ultra Low Noise Power Supply”). Za wejściem IEC znalazł się filtr złożony z&nbsp;podwójnego dławika i&nbsp;kondensatorów blokowych. Dodatkowy, całkiem złożony stopień zasilania znajduje się już bezpośrednio na&nbsp;analogowej płytce wyjściowej i&nbsp;widzimy tu sporą grupę elementów SMD oraz cztery elektrolity Nichicon z&nbsp;serii FW (470 µF/35 V). Wygląda to bardzo porządnie, podobnie jak cały montaż.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-zasilacz.jpg" alt="EverSolo DMP A6 zasilacz" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Dobry zasilacz nie musi być liniowy — wiemy to nie od dziś. Konstruktorzy Eversolo poszli trochę „pod prąd".</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Środkową część zajmuje sekcja cyfrowa, w&nbsp;której dominuje spory radiator przykrywający główny komputer oparty o&nbsp;procesor ARM Cortex-A55 i&nbsp;pamięć RAM 4 GB oraz dysk SSD 32 GB dla systemu operacyjnego i&nbsp;przestrzeni na&nbsp;aplikacje. Użyto 16-rdzeniowego mikrokontrolera XMOS XU316. W&nbsp;tylnej części płytki, w&nbsp;pobliżu przyłączy, widać ponadto dwa, specyficzne układy scalone „DOH Audio Processor”, z&nbsp;których jeden odpowiada za sterowanie wyjściem HDMI, a&nbsp;drugi jest cyfrowym interfejsem i&nbsp;prawdopodobnie także elementem firmowego rozwiązania EOS (Eversolo original sampling-rate audio engine), którym chwali się producent. Tuż obok znajdują się dwa oscylatory 45,1584 MHz i&nbsp;49,152 MHz, oddzielnie dla obu rodzin częstotliwości próbkowania. Za łączność Bluetooth 5.0 odpowiada nowoczesny układ Qualcomm QCC5125 z&nbsp;obsługą kodeków aptX HD, aptX LL, LDAC i&nbsp;AAC. Filtrację cyfrową, regulację głośności i&nbsp;konwersję c/a&nbsp;realizują dwa niskonapięciowe (niewidoczne od góry) układy ES9038Q2M o&nbsp;32-bitowej architekturze HyperStream II. Każdy z&nbsp;nich (w&nbsp;jednym kanale) pracuje w&nbsp;podwójnym trybie różnicowym, dostarczając analogowy sygnał zbalansowany. Tor analogowy również jest symetryczny i&nbsp;wykorzystuje bardzo dobrej jakości, podwójne wzmacniacze operacyjne z&nbsp;wejściami J-FET — Texas Instruments OPA1642 (po dwa na&nbsp;kanał).</p> <p><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-tor-audio.jpg" alt="EverSolo DMP A6 tor audio" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Zbalansowany tor audio zbudowano w&nbsp;oparciu o&nbsp;bardzo dobre wzmacniacze operacyjne Texas Instruments z&nbsp;serii SoundPlus.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Podsumowując, doprawdy nie ma się do&nbsp;czego przyczepić — szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę to, ile DMP-A6 kosztuje. A&nbsp;kosztuje praktycznie tyle samo, co niegdysiejszy bestseller na&nbsp;rynku DAC-ów, Topping D70, gdy ten wchodził na&nbsp;rynek (przypomnijmy, że było to przed pandemią). A&nbsp;przecież to był tylko przetwornik c/a...</p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Pierwsze wrażenie to neutralność. Można nawet dojść do&nbsp;wniosku, że charakter brzmienia EverSolo zmierza delikatnie w&nbsp;kierunku ocieplenia czy może bardziej przyciemnienia. Wyższe rejestry nie były równie otwarte, jak w&nbsp;Meitnerze MA3. To oczywiście zupełnie inna liga urządzeń, jednak chodzi mi o&nbsp;sam balans tonalny. Barwa jest w&nbsp;miarę przyjemna, mimo że nie można jej określić mianem nasyconej. W&nbsp;kontekście ceny urządzenia zasługuje jednak na&nbsp;przychylną ocenę. Słuchałem EverSolo całkiem długo, także w&nbsp;tle, i&nbsp;nie stwierdziłem obecności czynników, które zachęcałyby mnie do&nbsp;wyłączenia muzyki. Nie tylko nie czułem znużenia, ale poprzez wybraną losowo playlistę na&nbsp;Tidalu, byłem ciekaw, co będzie dalej. Dopiero po naprawdę długiej sesji odsłuchowej i&nbsp;przestawieniu wymagań na&nbsp;wyższy, niż wynika z&nbsp;ceny urządzenia poziom, zacząłem dostrzegać charakterystyczny posmak w&nbsp;barwie, zapewne wynikający z&nbsp;typu zastosowanych kości przetworników c/a.</p> <p><img style="border: 1px solid;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-zlacza.jpg" alt="EverSolo DMP A6 zlacza" /></p> <p>Podobną obserwację poczynił red. naczelny, słuchając DMP-A6 w&nbsp;swoim systemie. „Przekaz ma stosunkowo łagodny, dobrze wyważony charakter, który nie atakuje słuchacza, daje sporo wytchnienia, nawet w&nbsp;połączeniu ze wzmacniaczem czy głośnikami o&nbsp;dużej rozdzielczości i&nbsp;analityczności. Zwraca natomiast uwagę pewna matowość prezentacji, typowa dla nowoczesnych źródeł opartych o&nbsp;kości ESS czy AKM. Było to dość ewidentne na tle leciwego odtwarzacza CD Naim CD5x — i&nbsp;to niezależnie od tego, czy muzyka pochodziła z&nbsp;dysku NAS Synology, czy z&nbsp;Roona. Niemniej, ogólną równowagę rejestrów i&nbsp;kulturę brzmienia oceniam dość wysoko, szczególnie w&nbsp;odniesieniu do&nbsp;ceny”.</p> <p>W&nbsp;mojej ocenie EverSolo okazał się całkiem przezroczystym urządzeniem, zaskakująco dobrze różnicując utwory, tj. sposób ich realizacji. Szczególnie w&nbsp;obszarze dynamiki podkreślał znaczną kompresję w&nbsp;niektórych nagraniach oraz efektowną swobodę dynamiczną w&nbsp;innych — tych lepszych. Dynamika to zresztą jeden z&nbsp;mocnych atutów tej konstrukcji. Wydaje się, że pod tym względem może ona spokojnie konkurować z&nbsp;dużo droższymi produktami.</p> <p><img style="border: #000000;" title="EverSolo DMP-A6" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-front.jpg" alt="EverSolo DMP-A6" /></p> <p>Podobał mi się także bas. Był nie tylko dynamiczny i&nbsp;szybki. Cechowało go także spore bogactwo treści, dobra czytelność, szczegółowość i&nbsp;zmienność. Na Baltlabie Epoca 2, który w&nbsp;tych dziedzinach nie stwarza żadnych ograniczeń (źródłom tej klasy), łatwo było docenić spore możliwości urządzenia. Nieco bardziej ostrożny był w&nbsp;swojej ocenie FK, stwierdzając, że „czuć pewien niedobór mięsistości, swobody i&nbsp;rozmachu, chociażby w&nbsp;konfrontacji ze wspomnianym Naimem”. No ale trudno się temu dziwić — dziś byłoby to znacznie droższe urządzenie niż DMP-A6.</p> <p>Również w&nbsp;zakresie przestrzenności chiński streamer nie zawodzi. Nie ma on co prawda wielkich możliwości w&nbsp;zakresie generowania głębi, precyzji lokalizacji czy przejrzystości sceny, jednak osiągnięto całkiem dużą poprawność. Na pierwszym planie lokalizacja jest bardzo dobra, ale brakowało mi nieco namacalności wokali — dopóki (znów) nie przypomniałem sobie o&nbsp;cenie...<br /><br /></p> <h2>Galeria</h2> <p>{gallery}testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6{/gallery}<br /><br /></p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Nietrudno zrozumieć internetowy „hype” wokół tego urządzenia. Chiński producent nawsadzał do&nbsp;DMP-A6 tyle funkcjonalności i&nbsp;atrakcyjnych rozwiązań, że same one gwarantują mu popularność i&nbsp;uznanie. Wymieńmy co ważniejsze z&nbsp;tych elementów: czytelny, w&nbsp;pełni użyteczny, dotykowy ekran LCD o&nbsp;dużej rozdzielczości, możliwość instalacji superszybkiego dysku SSD NVMe 4 TB, stabilny i&nbsp;dopracowany system wraz z&nbsp;przejrzystą aplikacją, dostęp do&nbsp;przeróżnych platform streamingowych, włączając w&nbsp;to Apple Music (rzadkość), cztery wyjścia cyfrowe i&nbsp;trzy wejścia cyfrowe, AirPlay 2, Roon Ready, obsługa UPnP, SMB — starczy! Co więcej, codzienna obsługa tego sprzętu jest bardzo przyjemna, a&nbsp;jakości wykonania nie sposób cokolwiek zarzucić.</p> <p><img style="margin-left: 20px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-zzz.gif" alt="EverSolo DMP A6 ocena i dane techniczne" width="400" height="1510" />A&nbsp;dźwięk? Jest dobrze wyważony, kulturalny, gładki, z&nbsp;bardzo dobrą dynamiką i&nbsp;niezłą przestrzennością. Nie można narzekać na&nbsp;szczegółowość ani bas, choć jasne jest, że dużo droższe urządzenia potrafią w&nbsp;tych dziedzinach więcej. Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba przyznać, że DMP-A6 stanowi mieszankę, którą ciężko będzie przeskoczyć konkurencji, nawet tej azjatyckiej.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 9/2023 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-09-2023/">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>Sprzęt towarzyszący<br /></strong></p> <ul> <li><strong>Pokój:</strong> 18,5 m2, zaadoptowany akustycznie ustrojami tłumiącymi, pułapkami basowymi i ustrojami rozpraszającymi 2D Acoustic Manufacture</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Akkus Fidelia One na stopkach Sound Care Sound Spikes</li> <li><strong>DAC:</strong> Meitner MA3</li> <li><strong>Wzmacniacz:</strong> Baltlab Epoca 2</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> Unitra KG-40</li> <li><strong>Interkonekt:</strong> Purist Audio Design Vesta RCA</li> <li><strong>Kable zasilające:</strong> własnej konstrukcji</li> <li><strong>Listwa:</strong> 2 x Enerr One + kabel Enerr Transcenda Supreme</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
<div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/f8a5e5152a56b7390e83035856d02f41_S.jpg" alt="EverSolo DMP-A6" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>O streamerze DMP-A6 dotąd nieznanej marki EverSolo zrobiło się głośno w ubiegłym roku. Sprzedaż ruszyła z kopyta, zachwytów nie (było) widać końca. Postanowiliśmy sprawdzić, czym przekonał do siebie klientów hit z Shenzhen.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Instal Audio,<a href="https://www.eversolo.pl" target="_blank" rel="noopener"> www.eversolo.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 3999 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: czarne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Marek Lacki, Filip Kulpa | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 9/2023 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-09-2023/">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Odtwarzacz strumieniowy EverSolo DMP-A6</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-aaa.jpg" alt="EverSolo DMP-A6" />&nbsp;</p> <p>Marka EverSolo należy do&nbsp;chińskiego przedsiębiorstwa Eversolo Audio Technology, będącego częścią Shenzhen Zidoo Technology — firmy istniejącej od 2014 roku. Urządzenia oferowane pod nową marką są adresowane do&nbsp;bardziej wymagających użytkowników, czego w&nbsp;języku producenta wcale nie należy utożsamiać z&nbsp;dużą zasobnością portfela. W&nbsp;ofercie znajduje się jeden streamer, ale w&nbsp;dwóch odmianach — recenzowany DMP-A6 i&nbsp;jego fabrycznie ulepszona wersja Master Edition — oraz dwa modele przetworników c/a. Dostępne są także urządzenia przenośne.</p> <p>Poprzez swoją stronę internetową, koncern Zidoo prowadzi z&nbsp;klientami i&nbsp;użytkownikami otwartą platformę komunikacyjną w&nbsp;postaci forum, na&nbsp;którym można wymieniać się uwagami na&nbsp;temat funkcjonowania sprzętu. Takie podejście staje się coraz częściej domeną producentów z&nbsp;Państwa Środka, niegdyś uważanego za wylęgarnię podróbek, raj wstecznej inżynierii i&nbsp;kopii rozwiązań znanych z&nbsp;Zachodu. Ale to już przeszłość.</p> <h2>Wykonanie</h2> <p>Zacznijmy od pierwszego wrażenia, zaraz po wyjęciu niewielkiego, szerokiego na&nbsp;270 mm i&nbsp;ważącego niespełna 2,5 kg, urządzenia. Co tu dużo mówić: jest bardzo dobrze. Wysoko oceniliśmy jakość i&nbsp;precyzję wykonania w&nbsp;całości aluminiowej obudowy. Estetyka wykonania nie ma nic wspólnego w&nbsp;siermiężnymi „projektami” chińskich wzmacniaczy lampowych z&nbsp;poprzedniej dekady. Ładnie położony matowy, czarny lakier (nieco kłopotliwy w&nbsp;czyszczeniu tłustych zabrudzeń), szczotkowany i&nbsp;anodowany front, imitacja radiatorów po bokach, duży 6-calowy, dotykowy kolorowy ekran LCD o&nbsp;dużej rozdzielczości i&nbsp;nienagannej czytelności wskazań, wyfrezowany napis Eversolo na&nbsp;górnej pokrywie czy wreszcie podświetlane wzdłuż obwodu pokrętło głośności (i&nbsp;włącznik w&nbsp;jednym) —&nbsp;to wszystko sprawia naprawdę korzystne wrażenie i&nbsp;trochę przypomina współczesne urządzenia Naima.</p> <h2>Sterowanie</h2> <p>W&nbsp;komplecie nie ma pilota, co normalnie uznalibyśmy za minus, ale sterownik (BTR-12) można dokupić za całe... 69 zł. Realizuje on podstawowe funkcje, jak włączanie/wyłączanie, wybór źródła, zmiana ścieżki, stop/play/pauza czy regulacja głośności — więcej nie potrzeba. Naszym zdaniem, zdecydowanie warto. Należy jednak podkreślić, że i&nbsp;bez pilota obsługa DMP-A6 okazuje się bardzo przyjemna. To zasługa przejrzystej, intuicyjnej i&nbsp;sprawnie działającej aplikacji „Eversolo Control”, której nie musimy szukać — wystarczy zeskanować kod QR z&nbsp;„szybkiej” instrukcji obsługi lub z&nbsp;ekranu wstępnej konfiguracji. Kolejne, miłe zaskoczenie dotyczy polskiej wersji menu — nie dość, że w&nbsp;ogóle jest (obok bardzo wielu innych języków) — to jakość spolszczenia nie pozostawia nic do&nbsp;życzenia. Żadnych literówek, niezgranych skrótów, czy błędnych tłumaczeń. Wygląda to wręcz tak, jak gdyby urządzenie zostało zaprojektowane w&nbsp;Polsce. To dobitny przykład tego, że przez ostatnie kilka lat Chińczycy nie tyle zmniejszyli dystans do&nbsp;Zachodu i&nbsp;Japonii, ale odwrócili sytuację — teraz to „reszta świata” powinna brać przykład z&nbsp;czołowych chińskich producentów, jakkolwiek groźnie by to nie zabrzmiało.</p> <p><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/screen/eversolo-apka.jpg" alt="eversolo apka" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Aplikacja Eversolo Control jest przejrzysta graficznie, stabilna i bogata w opcje. To tylko wycinek z nich. Na szczególną uwagę zasługuje zdalny pulpit (Cast), który przyda się m.in. do korzystania z Apple Music, choć nie jest to rozwiązanie doskonałe z uwagi na horyzontalny układ wyświetlacza.</em></strong></p> <p>Infografika i&nbsp;ogólny układ menu aplikacji są wzorowo czytelne i&nbsp;całkowicie intuicyjne. Nie trzeba się zastanawiać, co jest do&nbsp;czego, ani do&nbsp;niczego przyzwyczajać. Responsywność nie budzi żadnych zastrzeżeń, ponadto nic się nie wiesza. Jedynie regulacja głośności mogłaby działać bardziej płynnie. Przy dużych poziomach głośności da się ponadto usłyszeć drobne „cyknięcia" z&nbsp;głośników.</p> <p>Dotykowy ekran o&nbsp;dużej gęstości pikseli jest nie tylko ozdobą i&nbsp;źródłem informacji o&nbsp;odtwarzanym materiale (okładka, metadane, częstotliwość próbkowania itp), ale także w&nbsp;pełni użytecznym interfejsem. Sposób poruszania się po menu jest równie intuicyjny, jak sama aplikacja. W&nbsp;przemyślany i&nbsp;logiczny sposób zintegrowano dostęp do&nbsp;serwisów streamingowych — domyślnie są to: Tidal, Qobuz, HIGHRESAUDIO i&nbsp;Deezer. Dodatkowo można doinstalować aplikacje innych platform, jak Amazon Music i&nbsp;Apple Music. Wystarczy kliknąć w&nbsp;odpowiednią, białą ikonkę. Są też usługi chmurowe (OneDrive i&nbsp;DropBox w&nbsp;wersjach beta) oraz różne radia internetowe — do&nbsp;wyboru, do&nbsp;koloru.</p> <p>{gallery}testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/screen{/gallery}</p> <p>Po wstępnych ustawieniach języka wybieramy sposób łączności z&nbsp;siecią: kablem lub bezprzewodowo. Z&nbsp;rozpędu i&nbsp;wygody wybrałem Ethernet, chociaż na&nbsp;ekranie wyświetliły się od razu wszystkie będące w&nbsp;zasięgu sieci Wi-Fi (2,4/5 GHz) — wystarczyłoby wybrać właściwą i&nbsp;wpisać hasło. Za łączność odpowiadają dwie krótkie, zamontowane z&nbsp;tyłu, fabrycznie wkręcone anteny. Trzecia odpowiada za łączność Bluetooth 5.0. Chwilę po połączeniu, urządzenie proponuje aktualizację oprogramowania (jeśli takowa się ukazała), co natychmiast zrobiłem.</p> <p>Wróćmy jeszcze do&nbsp;aplikacji. <strong>Wybranie opcji „Cast” powoduje wyświetlenie na&nbsp;ekranie smartfona całej zawartości wyświetlacza</strong> — opóźnienie jest minimalne (na&nbsp;oko kilkadziesiąt milisekund) i&nbsp;co ciekawe, to ekran smartfona „wyprzedza” displej urządzenia. Tym sposobem możemy bez problemu oglądać zawartość wyświetlacza, a&nbsp;także zdalnie go obsługiwać. Zdalny pulpit docenią subskrybenci Apple Music. Plugin dla tej platformy, który można aktywować w&nbsp;aplikacji nie działa bowiem na&nbsp;tych samych zasadach co natywne wsparcie Tidala czy Qobuza w&nbsp;zakładce „Streaming” aplikacji Eversolo. Do obsługi Apple Music niezbędny jest właśnie ekran urządzenia (lub zdalny pulpit w&nbsp;aplikacji). Wówczas możemy po Apple Music nawigować, jednakże nie jest to równie wygodne, jak w&nbsp;telefonie czy na&nbsp;iPadzie, ponieważ orientacja wyświetlacza jest pozioma i&nbsp;nie da się tego zmienić. Konieczne jest więc ciągłe przewijanie zawartości ekranu. Da się z&nbsp;tym żyć, ale z&nbsp;Tidala korzysta się o&nbsp;wiele wygodniej.</p> <p>W&nbsp;menu nad wyświetlaną okładką (na&nbsp;ekranie lub w&nbsp;aplikacji w&nbsp;trybie „Cast”) można kliknąć ikonkę i&nbsp;przełączyć cały ekran na&nbsp;widok symulacji wskazówek VU Meter. Do wyboru są cztery wersje, w&nbsp;różnych kolorach i&nbsp;kształtach, a&nbsp;przesunięcie palcem w&nbsp;lewo lub w&nbsp;prawo przełącza pomiędzy trybami. Podobny bajer znamy z&nbsp;urządzeń Rose i&nbsp;paru innych producentów. Użyteczność wskazówek jest w&nbsp;praktyce wątpliwa (mała płynność i&nbsp;umowna dokładność), a&nbsp;one same wyglądają trochę kiczowato.</p> <p>Nie zmienia to oczywiście faktu, że producent solidnie popracował nad wygodą użytkowania i&nbsp;drobnymi detalami, które zwykle umykają uwadze producentów, także tych z&nbsp;bardzo długim stażem. Już samo opakowanie wiele mówi o&nbsp;szacunku do&nbsp;klienta — jest estetyczne i&nbsp;starannie wykonane. Jedyne, co może przeszkadzać, to niezbyt przyjemny zapach dobywający się z&nbsp;pudełka, przypominający woń opon. Wydaje się, że jego źródłem jest worek z&nbsp;tworzywa imitującego materiał tekstylny. Mniejsza o&nbsp;to.</p> <h2>Nie tylko streaming</h2> <p>DMP-A6 został świetnie przygotowany nie tylko do&nbsp;streamingu, ale także do&nbsp;odtwarzania plików z&nbsp;zasobów lokalnych. Możliwości urządzenia w&nbsp;tej dyscyplinie mogą uchodzić za wzór do&nbsp;naśladowania. Na spodzie znajduje się odkręcana klapka, po której zdjęciu <strong>możemy łatwo zamontować superszybki dysk SSD M.2 NVMe</strong> w&nbsp;standardzie 2280 (80 mm długości), o&nbsp;maksymalnej pojemności 4 TB. Dwa terabajty takiej pamięci (dobrej jakości) można dzisiaj kupić za mniej niż 400 zł, a&nbsp;to wystarczy, by pomieścić grubo ponad tysiąc albumów, w&nbsp;tym sporą część w&nbsp;jakości hi-res. Nie jest to jedyna opcja, by uczynić z&nbsp;A6 autonomiczny serwer muzyczny, acz z&nbsp;pewnością najbardziej elegancka. Alternatywnie da się użyć złącza USB 3.0 OTG i&nbsp;małego dysku (SSD/HDD), ewentualnie pendrive’a, jeśli nie potrzebujemy mieć dużej biblioteki — w tym trybie urządzenie działa bez zastrzeżeń. Warto jeszcze wspomnieć, że instalacja SSD czyni z&nbsp;DMP-A6 serwer widoczny dla innych urządzeń w&nbsp;sieci (SMB).</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-spod-ssd.jpg" alt="EverSolo DMP A6 SSD" /></p> <p>Urządzenie współpracuje także z&nbsp;dyskami sieciowymi, zarówno w&nbsp;protokole UPnP/DLNA, jak również w&nbsp;SMB, NFS czy Web DAV (fani komputerów wiedzą w&nbsp;czym rzecz). Sprawdziliśmy w&nbsp;teście SMB z&nbsp;dyskiem Synology DS115. EverSolo bez problemu zindeksował kilkanaście tysięcy utworów, sczytując metadane i&nbsp;pliki okładek, na&nbsp;dodatek w&nbsp;tym samym czasie odtwarzając muzykę z&nbsp;Audirvany (UPnP) — bez lagów i&nbsp;przycięć.</p> <p>To wciąż nie koniec dobrych wieści. <strong>DMP-A6 ma funkcjonalności AirPlay 2, Tidal Connect, Spotify Connect oraz Roon Ready.</strong> Nie przewidziano Chromecasta, ale to jedyny, drobny minus — nie ma nad czym rozpaczać. </p> <p>Wróćmy jeszcze do&nbsp;<strong>Apple Music</strong>. DMP-A6 powinien zapewniać dostęp do&nbsp;nagrań w&nbsp;jakości hi-res 24/192. Co więcej, urządzenie rozpoznaje częstotliwość próbkowania materiału źródłowego i&nbsp;odtwarza go w&nbsp;trybie bit-perfect — to znaczy powinno. Z&nbsp;niewiadomych przyczyn nie udało nam się tego dokonać. Każdy utwór z&nbsp;Apple Music był odtwarzany z&nbsp;próbkowaniem 44,1 kHz. Na nic zdały się próby z&nbsp;ustawieniami w&nbsp;setupie — wybraliśmy opcję „original sampling rate” (w&nbsp;ustawieniu Fixed sampling rate output) oraz ustawienie „Eversolo Original sampling-rata audio engine”.</p> <h2>Wejścia, wyjścia... i&nbsp;CD-ROM</h2> <p>DMP-A6 otrzymał cztery wyjścia sygnału cyfrowego: USB Audio, koaksjalne, optyczne i&nbsp;HDMI. To ostatnie nie jest jednak interfejsem I2S, dość często widywanym w&nbsp;urządzeniach z&nbsp;Chin, lecz normalnym wyjściem HDMI, kompatybilnym z&nbsp;sygnałami PCM i&nbsp;DSD. Co można z&nbsp;nim zrobić? Podłączyć do&nbsp;jednostki A/V przyjmującej wielokanałowy sygnał PCM lub DSD (choćby z&nbsp;ripów płyt Super Audio CD). Odtwarzacz jest kompatybilny z&nbsp;plikami PCM (768 kHz) i&nbsp;DSD (22,6 MHz), dekoduje też materiał w&nbsp;formacie MQA. Odhacza więc wszystko.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-wejscia-wyjscia.jpg" alt="EverSolo DMP A6 wejscia wyjscia" /></p> <p><strong>Kolejna, ciekawa funkcja to możliwość podłączenia napędu CD/DVD-ROM</strong> i... odtwarzanie lub zgrywanie płyt CD. W&nbsp;tym przypadku będziemy zmuszeni jednak zainstalować wewnętrzny dysk SSD, ponieważ napęd ROM zajmie jedyny, dostępny port USB typu A&nbsp;(3.0). Warto jeszcze wspomnieć, że można go wykorzystać do&nbsp;tego, by komputer „widział” zasoby DMP-A6 w&nbsp;postaci dysku — i&nbsp;tym sposobem wgrywać muzykę. Jak przystało na&nbsp;nowoczesny streamer, DMP-A6 może także pełnić funkcję przetwornika c/a. Wejścia są trzy: koncentryczne, optyczne oraz — i&nbsp;tu niespodzianka — USB C.</p> <p>W&nbsp;fabrycznym wyposażeniu znajduje się stosowny kabel, który wygląda na&nbsp;lepszy niż te, których używamy do&nbsp;ładowania telefonów. Wątpliwe jednak wydaje się wykorzystywanie tego urządzenia w&nbsp;roli USB DAC-a. Co innego jako interfejs/DAC dla telewizora. Gdyby tak jeszcze konstruktorzy poszli za ciosem i&nbsp;wyposażyli A6 w&nbsp;wejście HDMI ARC lub — jeszcze lepiej — HDMI Audio do&nbsp;odtwarzania ścieżek dźwiękowych hi-res PCM z&nbsp;koncertowych płyt Blu-ray...</p> <p>Co jeszcze warto wiedzieć? Wyjścia analogowe są zdublowane: mamy po jednej parze RCA i&nbsp;jednej XLR-ów.</p> <p><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-gniazda.jpg" alt="EverSolo DMP A6 gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyjście HDMI będzie miało raczej niszowe zastosowanie. Wejście USB typu C spotyka się w urządzeniach biurkowych, do których DMP-A6 raczej się nie zalicza. Pozytywnym zaskoczeniem jest wyjście USB Audio.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <h2>Setup</h2> <p>EverSolo może się pochwalić rozległymi możliwościami konfiguracji każdego z&nbsp;wyjść, zarówno cyfrowych, jak i&nbsp;analogowych. Można je indywidualnie uruchamiać, bądź dezaktywować, włączać konwersję DSD-&gt;PCM, ustawić transfer natywny albo DoP. Dostępnych jest 7 typów filtracji cyfrowej FIR, zgodnych z&nbsp;tym, co proponuje producent kości przetworników c/a&nbsp;(ESS Technology). Dochodzą jeszcze ustawienia upsamplingu (z&nbsp;góry zadane częstotliwości wyjściowe) lub opcja rezygnacji z&nbsp;tej opcji. Możliwe jest ponadto włączenie lub wyłączenie cyfrowej regulacji głośności, której skok można dostosować do&nbsp;własnych preferencji (0,5–2 dB). Regulacja jest cyfrowa, najprawdopodobniej realizowana wewnątrz kości przetworników c/a. Da się także wprowadzić górny limit głośności, będący formą zabezpieczenia przed przypadkowym przesterowaniem końcówki mocy lub głośników. Znamionowe napięcie wyjściowe wynosi 2,6 V dla wyjść single-ended i&nbsp;5,2 V dla zbalansowanych, jest więc wyższe niż standardowe, na&nbsp;co należy zwrócić uwagę w&nbsp;testach porównawczych A/B.</p> <h2>Budowa</h2> <p>Po tych wszystkich „ochach i&nbsp;achach” obawialiśmy się, że hardware mógł paść ofiarą całej tej, niezwykle rozbudowanej funkcjonalności i&nbsp;dopracowanego oprogramowania. Tak się jednak nie stało.</p> <p><img title="EverSolo DMP A6 wnetrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-wnetrze.jpg" alt="EverSolo DMP A6 wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wnętrze odtwarzacza wygląda znacznie lepiej, niż można by oczekiwać, zważywszy na&nbsp;cenę i&nbsp;niezwykłą funkcjonalność tego streamera.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Sceptycy będą wytykać użycie zasilacza impulsowego, ale trzeba wciąż brać pod uwagę kilka okoliczności. Dobrze zaprojektowany zasilacz tego typu wcale nie musi być zły, wręcz przeciwnie. Niektórzy wytwórcy uczynili z&nbsp;tej techniki nieomalże ideé fixe (np. iFi Audio czy Chord Electronics). Ponadto, są na&nbsp;rynku przetworniki c/a&nbsp;za ponad 10-krotnie większe sumy, w&nbsp;których użyto zasilacza SMPS. Po trzecie, jest to rozwiązanie bardziej wydajne od zasilacza liniowego, nie grzeje się i&nbsp;nie brumi. Pozwala też realnie zaoszczędzić na&nbsp;energii elektrycznej. DMP-A6 to dobry tego przykład — podczas odtwarzania pobiera zaledwie 10 W&nbsp;mocy czynnej, czyli mniej niż dekoder telewizji kablowej.</p> <p>Moduł 12 V DC/2 A&nbsp;zajmuje oddzielną płytkę z&nbsp;lewej strony, a&nbsp;właściwa przetwornica została zamknięta w&nbsp;szczelnej, metalowej puszcze Faradaya z&nbsp;napisem, który ma „uspokoić” niesfornych malkontentów („Ultra Low Noise Power Supply”). Za wejściem IEC znalazł się filtr złożony z&nbsp;podwójnego dławika i&nbsp;kondensatorów blokowych. Dodatkowy, całkiem złożony stopień zasilania znajduje się już bezpośrednio na&nbsp;analogowej płytce wyjściowej i&nbsp;widzimy tu sporą grupę elementów SMD oraz cztery elektrolity Nichicon z&nbsp;serii FW (470 µF/35 V). Wygląda to bardzo porządnie, podobnie jak cały montaż.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-zasilacz.jpg" alt="EverSolo DMP A6 zasilacz" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Dobry zasilacz nie musi być liniowy — wiemy to nie od dziś. Konstruktorzy Eversolo poszli trochę „pod prąd".</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Środkową część zajmuje sekcja cyfrowa, w&nbsp;której dominuje spory radiator przykrywający główny komputer oparty o&nbsp;procesor ARM Cortex-A55 i&nbsp;pamięć RAM 4 GB oraz dysk SSD 32 GB dla systemu operacyjnego i&nbsp;przestrzeni na&nbsp;aplikacje. Użyto 16-rdzeniowego mikrokontrolera XMOS XU316. W&nbsp;tylnej części płytki, w&nbsp;pobliżu przyłączy, widać ponadto dwa, specyficzne układy scalone „DOH Audio Processor”, z&nbsp;których jeden odpowiada za sterowanie wyjściem HDMI, a&nbsp;drugi jest cyfrowym interfejsem i&nbsp;prawdopodobnie także elementem firmowego rozwiązania EOS (Eversolo original sampling-rate audio engine), którym chwali się producent. Tuż obok znajdują się dwa oscylatory 45,1584 MHz i&nbsp;49,152 MHz, oddzielnie dla obu rodzin częstotliwości próbkowania. Za łączność Bluetooth 5.0 odpowiada nowoczesny układ Qualcomm QCC5125 z&nbsp;obsługą kodeków aptX HD, aptX LL, LDAC i&nbsp;AAC. Filtrację cyfrową, regulację głośności i&nbsp;konwersję c/a&nbsp;realizują dwa niskonapięciowe (niewidoczne od góry) układy ES9038Q2M o&nbsp;32-bitowej architekturze HyperStream II. Każdy z&nbsp;nich (w&nbsp;jednym kanale) pracuje w&nbsp;podwójnym trybie różnicowym, dostarczając analogowy sygnał zbalansowany. Tor analogowy również jest symetryczny i&nbsp;wykorzystuje bardzo dobrej jakości, podwójne wzmacniacze operacyjne z&nbsp;wejściami J-FET — Texas Instruments OPA1642 (po dwa na&nbsp;kanał).</p> <p><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-tor-audio.jpg" alt="EverSolo DMP A6 tor audio" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Zbalansowany tor audio zbudowano w&nbsp;oparciu o&nbsp;bardzo dobre wzmacniacze operacyjne Texas Instruments z&nbsp;serii SoundPlus.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Podsumowując, doprawdy nie ma się do&nbsp;czego przyczepić — szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę to, ile DMP-A6 kosztuje. A&nbsp;kosztuje praktycznie tyle samo, co niegdysiejszy bestseller na&nbsp;rynku DAC-ów, Topping D70, gdy ten wchodził na&nbsp;rynek (przypomnijmy, że było to przed pandemią). A&nbsp;przecież to był tylko przetwornik c/a...</p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Pierwsze wrażenie to neutralność. Można nawet dojść do&nbsp;wniosku, że charakter brzmienia EverSolo zmierza delikatnie w&nbsp;kierunku ocieplenia czy może bardziej przyciemnienia. Wyższe rejestry nie były równie otwarte, jak w&nbsp;Meitnerze MA3. To oczywiście zupełnie inna liga urządzeń, jednak chodzi mi o&nbsp;sam balans tonalny. Barwa jest w&nbsp;miarę przyjemna, mimo że nie można jej określić mianem nasyconej. W&nbsp;kontekście ceny urządzenia zasługuje jednak na&nbsp;przychylną ocenę. Słuchałem EverSolo całkiem długo, także w&nbsp;tle, i&nbsp;nie stwierdziłem obecności czynników, które zachęcałyby mnie do&nbsp;wyłączenia muzyki. Nie tylko nie czułem znużenia, ale poprzez wybraną losowo playlistę na&nbsp;Tidalu, byłem ciekaw, co będzie dalej. Dopiero po naprawdę długiej sesji odsłuchowej i&nbsp;przestawieniu wymagań na&nbsp;wyższy, niż wynika z&nbsp;ceny urządzenia poziom, zacząłem dostrzegać charakterystyczny posmak w&nbsp;barwie, zapewne wynikający z&nbsp;typu zastosowanych kości przetworników c/a.</p> <p><img style="border: 1px solid;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-zlacza.jpg" alt="EverSolo DMP A6 zlacza" /></p> <p>Podobną obserwację poczynił red. naczelny, słuchając DMP-A6 w&nbsp;swoim systemie. „Przekaz ma stosunkowo łagodny, dobrze wyważony charakter, który nie atakuje słuchacza, daje sporo wytchnienia, nawet w&nbsp;połączeniu ze wzmacniaczem czy głośnikami o&nbsp;dużej rozdzielczości i&nbsp;analityczności. Zwraca natomiast uwagę pewna matowość prezentacji, typowa dla nowoczesnych źródeł opartych o&nbsp;kości ESS czy AKM. Było to dość ewidentne na tle leciwego odtwarzacza CD Naim CD5x — i&nbsp;to niezależnie od tego, czy muzyka pochodziła z&nbsp;dysku NAS Synology, czy z&nbsp;Roona. Niemniej, ogólną równowagę rejestrów i&nbsp;kulturę brzmienia oceniam dość wysoko, szczególnie w&nbsp;odniesieniu do&nbsp;ceny”.</p> <p>W&nbsp;mojej ocenie EverSolo okazał się całkiem przezroczystym urządzeniem, zaskakująco dobrze różnicując utwory, tj. sposób ich realizacji. Szczególnie w&nbsp;obszarze dynamiki podkreślał znaczną kompresję w&nbsp;niektórych nagraniach oraz efektowną swobodę dynamiczną w&nbsp;innych — tych lepszych. Dynamika to zresztą jeden z&nbsp;mocnych atutów tej konstrukcji. Wydaje się, że pod tym względem może ona spokojnie konkurować z&nbsp;dużo droższymi produktami.</p> <p><img style="border: #000000;" title="EverSolo DMP-A6" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-front.jpg" alt="EverSolo DMP-A6" /></p> <p>Podobał mi się także bas. Był nie tylko dynamiczny i&nbsp;szybki. Cechowało go także spore bogactwo treści, dobra czytelność, szczegółowość i&nbsp;zmienność. Na Baltlabie Epoca 2, który w&nbsp;tych dziedzinach nie stwarza żadnych ograniczeń (źródłom tej klasy), łatwo było docenić spore możliwości urządzenia. Nieco bardziej ostrożny był w&nbsp;swojej ocenie FK, stwierdzając, że „czuć pewien niedobór mięsistości, swobody i&nbsp;rozmachu, chociażby w&nbsp;konfrontacji ze wspomnianym Naimem”. No ale trudno się temu dziwić — dziś byłoby to znacznie droższe urządzenie niż DMP-A6.</p> <p>Również w&nbsp;zakresie przestrzenności chiński streamer nie zawodzi. Nie ma on co prawda wielkich możliwości w&nbsp;zakresie generowania głębi, precyzji lokalizacji czy przejrzystości sceny, jednak osiągnięto całkiem dużą poprawność. Na pierwszym planie lokalizacja jest bardzo dobra, ale brakowało mi nieco namacalności wokali — dopóki (znów) nie przypomniałem sobie o&nbsp;cenie...<br /><br /></p> <h2>Galeria</h2> <p>{gallery}testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6{/gallery}<br /><br /></p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Nietrudno zrozumieć internetowy „hype” wokół tego urządzenia. Chiński producent nawsadzał do&nbsp;DMP-A6 tyle funkcjonalności i&nbsp;atrakcyjnych rozwiązań, że same one gwarantują mu popularność i&nbsp;uznanie. Wymieńmy co ważniejsze z&nbsp;tych elementów: czytelny, w&nbsp;pełni użyteczny, dotykowy ekran LCD o&nbsp;dużej rozdzielczości, możliwość instalacji superszybkiego dysku SSD NVMe 4 TB, stabilny i&nbsp;dopracowany system wraz z&nbsp;przejrzystą aplikacją, dostęp do&nbsp;przeróżnych platform streamingowych, włączając w&nbsp;to Apple Music (rzadkość), cztery wyjścia cyfrowe i&nbsp;trzy wejścia cyfrowe, AirPlay 2, Roon Ready, obsługa UPnP, SMB — starczy! Co więcej, codzienna obsługa tego sprzętu jest bardzo przyjemna, a&nbsp;jakości wykonania nie sposób cokolwiek zarzucić.</p> <p><img style="margin-left: 20px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/eversolo-dmp-a6/EverSolo-DMP-A6-zzz.gif" alt="EverSolo DMP A6 ocena i dane techniczne" width="400" height="1510" />A&nbsp;dźwięk? Jest dobrze wyważony, kulturalny, gładki, z&nbsp;bardzo dobrą dynamiką i&nbsp;niezłą przestrzennością. Nie można narzekać na&nbsp;szczegółowość ani bas, choć jasne jest, że dużo droższe urządzenia potrafią w&nbsp;tych dziedzinach więcej. Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba przyznać, że DMP-A6 stanowi mieszankę, którą ciężko będzie przeskoczyć konkurencji, nawet tej azjatyckiej.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 9/2023 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-09-2023/">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>Sprzęt towarzyszący<br /></strong></p> <ul> <li><strong>Pokój:</strong> 18,5 m2, zaadoptowany akustycznie ustrojami tłumiącymi, pułapkami basowymi i ustrojami rozpraszającymi 2D Acoustic Manufacture</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Akkus Fidelia One na stopkach Sound Care Sound Spikes</li> <li><strong>DAC:</strong> Meitner MA3</li> <li><strong>Wzmacniacz:</strong> Baltlab Epoca 2</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> Unitra KG-40</li> <li><strong>Interkonekt:</strong> Purist Audio Design Vesta RCA</li> <li><strong>Kable zasilające:</strong> własnej konstrukcji</li> <li><strong>Listwa:</strong> 2 x Enerr One + kabel Enerr Transcenda Supreme</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
Technics SL-G700M2 2023-12-07T12:54:16+00:00 2023-12-07T12:54:16+00:00 https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1390-technics-sl-g700m2 Webmaster webmaster@av.com.pl <div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/24f275a0444b02388db3d9fa6679982f_S.jpg" alt="Technics SL-G700M2" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Streamer, przetwornik c/a i odtwarzacz CD/SACD w jednym. Takie produkty można policzyć na palcach jednej ręki. Nie jest to bynajmniej jedyna zaleta najnowszego Technicsa.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Sprzęt do testu udpostępniła firma</strong>: HCX Home Cinema Experts,<a href="https://www.hcx.com.pl" target="_blank" rel="noopener"> www.hcx.com.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 14 590 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: czarne, srebrne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Ignacy Rogoń, Filip Kulpa (II opinia) | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 1/2023 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-01-2023/">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Sieciowy odtwarzacz CD/SACD Technics SL-G700M2</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL-G700M2" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_aaa.jpg" alt="Technics SL-G700 M2" /></p> <p>O Technicsie świat po raz pierwszy usłyszał w 1965 roku, kiedy to marka utworzona przez Matsushita Electric Industrial Co., Ltd. (obecnie Panasonic Corporation) wyprodukowała zestawy głośnikowe Technics 1. Niedługo później (1966) pojawiły się lampowy przedwzmacniacz 10A i końcówka mocy 20A z lampowym stopniem OTL (bez transformatora wyjściowego) — jedno z pierwszych takich rozwiązań w tamtym czasie. Trzy lata później firma przedstawiła swój pierwszy wzmacniacz tranzystorowy, a w 1970 r. zadebiutował skonstruowany przez Shuichi Obatę, gramofon SP-10 — pierwszy na świecie adapter z bezpośrednim napędem (Direct Drive). Tak zwanych „world’s first” było zresztą więcej.</p> <p>W ciągu 45 lat swojej nieprzerwanej historii japońska marka stworzyła wiele ważnych, można nawet rzec, że wyjątkowych urządzeń. Wiele z nich zostało niestety zapomnianych, jak chociażby zespoły głośnikowe SB-7000 (Technics 7) z roku 1975, które stały się inspiracją dla tak ikonicznych konstrukcji europejskich, jak B&amp;W 801. Rozwinięcie koncepcji trzech modułów w postaci spektakularnych, budowanych na zamówienie kolumn SB-10000 (1977), które znalazły naśladowców po drugiej stronie Pacyfiku, stanowiło kolejne potwierdzenie tego, że w latach 70. Technics święcił triumfy i był marką postrzeganą jako high-endowa, szczególnie w Japonii. Z drugiej jednak strony, stał się ulubieńcem DJ-ów i to w zasadzie niemal od momentu, gdy zadebiutował gramofon SL-1200 (1972). Ogromny sukces sprzedażowy odniosła jego druga wersja (mk2), którą właściwie bez zmian produkowano przez ponad 30 lat.</p> <p>W latach osiemdziesiątych, a tym bardziej dziewięćdziesiątych, Technics stawał się marką coraz bardziej mainstreamową, zresztą nie on jeden. Polscy audiofani darzą go jednak szczególną sympatią wynikającą poniekąd z sentymentu, ponieważ przed 1989 r. była to jedna z nielicznych zagraniczych marek, której sprzęt był dostępny (w całkiem sporym, choć ograniczonym asortymencie) w naszym kraju.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_gniazda2.jpg" alt="Technics SL G700 M2 gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyjścia analogowe XLR, trzy wejścia cyfrowe, łączność bezprzewodowa oraz wyjścia cyfrowe czynią Technicsa niezwykle wszechstronnym urządzeniem.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>U progu nowego milenium Technics wciąż miał silną pozycję, jednak z biegiem lat zaczęła ona słabnąć. Przyczyniły się do tego gwałtowny rozwój kina domowego oraz błędna strategia koncernu Matshishity, który kurczowo trzymał się wizji pozostawienia Technicsa jako marki sprzętu audio. Produkowano wprawdzie amplitunery A/V, ale były one nieszczególnie ciekawe, natomiast odtwarzacze DVD nosiły logo Panasonica. Po 2000 r. sprzęt stereo znalazł się w odwrocie, a fakt, że jeden z dwóch oferowanych odtwarzaczy DVD-Audio (1999 r.) nosił logo Technicsa (DVD-A10), a drugi Panasonica (DVD-A7) był dość wymowny. W konsekwencji Technics wyraźnie ucierpiał wizerunkowo. Wygaśnięcie rynku czarnych płyt także mu nie pomogło, podobnie jak obstawienie „złego konia”, czyli formatu DVD-Audio zamiast Super Audio CD. Kryzys z 2008 r. oraz gwałtowne przesunięcie środka ciężkości oferty koncernu w kierunku płaskich telewizorów ostatecznie doprowadziły do zniknięcia marki Technics w wymiarze operacyjnym, co nastąpiło w 2010 r. Przez 4 lata pozostały tylko wspomnienia. Nagle, późnym latem 2014 r., czyli gdy było już wiadomo, że stereo powróciło do łask, Panasonic Corporation (już nie Matshishita), podczas targów IFA 2014, nie tylko ogłosił reaktywację marki, ale pokazał całkiem imponujące portfolio złożone z dwóch serii produktowych. Pierwszą był system „klasy referencyjnej” (R1). Tworzył go odtwarzacz sieciowy z przedwzmacniaczem (SU-R1), cyfrowa końcówka mocy SE-R1 i potężne zestawy głośnikowe SB-R1. Druga seria, C700, była znacznie bardziej przystępna cenowo. Składała się ze wzmacniacza SU-C700, monitorów głośnikowych SB-C700 (recenzja w AV 1/2016 <a href="https://www.avtest.pl/audio-video/wydania-2016/item/372-01-2016" target="_blank" rel="noopener">do pobrania z avtest.pl</a>) oraz odtwarzacz sieciowy ST-C700 z wbudowanym tunerem DAB+. Cztery lata później zastąpił go bardziej dopracowany SL-G700, a po kolejnych czterech (w październiku 2022 r.) zadebiutował przedmiot tej recenzji — SL-G700M2, czyli jego zmodernizowana wersja z innymi przetwornikami c/a, wejściem USB Audio i innymi modyfikacjami.</p> <p>Wiele można by napisać, i to niekoniecznie dobrych rzeczy, na temat obecności marki Technics w Polsce w ciągu ostatnich siedmiu lat (początki były ambitne). Poprzestańmy na stwierdzeniu, że funkcjonuje ona dzięki aktywności pewnej grupy aktywnych dilerów. Nasze wysiłki w kierunku pozyskiwania Technicsów do testu kilkakrotnie spełzły na niczym (ostatnią recenzję opublikowaliśmy właśnie w styczniu 2016 r.). Ostatecznie znaleźliśmy pewne rozwiązanie i oto jest tego efekt. Testowany egzemplarz użyczył nam warszawski salon HCX (Home Cinema eXperts).<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Japoński odtwarzacz zamknięto w solidnej obudowie, której konstrukcja, zarówno pod względem solidności wykonania, jak i samej masy (11,3 kg) natychmiast budzi skojarzenia z czasami świetności odtwarzaczy CD. Spasowanie elementów i precyzja wykonania są nienaganne. Urządzenie z powodzeniem mogłoby być dwukrotnie droższe, a i tak nikt nie miałby zastrzeżeń. Chassis wykonano z grubej stali, dodatkowo usztywniono je aluminiowymi profilami o grubości 3 mm. Całość spoczywa na czterech solidnych stopkach. Oferowane są dwie wersje wykończeniowe — srebrna&nbsp;i czarna (jak za starych, dobrych czasów). Po lewej stronie grubego na 7 mm frontu z drobno szczotkowanego aluminium znajdziemy włącznik (stand by/on), gniazdo słuchawkowe 6,3 mm, port USB A oraz „oko” czujnika podczerwieni. Z prawej umieszczono wielofunkcyjne pokrętło, 7 przycisków funkcyjnych i wyświetlacz. Ekran nie należy do największych, ani najbardziej czytelnych, jednak spełnia swoje zadanie. Szuflada na płytę jest w całości metalowa, co jak na dzisiejsze standardy nie jest wcale oczywiste. Mechanizm działa płynnie i znów — jak na dzisiejsze realia — wydaje się całkiem wyrafinowany. Nieco inaczej będziemy to postrzegać, gdy za poziom odniesienia przyjmiemy dobrej klasy (wcale nie high-endowe) odtwarzacze z końca lat 80., czy nawet z lat 90. W 2022 r. trudno mieć jednak o to pretensje — złota era formatu CD dawno już za nami.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 wnetrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_wnetrze.jpg" alt="Technics SL G700 M2 wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Trójkomorowe wnętrze wygląda bardzo „poważnie", jak na odtwarzacz za niecałe 15 tys. zł.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Chyba nikt nie powinien poczuć niedosytu, jeśli chodzi o wyposażenie. SL-G700M2 otrzymał trzy wejścia cyfrowe (USB Audio 2.0, koncentryczne i optyczne), dwa złącza USB typu A dla pamięci masowych (5 V, 500 mA), dwa wyjścia analogowe (XLR i RCA), kartę Wi-Fi, łączność kablową (Ethernet) oraz odbiornik Bluetooth 4.2 z dwiema antenami i wsparciem kodeka AAC.</p> <p>Wnętrze jest trójkomorowe. Z lewej strony znalazła się dość ciekawie rozwiązana sekcja zasilania, bazująca na pomyśle z referencyjnego wzmacniacza SU-R1000. Prąd z gniazdka trafia do impulsowej przetwornicy o wysokiej częstotliwości kluczującej (300 kHz), gdzie jest wygładzany. Następnie prąd stały wędruje do liniowych regulatorów napięcia, gdzie jest dokonywana dodatkowa stabilizacja. Stąd linia zasilania rozdziela się na dwie. Jedna zasila sekcję cyfrową, natomiast druga, dedykowana sekcji cyfrowo-analogowej, otrzymała dodatkowy stopień filtracji. W celu wyeliminowania pozostałości tętnień, producent zaprojektował dodatkowy, aktywny układ redukcji szumów i zakłóceń. Oparto go na wzmacniaczu operacyjnym JRC5532D oraz komplementarnej parze tranzystorów mocy Sankena (2SC3851/2SA1488). Dodatkowo zastosowano kondensatory filtrujące Nichicon Muse. Według dostępnych materiałów, układ ten sprzężono z wyjściem przetwornicy impulsowej, dzięki czemu cały stopień zasilający jest w stanie „uczyć” się zakłóceń.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 sekcja cyfrowa" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_sekcja-cyfrowa.jpg" alt="Technics SL G700 M2 sekcja cyfrowa" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Płytka wejściowa oraz moduł strumieniowy od StreamUnlimited (z lewej strony, pod płaskim ekranem).</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>W centralnej części uwagę przykuwa osadzony na stalowej platformie napęd CD/SACD pochodzący z holdingu D&amp;M. Znajdziemy go m.in. w Denonie DCD-2500NE i odtwarzaczach SACD Marantza. Za streaming odpowiada moduł Stream United (Stream810), który zastąpił autorskie rozwiązanie Japończyków. Złącze Ethernet jest izolowane transformatorowo. Wejścia cyfrowe S/PDIF obsługuje odbiornik CS8416, natomiast magistralę USB 2.0 Audio — układ scalony, którego oznaczenie usunięto.</p> <p>Prawa strona, pomijając wspomnianą, dodatkową płytkę zasilania, to sekcja przetwornika c/a i zbalansowany tor analogowy dual mono. Znajdziemy tu dwa przetworniki c/a Sabre ES9028 Pro o (po jednym na kanał), które zastąpiły poprzednio stosowany układ AKM 4490EQ, a także cztery wzmacniacze operacyjne OPA1656. Jak podaje producent, tor wyjściowy jest dyskretny. Przekaźniki to japońskie EC2-12NU. Porównując budowę wnętrza odtwarzacza z jego poprzednikiem, widać sporo istotnych zmian, co w obecnych czasach zasługuje na uwagę (wiele modeli oznaczonych jako mk2 różni się od oryginałów jedynie symbolicznie).</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Funkcjonalność</h2> <p>SL-G700M2 odtwarza prawie wszystkie występujące w „przyrodzie” formaty i pliki. Wystarczy wspomnieć o DSD256 (natywnym i DoP), PCM 384 kHz i MQA. Napęd radzi sobie z krążkami CD, CD-R, CD-RW, Super Audio CD, a także z płytami MQA-CD (oferowanymi chyba tylko na rynku japońskim). Moduł strumieniowy wspiera UPnP, AirPlay 2 i Spotify Connect, a ponadto zapewnia dostęp do platform Tidal, Deezer, Qobuz i Amazon Music. Jest więc dobrze, a nawet bardzo dobrze, ale do pełni „szczęścia” przydałoby się wsparcie transmisji RAAT (Roon Ready). Lukę tę funkcjonalnie wypełnia wprawdzie Chromecast (który umożliwia sterowanie z Roona), ale protokół ten nakłada ograniczenie w przesyle sygnałów hi-res (formaty PCM powyżej 96 kHz i DSD nie są obsługiwane).</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_pilot.jpg" alt="Technics SL G700 M2 pilot" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Efektowny pilot jest dość ergonomiczny i ma klawiaturę numeryczną. Można to polubić.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>W komplecie otrzymujemy plastikowego, ale estetycznie wykonanego pilota na podczerwień. Przyciski są duże i czytelnie rozmieszczone. Lokalizacja funkcji otwierania/zamykania szuflady wydaje się trochę niefortunna, ale po pewnym czasie można się do tego przyzwyczaić. Plus przyznajemy za klawiaturę numeryczną. Szkoda, że w trybie odtwarzania strumieniowego przyciski przeskakiwania utworów są nieaktywne i&nbsp;każdorazowo trzeba sięgać do aplikacji Technics Audio Center. W wersji iOS jest ona wysoko oceniana (przynajmniej w AppStore) i mieliśmy z nią generalnie dobre doświadczenia, choć na jednym z iPhone’ów nie działała stabilnie. Wersja tabletowa jest zdecydowanie wygodniejsza ze względu na bardzo dużą liczbę opcji, ustawień oraz wielkość ekranu. Pewną niedogodnością jest przerywanie odtwarzania bieżącej kolejki utworów w momencie wyboru źródła strumieniowania innego niż aktualne. Kolejka odtwarzania jednak nie znika i po powrocie na przykład do trybu DMR (Digital Media Renderer) można kontynuować odtwarzanie. Za atut uznajemy udaną integrację radia internetowego — da się stworzyć listę ulubionych stacji, a po wyłączeniu odtwarzacza i ponownym jego włączeniu, odbiór jest automatycznie wznawiany. Wiele odtwarzaczy tego niestety nie potrafi.</p> <p>Do pełnej obsługi urządzenia — włączając w to przeszukiwanie biblioteki muzycznej i serwisów strumieniowych — teoretycznie wystarcza pilot i ekran, który jest jednak zbyt mało czytelny. O wiele wygodniej będzie skorzystać z aplikacji</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Ustawienia</h2> <p>Jest ich niemało. Tryb Pure Disc to rozwinięcie stosowanej niegdyś w odtwarzaczach CD/DVD/Blu-ray funkcji Pure Direct. Moduły sieciowy i Bluetooth oraz wejścia cyfrowe są odłączane. Procedura trwa prawie minutę, a pobór mocy spada o około 2 W. Technics staje się wówczas „czystym” odtwarzaczem CD/SACD, a sterowanie jest możliwe wyłącznie z pilota.</p> <p>W aplikacji lub z poziomu menu ekranowego możemy wpływać na brzmienie odtwarzacza. Znajdziemy tu trzy ustawienia, które dla przeciętnego użytkownika mogą być nie do końca zrozumiałe.</p> <p>Działanie opcji „MQA Decoding” nie ogranicza się wyłącznie do materiału MQA, ponieważ aktywowana jest, specyficzna dla tego formatu, filtracja cyfrowa. W związku z tym otrzymujemy inny dźwięk także z materiału nie-MQA. Przy słuchaniu płyt, tudzież plików PCM/DSD, omawianą opcję lepiej jest wyłączyć. Z kolei przy odtwarzaniu MQA zdecydowanie warto ją włączyć. Trochę to niewygodne, ale na szczęście jest dedykowany przycisk na pilocie.</p> <table> <tbody> <tr> <td>&nbsp;<img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_aplikacja2.jpg" alt="Technics SL G700 M2 aplikacja2" /></td> <td>&nbsp;<img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_aplikacja1.jpg" alt="Technics SL G700 M2 aplikacja1" /></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;" colspan="2"><strong><em>Ustawienia w aplikacji są dostępne także w menu ekranowym. Łatwiej jednak korzystać z tej pierwszej, pod warunkiem, że nie korzystamy z napędu CD/SACD.</em></strong></td> </tr> </tbody> </table> <p><br />Przy nieaktywnej opcji dekodera MQA możliwe jest włączenie obróbki „Coherent Processing”, której działanie Technics tłumaczy bardzo enigmatycznie, wspominając o korekcji amplitudy i fazy. Funkcja jest dostępna wyłącznie dla sygnałów PCM o częstotliwości próbkowania do 192 kHz włącznie. Wydaje się, że chodzi tutaj o upsampling (do 352,8/384 kHz) w połączeniu z dedykowanym algorytmem filtracji cyfrowej. Gdy wyłączymy tę opcję, do dyspozycji użytkownika pojawiają się trzy, ponumerowane ustawienia filtru cyfrowego:<br /><br />1. (Slow Roll-off, minimum phase) — filtr minimalnofazowy, który charakteryzuje się zredukowanym opóźnieniem grupowym, brakiem oscylacji przed impulsem i wcześnie opadającą charakterystyką częstotliowościową — zapewne już powyżej 10 kHz;<br />2. (Slow Roll-off, linear phase) — filtr o liniowej fazie, który charakteryzuje się zredukowanymi oscylacjami przed i po impulsie; charakterystyka częstotliwościowa taka sama, jak powyżej; <br />3. (Fast Roll-off, minimum phase) — filtr minimalnofazowy o „ostrej” charakterystyce częstotliwościowej (tzw „ściana” powyżej 20 kHz).</p> <p>Oznaczenia i opisy filtrów wskazują na wykorzystanie generycznych algorytmów zaszytych w przetwornikach ESS. Zapewne to samo dotyczy cyfrowej regulacji poziomu wyjściowego w zakresie od -99 do 0 dB. Podłączenie odtwarzacza bezpośrednio do końcówki mocy jest więc możliwe.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie (opinia I)</h2> <p>Na początek postanowiłem przetestować Technicsa w roli strumieniowca. Zacząłem od ustalenia najbardziej korzystnej metody odtwarzania. Do wyboru miałem Audirvanę (UPnP), Roona (wykorzystującego w tym przypadku transmisję Chromecast) oraz serwer Minimserver 2.2 zainstalowany na MacBooku Pro. W tym ostatnim przypadku odczyt był kontrolowany za pomocą aplikacji Technics Audio Center, a urządzenie pełniło funkcję renderera DMR. Z wiadomych względów, protokół AirPlay zdecydowałem się tym razem pominąć. Szybko wyszło na jaw, że odtwarzanie z Audirvany jest najmniej pożądaną formą transmisji sygnału. W porównaniu z pozostałymi metodami francuska aplikacja oferowała mniej nasycone barwy, pogorszoną prezentację detali, mniej przestrzenną scenę oraz wyraźnie spłyconą dynamikę. Różnice pomiędzy Chromecastem a DMR okazały się być znacznie mniejsze, jednak dedykowana metoda strumieniowania okazała się lepsza — jej przewaga dotyczyła głównie dynamiki. Na tej metodzie strumieniowania ostatecznie poprzestałem.</p> <p>SL-G700M2 jest urządzeniem o nienarzucającym się, niemal transparentnym charakterze. Bas jest szybki, przejrzysty, o wyraźnym konturze. Charakteryzuje się on jednak delikatnym deficytem w strukturze i barwie — w porównaniu z moimi referencyjnymi urządzeniami sprawiał wrażenie rozrzedzonego, mniej nasyconego i nieco zmatowionego. Cechę tę dobrze uwidoczniły nagrania „Turner’s Ship” Malii i Borisa Blanka oraz „Six Blade Knife” Dire Straits. Balans tonalny średnicy przesunięto nieznacznie ku górze pasma. Takie strojenie nieznacznie ochładza przekaz, jednocześnie poprawiając jego przejrzystość. Podczas odsłuchu albumu „The Devil Put Dinosaurs Here” zespołu Alice in Chains odniosłem wrażenie, że najniższe rejestry średnicy mogły być nieco lepiej dociążone — nisko strojonym gitarom i bębnom zdawało się brakować zdecydowania. Wyższe składowe średnicy zostały natomiast wyraźniej zaznaczone. Doskonale odkrył to przede mną pianista Lang Lang w swoich nagraniach Wariacji Goldbergowskich J.S. Bacha. W porównaniu z moją systemową referencją udało się zaobserwować pewne zmiękczenie przekazu, a także pewien deficyt w nasyceniu harmonicznymi. Góra pasma jest najżywszym z zakresów — dzieje się tu bardzo dużo. Osoby lubujące się w eksploracjach nagrań w poszukiwaniu wcześniej niesłyszanych detali nie będą rozczarowane. Uderzenia w blachy perkusyjne czy pociągnięcia smyczka są bardzo dobrze zaakcentowane i prezentowane na przysłowiowej „srebrnej tacy”. Odnotowałem pewną dysproporcję pomiędzy transjentami, a wybrzmiewaniem poszczególnych dźwięków. Było to słychać w kawałku „Would Not Have It Any Other Way” Chrisa Jonesa. Uderzenia sprężyny w werblu były bardzo wyraźnie zaznaczone, lecz dźwięki miały tendencję do zanikania nieco szybciej w stosunku do czego przyzwyczaiły mnie moje źródła odniesienia.</p> <p><img style="border: 1px solid;" title="Technics SL G700 M2 sekcja audio" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_sekcja-audio.jpg" alt="Technics SL G700 M2 sekcja audio" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>W środkowej i prawej części znajduje się tor audio od przetworników Sabre ES9028PRO, z lewej dodatkowy obwód stabilizacji i filtracji zasilania.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Po wstępnej ocenie trybu strumieniowania, sprawdziłem Technicsa w roli odtwarzacza CD. Zacząłem od porównania z pokładowym streamerem. Do tego celu wykorzystałem ripy płyt CD wykonane za pomocą oprogramowania XLD i napędu Plextor. Na pierwszy ogień poszło zremasterowane w 24 bitach japońskie wydanie „Bags &amp; Trane” Johna Coltrane’a. Dźwięk odtwarzany ze srebrnego krążka odebrałem jako nieco żywszy i wyraźniejszy od tego uzyskanego z serwera sieciowego. Kontrabas zabrzmiał w sposób bardziej zdecydowany, zamaszysty. Dźwięki wibrafonu pulsowały głębiej. Były też dosadniejsze, bardziej nasycone i pełniej wybrzmiewające. Saksofon brzmiał nieco dokładniej. Poprawie uległa także rytmika i timing, dzięki czemu perkusja zabrzmiała żywiej. Co by nie mówić, dynamika z płyty była znacznie lepsza. Nieco gorzej Technics wypadł pod względem muzykalności i stereofonii. Tu oprogramowanie Roon, pomimo wykorzystywania protokołu Chromecast, dało subiektywnie przyjemniejszy efekt. Coś za coś.</p> <p>W kolejnej odsłonie testu do szuflady Technicsa powędrował nagrany w formacie MQA-CD krążek norweskiej&nbsp;wytwórni 2L, zatytułowany „The Nordic Sound”). W tym przypadku napęd optyczny okazał się bezkonkurencyjny! Dźwięki odebrałem jako żywsze, dłużej wybrzmiewające. Niosły w sobie większą dawkę energii. Bębny w utworze „Blågutten” były czytelniejsze i precyzyjniej podane. Przekaz stał się bardziej substancjonalny, namacalny, gęściejszy, o pełniejszej strukturze. W utworze „String Quartet No. 3: Animato” stało się jasne, że cechuje się on także lepszą separacją i lokalizacją dźwięków. Scena, choć niezbyt szeroka, była precyzyjnie kreślona. W tej części odsłuchów korzystałem z trybu „Pure Disc”.</p> <p>Do testu odtwarzania płyt Super Audio CD wykorzystałem kompilację Stockfisha „Closer to The Music”. Materiał z tego krążka brzmiał w sposób „napompowany” i bardzo „popisowy”, czyli dokładnie tak, jak powinien (bo tak jest zrealizowany). Nagrania cechowały się pożądaną gęstością i nasyceniem, głębokim basem i bardzo dobrą klarownością. Było to bardzo muzykalne granie. Dynamika wzbudziła mój niekryty podziw.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_gniazda.jpg" alt="Technics SL G700 M2 gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyjścia analogowe XLR, trzy wejścia cyfrowe, łączność bezprzewodowa oraz wyjścia cyfrowe czynią Technicsa niezwykle wszechstronnym urządzeniem.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>W kolejnym rozdaniu, do testu dołączył vintage’owy odtwarzacz CD — Pioneer PD-9300. W tym porównaniu muzykę z Technicsa odebrałem jako szczegółowszą i bardziej klarowną, ale także nieco mniej organiczną i słabiej nasyconą. Technics nie angażował słuchacza równie mocno, nie był już tak spójny.</p> <p>W ostatniej fazie testów wypróbowałem wbudowany przetwornik c/a. Do wejścia USB Audio podłączyłem transport iFi ZEN Stream. W porównaniu do napędu CD odnotowałem poprawę nasycenia barw i prezentowanych detali, a także muzykalności. Dźwięki odebrałem jako żywsze, bardziej naturalne. Wystąpił też efekt zagęszczenia i pogłębienia się sceny. W porównaniu z moim, też już niemłodym przetwornikiem c/a Electocompaniet ECD 1, Technics wypadł odrobinę nieco bardziej sterylnie. Nie było to jednak zachowanie typowe dla „wyczynowych” układów Sabre. Na tle Chorda Qutest Technics górował pod względem detaliczności i dynamiki. Nieco mniej efektownie zaprezentował się w kwestii prezentacji barw. Pragnę jednak podkreślić, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych aplikacji układów Sabre. (IR)</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Brzmienie (opinia II)</h2> <p>Dokładnie siedem lat temu zachwyciłem się monitorami SB-C700, które owszem miały swoją, powiedzmy, że specyfikę, ale jako produkt zdecydowanie nieszablonowy, oryginalny i pod wieloma względami wybitny, były na swój sposób imponujące. Mimo to, moje pierwotne oczekiwania względem SL-G700M2 przypominały czystą kartkę papieru. Założyłem, że trzeba będzie wziąć poprawkę na wyjątkową funkcjonalność urządzenia, w myśl zasady, że jak coś jest do wszystkiego, to... Tak to niestety bywa ze współczesnymi urządzeniami, które próbują być wszystkim naraz. W sprzyjającym scenariuszu otrzymujemy bardzo dobrą jakość dźwięku w relacji do ceny podzielonej przez pierwiastek liczby urządzeń (w jednym). Gdyby Technics zagrał na poziomie najlepszych znanych mi odtwarzaczy strumieniowych za 10 tys. zł i jednocześnie grał co najmniej tak samo dobrze z płyt CD, to uznałbym, że mamy do czynienia z urządzeniem godnym polecenia. W rzeczywistości jest dużo lepiej.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 zasilacz" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_zasilacz.jpg" alt="Technics SL G700 M2 zasilacz" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Dość ciekawie rozwiązana sekcja zasilania, bazująca na pomyśle z referencyjnego wzmacniacza SU-R1000.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Zacząłem od strumieniowania via Chromecast z poziomu Roona i stwierdziłem, że jest naprawdę nieźle. Materiał o jakości płyty CD brzmiał czysto, dość przyjemnie i szczegółowo. Zwracała uwagą porządnie uchwycona przestrzeń i brak zszarzenia dźwięku, tak typowego dla wielu współczesnych źródeł cyfrowych. Później włączyłem kilka płyt CD i... nie usłyszałem wyraźnego postępu. Dopiero po jakimś czasie odkryłem funkcję „Pure Disc”. Dźwięk natychmiast zyskał na wolumenie, soczystości, namacalności i dynamice. Postęp był zaskakujący! Drugim ustawieniem, które zaskakująco skutecznie wpływa na brzmienie, okazała się opcja „Coherent Processing”. Powoduje ona poprawę czegoś, co najtrafniej chyba oddaje słowo „kontrast”. Dźwięk ponownie zyskiwał na soczystości, niwelując efekt „rozbielenia”. Wpływ tego ustawienia na wysokie tony nie zawsze będzie korzystny, niekiedy można dojść do wniosku, że dźwięk jest trochę „przedobrzony”. Na ogół jednak działa to bardzo dobrze.</p> <p>W kolejnym etapie postanowiłem odpalić nieco „przykurzony” dysk NAS Synology DS115, zainstalowałem firmową aplikację Technics Audio Center i uruchomiłem tryb sieciowy DMR. Ku mojemu zadowoleniu, jakość dźwięku utrzymała się w rejonach zbliżonych do odczytu dysków CD. W zależności od serwera, efekty oczywiście mogą się różnić, ale istotne jest to, że korzystając ze strumieniowania po sieci lokalnej, da się uzyskać znakomitą jakość reprodukcji, która&nbsp;skutecznie rywalizuje z odtwarzaczami dwukrotnie droższymi, choćby takimi jak Naim NDX 2. Spore zaskoczenie na plus.</p> <p>Zachęcony wynikami odsłuchów płyt CD, sięgnąłem do swojej kolekcji krążków Super Audio CD, którą zgromadziłem na przestrzeni ponad 20 lat. Już odsłuch słuchawkowy (Sennheiser HD660S + Topping A90) pokazał, że warstwa DSD ma wyraźną przewagę pod względem wypełnienia „tkanką”, szczegółowości, a nawet dynamiki nad zapisem PCM (CD). Jako odtwarzacz SACD, Technics osiągał swoje maksimum, pukając do kategorii A naszej klasyfikacji. Odsłuchy w głównym systemie (1) potwierdziły znaczącą różnicę w jakości dźwięku w obu formatach. Kolekcjonerzy płyt SACD znajdą w Technicsie sprzymierzeńca. Wybór odtwarzaczy z napędem optycznym w cenie do 15 tys. zł nie jest dziś zbyt duży i szczerze mówiąc, nie znam drugiego, który zagrałby równie przekonująco. <br />Technics nie jest typem romantyka ani odtwarzaczem mającym jakąś konkretną „wizję” dźwięku. Japończycy podeszli do swojej konstrukcji metodycznie. W relacji do ceny (ale nie tylko) prezentje dźwięk niezwykle otwarty i szczegółowy. Wlewa do pomieszczenia morze dobrze uporządkowanych detali, które nie zalewają słuchacza, ale całkiem przyjemnie go otulają. Scena jest całkiem ekspansywna i precyzyjna. Nie ma takiej ilości powietrza i głębi, jak z vintage’owego odtwarzacza Accuphase DP-65V, ale w rozważanym przedziale cenowym nie sposób narzekać. W moim głównym systemie Technics nie wydawał się ewidentnie wąskim gardłem, grając swobodnie, bez kompleksów, z dobrym poziomem nasycenia barw, bez sterylności, suchości czy agresji. Odsłuchy w drugim systemie doprowadziły do podobnych wniosków.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 sekcja audio" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_sekcja-audio-2.jpg" alt="Technics SL G700 M2 sekcja audio" /></p> <p>Balans tonalny określiłbym jako lekko wykonturowany, tzn. słychać pewną subtelną dominację wyższych rejestrów, przy czym nie chodzi o ich ekspozycję jako taką, wyostrzenie czy jaskrawość. Rzecz w subtelnym zaakcentowaniu najwyższej oktawy przy jednoczesnym, dość powściągliwym oddawaniu średnich tonów. SL-G700M2 nie jest w tym zakresie równie ekspresyjny jak niektóre starsze źródła (szczególnie CD), ale też nie stwarza wrażenia niedosytu. Przyznam, że gdybym nie wiedział, że sekcja cyfrowa została oparta o kości Sabre, to raczej bym się tego nie domyślił. To naprawdę udana implementacja układów ESS Technology, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Pod względem oddania barw i namacalności, Technics wypada lepiej niż TEAC UD-701. Subtelne wycofanie średnich tonów sprawia, że brzmienie ma w sobie pewną dozę pożądanego ciepła; w żadnym razie nie można powiedzieć, że jest chłodne czy suche.</p> <p>W dziedzinie dynamiki i czystości brzmienia, trudno Technicsowi zarzucić cokolwiek, co miałoby walor konstruktywnej krytyki w odniesieniu do urządzenia o tej funkcjonalności i cenie. Jeśli pamięć mnie nie myli, Marantz SACD 30n nie oferuje aż tyle.</p> <p>Nie posiadam żadnej płyty MQA-CD, mam natomiast w swojej bibliotece testowy zbiór identycznych nagrań w formatach MQA i PCM (odsyłam do artykułu „Dwa oblicza MQA”). Test Technicsa był znakomitą okazją, by do niego ponownie sięgnąć. Tu okazało się, jak istotne znaczenie dla odbioru MQA ma proces dekodowania i renderingu. W porównaniu z materiałem zapisanym w formacie PCM i nieporównywalnie cięższych plikach bezstratnych, zapis MQA okazał się brzmieć w sposób bardzo zbliżony, a nawet rzekłbym, że lepszy! W tym kontekście możliwość strumieniowania z Tidala w jakości „Masters” wydaje się naprawdę atrakcyjna i stanowi o kolejnej przewadze SL-G700M2 nad głównym rywalem i niektórymi innymi odtwarzaczami bez szuflady. (FK)<br /><br /></p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Technics SL-G700M2 zasłużył na zdecydowanie dłuższą analizę niż zwykle. Fantastyczne wykonanie i dbałość o najdrobniejsze detale dowodzą, że producent włożył w swoje dzieło wiele pracy i zaangażowania. To byłoby jednak zdecydowanie za mało, by ten odtwarzacz zarekomendować, a tym bardziej się nim zachwycić.</p> <p>Już jako odtwarzacz CD, Technics błyszczy na tle rynkowego (nie)urodzaju. Jego jedynym konkurentem jest w tej chwili Marantz SACD 30n, nad którym SL-G700M2 góruje pod względem jakości brzmienia, i to niezależnie od metody wykorzystania. W roli przetwornika c/a swobodnie konkuruje z Chordem Qutestem, a co więcej, wychodzi z tej konfrontacji obronną ręką. Moduł strumieniowy nie obsługuje Roona, ale w trybie DMR Technics potrafi zapewnić brzmienie naprawdę dobrej jakości, choć nie tak dobre, jak w trybie Pure Disc (z płyt kompaktowych, a tym bardziej SACD). Bardzo dobre efekty zapewnia wejście USB Audio, lecz optimum uzyskuje się z płyt Super Audio CD — to kolejny, niebagatelny atut „japończyka”.</p> <p><img style="margin-left: 20px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_zzz.gif" alt="Technics SL G700 M2 ocena" width="360" height="837" />Konkludując, mamy dwa naprawdę bardzo dobre urządzenia w cenie jednego. Dodatkowo otrzymujemy świetny DAC i wyjścia XLR. Czy można chcieć czegoś więcej? Właśnie dlatego nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości, by Technicsowi przyznać Nagrodę Roku 2022/2023.</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 1/2023 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-01-2023/">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>System odsłuchowy (IR):</strong></p> <ul> <li><strong>Źródło:</strong> MacBook Pro 13 (Intel i5, 16 GB RAM, SSD256 GB) z zainstalowanym oprogramowaniem Roon oraz Audirvana</li> <li><strong>Transport:</strong> iFi ZEN Stream</li> <li><strong>Przetworniki c/a:</strong> Chord Qutest, Electrocompaniet ECD-1</li> <li><strong>Odtwarzacz CD:</strong> Pioneer PD-9300</li> <li><strong>Przedwzmacniacz:</strong> Electrocompaniet EC 4.8 mkII</li> <li><strong>Końcówki mocy:</strong> 2 x Electrocompaniet AW220 (jako monobloki)</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Vienna Acoustic Mozart (upgrade zwrotnicy)</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> Nordost Wyrewizard Spellbinder, Klotz LY-240</li> <li><strong>Interkonekty:</strong> Klotz MC5000 z wtykami Neutrik NC3, Klotz AC110 z wtykami Neutrik NF2CB/2</li> </ul> <p><strong>Systemy odsłuchowe (FK)</strong></p> <p><em><strong>System 1</strong></em></p> <ul> <li><strong>Źródła cyfrowe:</strong> SOtM sMS-200 Ultra Neo (Roon endpoint) z zasilaczem Sbooster BOTW P&amp;P MKII, Sony CDP-557ESD (modyfikacja)</li> <li><strong>Odtwarzacz CD:</strong> Naim CD5x/FlatCap XS</li> <li><strong>DAC:</strong> dCS Bartok (firmware 2.0)</li> <li><strong>Przedwzmacniacz:</strong> Conrad-Johnson ET2</li> <li><strong>Wzmacniacz mocy:</strong> Audionet AMP1 V2</li> <li><strong>Zestawy głośnikowe:</strong> Klipsch RF7 III (zewnętrzna i zmodyfikowana zwrotnica)</li> <li><strong>Interkonekty:</strong> Albedo Metamorphosis, Synergistic Research Active USB , Nordort Tyr II (S/PDIF BNC/RCA)</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> KBL Sound Red Eye Ultimate</li> <li><strong>Akcesoria:</strong> stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS (wzmacniacz mocy), StandART STO (DAC), platformy antywibracyjne PAB (SOtM i transport CD), izolatory IsoAcoustics Indigo pod przetwornikiem c/a</li> <li><strong>Zasilanie:</strong> dedykowana linia zasilająca, kondycjoner zasilania Keces BP-1200, listwa PowerBASE, kable zasilające KBL Sound Himalaya PRO, 2 x Master Mirror Reference, Red Corona, Spectrum,</li> </ul> <p><strong><em>System 2</em> </strong></p> <ul> <li><strong>Odtwarzacz CD:</strong> Accuphase DP-65V</li> <li><strong>Transport cyfrowy:</strong> iFi Audio ZEN Stream</li> <li><strong>Wzmacniacz:</strong> Denon PMA-2000AE</li> <li><strong>Zestawy głośnikowe:</strong> Dynaudio Special Forty (modyfikacja obudowy)</li> <li><strong>Interkonekt:</strong> Albedo Monolith (RCA)</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> Albedo Blue</li> <li><strong>Podstawki głośnikowe:</strong> Rogoz Audio 4QB80 MKII</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
<div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/24f275a0444b02388db3d9fa6679982f_S.jpg" alt="Technics SL-G700M2" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Streamer, przetwornik c/a i odtwarzacz CD/SACD w jednym. Takie produkty można policzyć na palcach jednej ręki. Nie jest to bynajmniej jedyna zaleta najnowszego Technicsa.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Sprzęt do testu udpostępniła firma</strong>: HCX Home Cinema Experts,<a href="https://www.hcx.com.pl" target="_blank" rel="noopener"> www.hcx.com.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 14 590 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: czarne, srebrne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Ignacy Rogoń, Filip Kulpa (II opinia) | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 1/2023 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-01-2023/">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Sieciowy odtwarzacz CD/SACD Technics SL-G700M2</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL-G700M2" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_aaa.jpg" alt="Technics SL-G700 M2" /></p> <p>O Technicsie świat po raz pierwszy usłyszał w 1965 roku, kiedy to marka utworzona przez Matsushita Electric Industrial Co., Ltd. (obecnie Panasonic Corporation) wyprodukowała zestawy głośnikowe Technics 1. Niedługo później (1966) pojawiły się lampowy przedwzmacniacz 10A i końcówka mocy 20A z lampowym stopniem OTL (bez transformatora wyjściowego) — jedno z pierwszych takich rozwiązań w tamtym czasie. Trzy lata później firma przedstawiła swój pierwszy wzmacniacz tranzystorowy, a w 1970 r. zadebiutował skonstruowany przez Shuichi Obatę, gramofon SP-10 — pierwszy na świecie adapter z bezpośrednim napędem (Direct Drive). Tak zwanych „world’s first” było zresztą więcej.</p> <p>W ciągu 45 lat swojej nieprzerwanej historii japońska marka stworzyła wiele ważnych, można nawet rzec, że wyjątkowych urządzeń. Wiele z nich zostało niestety zapomnianych, jak chociażby zespoły głośnikowe SB-7000 (Technics 7) z roku 1975, które stały się inspiracją dla tak ikonicznych konstrukcji europejskich, jak B&amp;W 801. Rozwinięcie koncepcji trzech modułów w postaci spektakularnych, budowanych na zamówienie kolumn SB-10000 (1977), które znalazły naśladowców po drugiej stronie Pacyfiku, stanowiło kolejne potwierdzenie tego, że w latach 70. Technics święcił triumfy i był marką postrzeganą jako high-endowa, szczególnie w Japonii. Z drugiej jednak strony, stał się ulubieńcem DJ-ów i to w zasadzie niemal od momentu, gdy zadebiutował gramofon SL-1200 (1972). Ogromny sukces sprzedażowy odniosła jego druga wersja (mk2), którą właściwie bez zmian produkowano przez ponad 30 lat.</p> <p>W latach osiemdziesiątych, a tym bardziej dziewięćdziesiątych, Technics stawał się marką coraz bardziej mainstreamową, zresztą nie on jeden. Polscy audiofani darzą go jednak szczególną sympatią wynikającą poniekąd z sentymentu, ponieważ przed 1989 r. była to jedna z nielicznych zagraniczych marek, której sprzęt był dostępny (w całkiem sporym, choć ograniczonym asortymencie) w naszym kraju.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_gniazda2.jpg" alt="Technics SL G700 M2 gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyjścia analogowe XLR, trzy wejścia cyfrowe, łączność bezprzewodowa oraz wyjścia cyfrowe czynią Technicsa niezwykle wszechstronnym urządzeniem.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>U progu nowego milenium Technics wciąż miał silną pozycję, jednak z biegiem lat zaczęła ona słabnąć. Przyczyniły się do tego gwałtowny rozwój kina domowego oraz błędna strategia koncernu Matshishity, który kurczowo trzymał się wizji pozostawienia Technicsa jako marki sprzętu audio. Produkowano wprawdzie amplitunery A/V, ale były one nieszczególnie ciekawe, natomiast odtwarzacze DVD nosiły logo Panasonica. Po 2000 r. sprzęt stereo znalazł się w odwrocie, a fakt, że jeden z dwóch oferowanych odtwarzaczy DVD-Audio (1999 r.) nosił logo Technicsa (DVD-A10), a drugi Panasonica (DVD-A7) był dość wymowny. W konsekwencji Technics wyraźnie ucierpiał wizerunkowo. Wygaśnięcie rynku czarnych płyt także mu nie pomogło, podobnie jak obstawienie „złego konia”, czyli formatu DVD-Audio zamiast Super Audio CD. Kryzys z 2008 r. oraz gwałtowne przesunięcie środka ciężkości oferty koncernu w kierunku płaskich telewizorów ostatecznie doprowadziły do zniknięcia marki Technics w wymiarze operacyjnym, co nastąpiło w 2010 r. Przez 4 lata pozostały tylko wspomnienia. Nagle, późnym latem 2014 r., czyli gdy było już wiadomo, że stereo powróciło do łask, Panasonic Corporation (już nie Matshishita), podczas targów IFA 2014, nie tylko ogłosił reaktywację marki, ale pokazał całkiem imponujące portfolio złożone z dwóch serii produktowych. Pierwszą był system „klasy referencyjnej” (R1). Tworzył go odtwarzacz sieciowy z przedwzmacniaczem (SU-R1), cyfrowa końcówka mocy SE-R1 i potężne zestawy głośnikowe SB-R1. Druga seria, C700, była znacznie bardziej przystępna cenowo. Składała się ze wzmacniacza SU-C700, monitorów głośnikowych SB-C700 (recenzja w AV 1/2016 <a href="https://www.avtest.pl/audio-video/wydania-2016/item/372-01-2016" target="_blank" rel="noopener">do pobrania z avtest.pl</a>) oraz odtwarzacz sieciowy ST-C700 z wbudowanym tunerem DAB+. Cztery lata później zastąpił go bardziej dopracowany SL-G700, a po kolejnych czterech (w październiku 2022 r.) zadebiutował przedmiot tej recenzji — SL-G700M2, czyli jego zmodernizowana wersja z innymi przetwornikami c/a, wejściem USB Audio i innymi modyfikacjami.</p> <p>Wiele można by napisać, i to niekoniecznie dobrych rzeczy, na temat obecności marki Technics w Polsce w ciągu ostatnich siedmiu lat (początki były ambitne). Poprzestańmy na stwierdzeniu, że funkcjonuje ona dzięki aktywności pewnej grupy aktywnych dilerów. Nasze wysiłki w kierunku pozyskiwania Technicsów do testu kilkakrotnie spełzły na niczym (ostatnią recenzję opublikowaliśmy właśnie w styczniu 2016 r.). Ostatecznie znaleźliśmy pewne rozwiązanie i oto jest tego efekt. Testowany egzemplarz użyczył nam warszawski salon HCX (Home Cinema eXperts).<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Japoński odtwarzacz zamknięto w solidnej obudowie, której konstrukcja, zarówno pod względem solidności wykonania, jak i samej masy (11,3 kg) natychmiast budzi skojarzenia z czasami świetności odtwarzaczy CD. Spasowanie elementów i precyzja wykonania są nienaganne. Urządzenie z powodzeniem mogłoby być dwukrotnie droższe, a i tak nikt nie miałby zastrzeżeń. Chassis wykonano z grubej stali, dodatkowo usztywniono je aluminiowymi profilami o grubości 3 mm. Całość spoczywa na czterech solidnych stopkach. Oferowane są dwie wersje wykończeniowe — srebrna&nbsp;i czarna (jak za starych, dobrych czasów). Po lewej stronie grubego na 7 mm frontu z drobno szczotkowanego aluminium znajdziemy włącznik (stand by/on), gniazdo słuchawkowe 6,3 mm, port USB A oraz „oko” czujnika podczerwieni. Z prawej umieszczono wielofunkcyjne pokrętło, 7 przycisków funkcyjnych i wyświetlacz. Ekran nie należy do największych, ani najbardziej czytelnych, jednak spełnia swoje zadanie. Szuflada na płytę jest w całości metalowa, co jak na dzisiejsze standardy nie jest wcale oczywiste. Mechanizm działa płynnie i znów — jak na dzisiejsze realia — wydaje się całkiem wyrafinowany. Nieco inaczej będziemy to postrzegać, gdy za poziom odniesienia przyjmiemy dobrej klasy (wcale nie high-endowe) odtwarzacze z końca lat 80., czy nawet z lat 90. W 2022 r. trudno mieć jednak o to pretensje — złota era formatu CD dawno już za nami.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 wnetrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_wnetrze.jpg" alt="Technics SL G700 M2 wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Trójkomorowe wnętrze wygląda bardzo „poważnie", jak na odtwarzacz za niecałe 15 tys. zł.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Chyba nikt nie powinien poczuć niedosytu, jeśli chodzi o wyposażenie. SL-G700M2 otrzymał trzy wejścia cyfrowe (USB Audio 2.0, koncentryczne i optyczne), dwa złącza USB typu A dla pamięci masowych (5 V, 500 mA), dwa wyjścia analogowe (XLR i RCA), kartę Wi-Fi, łączność kablową (Ethernet) oraz odbiornik Bluetooth 4.2 z dwiema antenami i wsparciem kodeka AAC.</p> <p>Wnętrze jest trójkomorowe. Z lewej strony znalazła się dość ciekawie rozwiązana sekcja zasilania, bazująca na pomyśle z referencyjnego wzmacniacza SU-R1000. Prąd z gniazdka trafia do impulsowej przetwornicy o wysokiej częstotliwości kluczującej (300 kHz), gdzie jest wygładzany. Następnie prąd stały wędruje do liniowych regulatorów napięcia, gdzie jest dokonywana dodatkowa stabilizacja. Stąd linia zasilania rozdziela się na dwie. Jedna zasila sekcję cyfrową, natomiast druga, dedykowana sekcji cyfrowo-analogowej, otrzymała dodatkowy stopień filtracji. W celu wyeliminowania pozostałości tętnień, producent zaprojektował dodatkowy, aktywny układ redukcji szumów i zakłóceń. Oparto go na wzmacniaczu operacyjnym JRC5532D oraz komplementarnej parze tranzystorów mocy Sankena (2SC3851/2SA1488). Dodatkowo zastosowano kondensatory filtrujące Nichicon Muse. Według dostępnych materiałów, układ ten sprzężono z wyjściem przetwornicy impulsowej, dzięki czemu cały stopień zasilający jest w stanie „uczyć” się zakłóceń.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 sekcja cyfrowa" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_sekcja-cyfrowa.jpg" alt="Technics SL G700 M2 sekcja cyfrowa" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Płytka wejściowa oraz moduł strumieniowy od StreamUnlimited (z lewej strony, pod płaskim ekranem).</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>W centralnej części uwagę przykuwa osadzony na stalowej platformie napęd CD/SACD pochodzący z holdingu D&amp;M. Znajdziemy go m.in. w Denonie DCD-2500NE i odtwarzaczach SACD Marantza. Za streaming odpowiada moduł Stream United (Stream810), który zastąpił autorskie rozwiązanie Japończyków. Złącze Ethernet jest izolowane transformatorowo. Wejścia cyfrowe S/PDIF obsługuje odbiornik CS8416, natomiast magistralę USB 2.0 Audio — układ scalony, którego oznaczenie usunięto.</p> <p>Prawa strona, pomijając wspomnianą, dodatkową płytkę zasilania, to sekcja przetwornika c/a i zbalansowany tor analogowy dual mono. Znajdziemy tu dwa przetworniki c/a Sabre ES9028 Pro o (po jednym na kanał), które zastąpiły poprzednio stosowany układ AKM 4490EQ, a także cztery wzmacniacze operacyjne OPA1656. Jak podaje producent, tor wyjściowy jest dyskretny. Przekaźniki to japońskie EC2-12NU. Porównując budowę wnętrza odtwarzacza z jego poprzednikiem, widać sporo istotnych zmian, co w obecnych czasach zasługuje na uwagę (wiele modeli oznaczonych jako mk2 różni się od oryginałów jedynie symbolicznie).</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Funkcjonalność</h2> <p>SL-G700M2 odtwarza prawie wszystkie występujące w „przyrodzie” formaty i pliki. Wystarczy wspomnieć o DSD256 (natywnym i DoP), PCM 384 kHz i MQA. Napęd radzi sobie z krążkami CD, CD-R, CD-RW, Super Audio CD, a także z płytami MQA-CD (oferowanymi chyba tylko na rynku japońskim). Moduł strumieniowy wspiera UPnP, AirPlay 2 i Spotify Connect, a ponadto zapewnia dostęp do platform Tidal, Deezer, Qobuz i Amazon Music. Jest więc dobrze, a nawet bardzo dobrze, ale do pełni „szczęścia” przydałoby się wsparcie transmisji RAAT (Roon Ready). Lukę tę funkcjonalnie wypełnia wprawdzie Chromecast (który umożliwia sterowanie z Roona), ale protokół ten nakłada ograniczenie w przesyle sygnałów hi-res (formaty PCM powyżej 96 kHz i DSD nie są obsługiwane).</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_pilot.jpg" alt="Technics SL G700 M2 pilot" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Efektowny pilot jest dość ergonomiczny i ma klawiaturę numeryczną. Można to polubić.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>W komplecie otrzymujemy plastikowego, ale estetycznie wykonanego pilota na podczerwień. Przyciski są duże i czytelnie rozmieszczone. Lokalizacja funkcji otwierania/zamykania szuflady wydaje się trochę niefortunna, ale po pewnym czasie można się do tego przyzwyczaić. Plus przyznajemy za klawiaturę numeryczną. Szkoda, że w trybie odtwarzania strumieniowego przyciski przeskakiwania utworów są nieaktywne i&nbsp;każdorazowo trzeba sięgać do aplikacji Technics Audio Center. W wersji iOS jest ona wysoko oceniana (przynajmniej w AppStore) i mieliśmy z nią generalnie dobre doświadczenia, choć na jednym z iPhone’ów nie działała stabilnie. Wersja tabletowa jest zdecydowanie wygodniejsza ze względu na bardzo dużą liczbę opcji, ustawień oraz wielkość ekranu. Pewną niedogodnością jest przerywanie odtwarzania bieżącej kolejki utworów w momencie wyboru źródła strumieniowania innego niż aktualne. Kolejka odtwarzania jednak nie znika i po powrocie na przykład do trybu DMR (Digital Media Renderer) można kontynuować odtwarzanie. Za atut uznajemy udaną integrację radia internetowego — da się stworzyć listę ulubionych stacji, a po wyłączeniu odtwarzacza i ponownym jego włączeniu, odbiór jest automatycznie wznawiany. Wiele odtwarzaczy tego niestety nie potrafi.</p> <p>Do pełnej obsługi urządzenia — włączając w to przeszukiwanie biblioteki muzycznej i serwisów strumieniowych — teoretycznie wystarcza pilot i ekran, który jest jednak zbyt mało czytelny. O wiele wygodniej będzie skorzystać z aplikacji</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Ustawienia</h2> <p>Jest ich niemało. Tryb Pure Disc to rozwinięcie stosowanej niegdyś w odtwarzaczach CD/DVD/Blu-ray funkcji Pure Direct. Moduły sieciowy i Bluetooth oraz wejścia cyfrowe są odłączane. Procedura trwa prawie minutę, a pobór mocy spada o około 2 W. Technics staje się wówczas „czystym” odtwarzaczem CD/SACD, a sterowanie jest możliwe wyłącznie z pilota.</p> <p>W aplikacji lub z poziomu menu ekranowego możemy wpływać na brzmienie odtwarzacza. Znajdziemy tu trzy ustawienia, które dla przeciętnego użytkownika mogą być nie do końca zrozumiałe.</p> <p>Działanie opcji „MQA Decoding” nie ogranicza się wyłącznie do materiału MQA, ponieważ aktywowana jest, specyficzna dla tego formatu, filtracja cyfrowa. W związku z tym otrzymujemy inny dźwięk także z materiału nie-MQA. Przy słuchaniu płyt, tudzież plików PCM/DSD, omawianą opcję lepiej jest wyłączyć. Z kolei przy odtwarzaniu MQA zdecydowanie warto ją włączyć. Trochę to niewygodne, ale na szczęście jest dedykowany przycisk na pilocie.</p> <table> <tbody> <tr> <td>&nbsp;<img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_aplikacja2.jpg" alt="Technics SL G700 M2 aplikacja2" /></td> <td>&nbsp;<img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_aplikacja1.jpg" alt="Technics SL G700 M2 aplikacja1" /></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;" colspan="2"><strong><em>Ustawienia w aplikacji są dostępne także w menu ekranowym. Łatwiej jednak korzystać z tej pierwszej, pod warunkiem, że nie korzystamy z napędu CD/SACD.</em></strong></td> </tr> </tbody> </table> <p><br />Przy nieaktywnej opcji dekodera MQA możliwe jest włączenie obróbki „Coherent Processing”, której działanie Technics tłumaczy bardzo enigmatycznie, wspominając o korekcji amplitudy i fazy. Funkcja jest dostępna wyłącznie dla sygnałów PCM o częstotliwości próbkowania do 192 kHz włącznie. Wydaje się, że chodzi tutaj o upsampling (do 352,8/384 kHz) w połączeniu z dedykowanym algorytmem filtracji cyfrowej. Gdy wyłączymy tę opcję, do dyspozycji użytkownika pojawiają się trzy, ponumerowane ustawienia filtru cyfrowego:<br /><br />1. (Slow Roll-off, minimum phase) — filtr minimalnofazowy, który charakteryzuje się zredukowanym opóźnieniem grupowym, brakiem oscylacji przed impulsem i wcześnie opadającą charakterystyką częstotliowościową — zapewne już powyżej 10 kHz;<br />2. (Slow Roll-off, linear phase) — filtr o liniowej fazie, który charakteryzuje się zredukowanymi oscylacjami przed i po impulsie; charakterystyka częstotliwościowa taka sama, jak powyżej; <br />3. (Fast Roll-off, minimum phase) — filtr minimalnofazowy o „ostrej” charakterystyce częstotliwościowej (tzw „ściana” powyżej 20 kHz).</p> <p>Oznaczenia i opisy filtrów wskazują na wykorzystanie generycznych algorytmów zaszytych w przetwornikach ESS. Zapewne to samo dotyczy cyfrowej regulacji poziomu wyjściowego w zakresie od -99 do 0 dB. Podłączenie odtwarzacza bezpośrednio do końcówki mocy jest więc możliwe.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie (opinia I)</h2> <p>Na początek postanowiłem przetestować Technicsa w roli strumieniowca. Zacząłem od ustalenia najbardziej korzystnej metody odtwarzania. Do wyboru miałem Audirvanę (UPnP), Roona (wykorzystującego w tym przypadku transmisję Chromecast) oraz serwer Minimserver 2.2 zainstalowany na MacBooku Pro. W tym ostatnim przypadku odczyt był kontrolowany za pomocą aplikacji Technics Audio Center, a urządzenie pełniło funkcję renderera DMR. Z wiadomych względów, protokół AirPlay zdecydowałem się tym razem pominąć. Szybko wyszło na jaw, że odtwarzanie z Audirvany jest najmniej pożądaną formą transmisji sygnału. W porównaniu z pozostałymi metodami francuska aplikacja oferowała mniej nasycone barwy, pogorszoną prezentację detali, mniej przestrzenną scenę oraz wyraźnie spłyconą dynamikę. Różnice pomiędzy Chromecastem a DMR okazały się być znacznie mniejsze, jednak dedykowana metoda strumieniowania okazała się lepsza — jej przewaga dotyczyła głównie dynamiki. Na tej metodzie strumieniowania ostatecznie poprzestałem.</p> <p>SL-G700M2 jest urządzeniem o nienarzucającym się, niemal transparentnym charakterze. Bas jest szybki, przejrzysty, o wyraźnym konturze. Charakteryzuje się on jednak delikatnym deficytem w strukturze i barwie — w porównaniu z moimi referencyjnymi urządzeniami sprawiał wrażenie rozrzedzonego, mniej nasyconego i nieco zmatowionego. Cechę tę dobrze uwidoczniły nagrania „Turner’s Ship” Malii i Borisa Blanka oraz „Six Blade Knife” Dire Straits. Balans tonalny średnicy przesunięto nieznacznie ku górze pasma. Takie strojenie nieznacznie ochładza przekaz, jednocześnie poprawiając jego przejrzystość. Podczas odsłuchu albumu „The Devil Put Dinosaurs Here” zespołu Alice in Chains odniosłem wrażenie, że najniższe rejestry średnicy mogły być nieco lepiej dociążone — nisko strojonym gitarom i bębnom zdawało się brakować zdecydowania. Wyższe składowe średnicy zostały natomiast wyraźniej zaznaczone. Doskonale odkrył to przede mną pianista Lang Lang w swoich nagraniach Wariacji Goldbergowskich J.S. Bacha. W porównaniu z moją systemową referencją udało się zaobserwować pewne zmiękczenie przekazu, a także pewien deficyt w nasyceniu harmonicznymi. Góra pasma jest najżywszym z zakresów — dzieje się tu bardzo dużo. Osoby lubujące się w eksploracjach nagrań w poszukiwaniu wcześniej niesłyszanych detali nie będą rozczarowane. Uderzenia w blachy perkusyjne czy pociągnięcia smyczka są bardzo dobrze zaakcentowane i prezentowane na przysłowiowej „srebrnej tacy”. Odnotowałem pewną dysproporcję pomiędzy transjentami, a wybrzmiewaniem poszczególnych dźwięków. Było to słychać w kawałku „Would Not Have It Any Other Way” Chrisa Jonesa. Uderzenia sprężyny w werblu były bardzo wyraźnie zaznaczone, lecz dźwięki miały tendencję do zanikania nieco szybciej w stosunku do czego przyzwyczaiły mnie moje źródła odniesienia.</p> <p><img style="border: 1px solid;" title="Technics SL G700 M2 sekcja audio" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_sekcja-audio.jpg" alt="Technics SL G700 M2 sekcja audio" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>W środkowej i prawej części znajduje się tor audio od przetworników Sabre ES9028PRO, z lewej dodatkowy obwód stabilizacji i filtracji zasilania.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Po wstępnej ocenie trybu strumieniowania, sprawdziłem Technicsa w roli odtwarzacza CD. Zacząłem od porównania z pokładowym streamerem. Do tego celu wykorzystałem ripy płyt CD wykonane za pomocą oprogramowania XLD i napędu Plextor. Na pierwszy ogień poszło zremasterowane w 24 bitach japońskie wydanie „Bags &amp; Trane” Johna Coltrane’a. Dźwięk odtwarzany ze srebrnego krążka odebrałem jako nieco żywszy i wyraźniejszy od tego uzyskanego z serwera sieciowego. Kontrabas zabrzmiał w sposób bardziej zdecydowany, zamaszysty. Dźwięki wibrafonu pulsowały głębiej. Były też dosadniejsze, bardziej nasycone i pełniej wybrzmiewające. Saksofon brzmiał nieco dokładniej. Poprawie uległa także rytmika i timing, dzięki czemu perkusja zabrzmiała żywiej. Co by nie mówić, dynamika z płyty była znacznie lepsza. Nieco gorzej Technics wypadł pod względem muzykalności i stereofonii. Tu oprogramowanie Roon, pomimo wykorzystywania protokołu Chromecast, dało subiektywnie przyjemniejszy efekt. Coś za coś.</p> <p>W kolejnej odsłonie testu do szuflady Technicsa powędrował nagrany w formacie MQA-CD krążek norweskiej&nbsp;wytwórni 2L, zatytułowany „The Nordic Sound”). W tym przypadku napęd optyczny okazał się bezkonkurencyjny! Dźwięki odebrałem jako żywsze, dłużej wybrzmiewające. Niosły w sobie większą dawkę energii. Bębny w utworze „Blågutten” były czytelniejsze i precyzyjniej podane. Przekaz stał się bardziej substancjonalny, namacalny, gęściejszy, o pełniejszej strukturze. W utworze „String Quartet No. 3: Animato” stało się jasne, że cechuje się on także lepszą separacją i lokalizacją dźwięków. Scena, choć niezbyt szeroka, była precyzyjnie kreślona. W tej części odsłuchów korzystałem z trybu „Pure Disc”.</p> <p>Do testu odtwarzania płyt Super Audio CD wykorzystałem kompilację Stockfisha „Closer to The Music”. Materiał z tego krążka brzmiał w sposób „napompowany” i bardzo „popisowy”, czyli dokładnie tak, jak powinien (bo tak jest zrealizowany). Nagrania cechowały się pożądaną gęstością i nasyceniem, głębokim basem i bardzo dobrą klarownością. Było to bardzo muzykalne granie. Dynamika wzbudziła mój niekryty podziw.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_gniazda.jpg" alt="Technics SL G700 M2 gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyjścia analogowe XLR, trzy wejścia cyfrowe, łączność bezprzewodowa oraz wyjścia cyfrowe czynią Technicsa niezwykle wszechstronnym urządzeniem.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>W kolejnym rozdaniu, do testu dołączył vintage’owy odtwarzacz CD — Pioneer PD-9300. W tym porównaniu muzykę z Technicsa odebrałem jako szczegółowszą i bardziej klarowną, ale także nieco mniej organiczną i słabiej nasyconą. Technics nie angażował słuchacza równie mocno, nie był już tak spójny.</p> <p>W ostatniej fazie testów wypróbowałem wbudowany przetwornik c/a. Do wejścia USB Audio podłączyłem transport iFi ZEN Stream. W porównaniu do napędu CD odnotowałem poprawę nasycenia barw i prezentowanych detali, a także muzykalności. Dźwięki odebrałem jako żywsze, bardziej naturalne. Wystąpił też efekt zagęszczenia i pogłębienia się sceny. W porównaniu z moim, też już niemłodym przetwornikiem c/a Electocompaniet ECD 1, Technics wypadł odrobinę nieco bardziej sterylnie. Nie było to jednak zachowanie typowe dla „wyczynowych” układów Sabre. Na tle Chorda Qutest Technics górował pod względem detaliczności i dynamiki. Nieco mniej efektownie zaprezentował się w kwestii prezentacji barw. Pragnę jednak podkreślić, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych aplikacji układów Sabre. (IR)</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Brzmienie (opinia II)</h2> <p>Dokładnie siedem lat temu zachwyciłem się monitorami SB-C700, które owszem miały swoją, powiedzmy, że specyfikę, ale jako produkt zdecydowanie nieszablonowy, oryginalny i pod wieloma względami wybitny, były na swój sposób imponujące. Mimo to, moje pierwotne oczekiwania względem SL-G700M2 przypominały czystą kartkę papieru. Założyłem, że trzeba będzie wziąć poprawkę na wyjątkową funkcjonalność urządzenia, w myśl zasady, że jak coś jest do wszystkiego, to... Tak to niestety bywa ze współczesnymi urządzeniami, które próbują być wszystkim naraz. W sprzyjającym scenariuszu otrzymujemy bardzo dobrą jakość dźwięku w relacji do ceny podzielonej przez pierwiastek liczby urządzeń (w jednym). Gdyby Technics zagrał na poziomie najlepszych znanych mi odtwarzaczy strumieniowych za 10 tys. zł i jednocześnie grał co najmniej tak samo dobrze z płyt CD, to uznałbym, że mamy do czynienia z urządzeniem godnym polecenia. W rzeczywistości jest dużo lepiej.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 zasilacz" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_zasilacz.jpg" alt="Technics SL G700 M2 zasilacz" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Dość ciekawie rozwiązana sekcja zasilania, bazująca na pomyśle z referencyjnego wzmacniacza SU-R1000.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Zacząłem od strumieniowania via Chromecast z poziomu Roona i stwierdziłem, że jest naprawdę nieźle. Materiał o jakości płyty CD brzmiał czysto, dość przyjemnie i szczegółowo. Zwracała uwagą porządnie uchwycona przestrzeń i brak zszarzenia dźwięku, tak typowego dla wielu współczesnych źródeł cyfrowych. Później włączyłem kilka płyt CD i... nie usłyszałem wyraźnego postępu. Dopiero po jakimś czasie odkryłem funkcję „Pure Disc”. Dźwięk natychmiast zyskał na wolumenie, soczystości, namacalności i dynamice. Postęp był zaskakujący! Drugim ustawieniem, które zaskakująco skutecznie wpływa na brzmienie, okazała się opcja „Coherent Processing”. Powoduje ona poprawę czegoś, co najtrafniej chyba oddaje słowo „kontrast”. Dźwięk ponownie zyskiwał na soczystości, niwelując efekt „rozbielenia”. Wpływ tego ustawienia na wysokie tony nie zawsze będzie korzystny, niekiedy można dojść do wniosku, że dźwięk jest trochę „przedobrzony”. Na ogół jednak działa to bardzo dobrze.</p> <p>W kolejnym etapie postanowiłem odpalić nieco „przykurzony” dysk NAS Synology DS115, zainstalowałem firmową aplikację Technics Audio Center i uruchomiłem tryb sieciowy DMR. Ku mojemu zadowoleniu, jakość dźwięku utrzymała się w rejonach zbliżonych do odczytu dysków CD. W zależności od serwera, efekty oczywiście mogą się różnić, ale istotne jest to, że korzystając ze strumieniowania po sieci lokalnej, da się uzyskać znakomitą jakość reprodukcji, która&nbsp;skutecznie rywalizuje z odtwarzaczami dwukrotnie droższymi, choćby takimi jak Naim NDX 2. Spore zaskoczenie na plus.</p> <p>Zachęcony wynikami odsłuchów płyt CD, sięgnąłem do swojej kolekcji krążków Super Audio CD, którą zgromadziłem na przestrzeni ponad 20 lat. Już odsłuch słuchawkowy (Sennheiser HD660S + Topping A90) pokazał, że warstwa DSD ma wyraźną przewagę pod względem wypełnienia „tkanką”, szczegółowości, a nawet dynamiki nad zapisem PCM (CD). Jako odtwarzacz SACD, Technics osiągał swoje maksimum, pukając do kategorii A naszej klasyfikacji. Odsłuchy w głównym systemie (1) potwierdziły znaczącą różnicę w jakości dźwięku w obu formatach. Kolekcjonerzy płyt SACD znajdą w Technicsie sprzymierzeńca. Wybór odtwarzaczy z napędem optycznym w cenie do 15 tys. zł nie jest dziś zbyt duży i szczerze mówiąc, nie znam drugiego, który zagrałby równie przekonująco. <br />Technics nie jest typem romantyka ani odtwarzaczem mającym jakąś konkretną „wizję” dźwięku. Japończycy podeszli do swojej konstrukcji metodycznie. W relacji do ceny (ale nie tylko) prezentje dźwięk niezwykle otwarty i szczegółowy. Wlewa do pomieszczenia morze dobrze uporządkowanych detali, które nie zalewają słuchacza, ale całkiem przyjemnie go otulają. Scena jest całkiem ekspansywna i precyzyjna. Nie ma takiej ilości powietrza i głębi, jak z vintage’owego odtwarzacza Accuphase DP-65V, ale w rozważanym przedziale cenowym nie sposób narzekać. W moim głównym systemie Technics nie wydawał się ewidentnie wąskim gardłem, grając swobodnie, bez kompleksów, z dobrym poziomem nasycenia barw, bez sterylności, suchości czy agresji. Odsłuchy w drugim systemie doprowadziły do podobnych wniosków.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Technics SL G700 M2 sekcja audio" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_sekcja-audio-2.jpg" alt="Technics SL G700 M2 sekcja audio" /></p> <p>Balans tonalny określiłbym jako lekko wykonturowany, tzn. słychać pewną subtelną dominację wyższych rejestrów, przy czym nie chodzi o ich ekspozycję jako taką, wyostrzenie czy jaskrawość. Rzecz w subtelnym zaakcentowaniu najwyższej oktawy przy jednoczesnym, dość powściągliwym oddawaniu średnich tonów. SL-G700M2 nie jest w tym zakresie równie ekspresyjny jak niektóre starsze źródła (szczególnie CD), ale też nie stwarza wrażenia niedosytu. Przyznam, że gdybym nie wiedział, że sekcja cyfrowa została oparta o kości Sabre, to raczej bym się tego nie domyślił. To naprawdę udana implementacja układów ESS Technology, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Pod względem oddania barw i namacalności, Technics wypada lepiej niż TEAC UD-701. Subtelne wycofanie średnich tonów sprawia, że brzmienie ma w sobie pewną dozę pożądanego ciepła; w żadnym razie nie można powiedzieć, że jest chłodne czy suche.</p> <p>W dziedzinie dynamiki i czystości brzmienia, trudno Technicsowi zarzucić cokolwiek, co miałoby walor konstruktywnej krytyki w odniesieniu do urządzenia o tej funkcjonalności i cenie. Jeśli pamięć mnie nie myli, Marantz SACD 30n nie oferuje aż tyle.</p> <p>Nie posiadam żadnej płyty MQA-CD, mam natomiast w swojej bibliotece testowy zbiór identycznych nagrań w formatach MQA i PCM (odsyłam do artykułu „Dwa oblicza MQA”). Test Technicsa był znakomitą okazją, by do niego ponownie sięgnąć. Tu okazało się, jak istotne znaczenie dla odbioru MQA ma proces dekodowania i renderingu. W porównaniu z materiałem zapisanym w formacie PCM i nieporównywalnie cięższych plikach bezstratnych, zapis MQA okazał się brzmieć w sposób bardzo zbliżony, a nawet rzekłbym, że lepszy! W tym kontekście możliwość strumieniowania z Tidala w jakości „Masters” wydaje się naprawdę atrakcyjna i stanowi o kolejnej przewadze SL-G700M2 nad głównym rywalem i niektórymi innymi odtwarzaczami bez szuflady. (FK)<br /><br /></p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Technics SL-G700M2 zasłużył na zdecydowanie dłuższą analizę niż zwykle. Fantastyczne wykonanie i dbałość o najdrobniejsze detale dowodzą, że producent włożył w swoje dzieło wiele pracy i zaangażowania. To byłoby jednak zdecydowanie za mało, by ten odtwarzacz zarekomendować, a tym bardziej się nim zachwycić.</p> <p>Już jako odtwarzacz CD, Technics błyszczy na tle rynkowego (nie)urodzaju. Jego jedynym konkurentem jest w tej chwili Marantz SACD 30n, nad którym SL-G700M2 góruje pod względem jakości brzmienia, i to niezależnie od metody wykorzystania. W roli przetwornika c/a swobodnie konkuruje z Chordem Qutestem, a co więcej, wychodzi z tej konfrontacji obronną ręką. Moduł strumieniowy nie obsługuje Roona, ale w trybie DMR Technics potrafi zapewnić brzmienie naprawdę dobrej jakości, choć nie tak dobre, jak w trybie Pure Disc (z płyt kompaktowych, a tym bardziej SACD). Bardzo dobre efekty zapewnia wejście USB Audio, lecz optimum uzyskuje się z płyt Super Audio CD — to kolejny, niebagatelny atut „japończyka”.</p> <p><img style="margin-left: 20px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/technics-sl-g700m2/Technics-SL-G700-M2_zzz.gif" alt="Technics SL G700 M2 ocena" width="360" height="837" />Konkludując, mamy dwa naprawdę bardzo dobre urządzenia w cenie jednego. Dodatkowo otrzymujemy świetny DAC i wyjścia XLR. Czy można chcieć czegoś więcej? Właśnie dlatego nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości, by Technicsowi przyznać Nagrodę Roku 2022/2023.</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 1/2023 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-01-2023/">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>System odsłuchowy (IR):</strong></p> <ul> <li><strong>Źródło:</strong> MacBook Pro 13 (Intel i5, 16 GB RAM, SSD256 GB) z zainstalowanym oprogramowaniem Roon oraz Audirvana</li> <li><strong>Transport:</strong> iFi ZEN Stream</li> <li><strong>Przetworniki c/a:</strong> Chord Qutest, Electrocompaniet ECD-1</li> <li><strong>Odtwarzacz CD:</strong> Pioneer PD-9300</li> <li><strong>Przedwzmacniacz:</strong> Electrocompaniet EC 4.8 mkII</li> <li><strong>Końcówki mocy:</strong> 2 x Electrocompaniet AW220 (jako monobloki)</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Vienna Acoustic Mozart (upgrade zwrotnicy)</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> Nordost Wyrewizard Spellbinder, Klotz LY-240</li> <li><strong>Interkonekty:</strong> Klotz MC5000 z wtykami Neutrik NC3, Klotz AC110 z wtykami Neutrik NF2CB/2</li> </ul> <p><strong>Systemy odsłuchowe (FK)</strong></p> <p><em><strong>System 1</strong></em></p> <ul> <li><strong>Źródła cyfrowe:</strong> SOtM sMS-200 Ultra Neo (Roon endpoint) z zasilaczem Sbooster BOTW P&amp;P MKII, Sony CDP-557ESD (modyfikacja)</li> <li><strong>Odtwarzacz CD:</strong> Naim CD5x/FlatCap XS</li> <li><strong>DAC:</strong> dCS Bartok (firmware 2.0)</li> <li><strong>Przedwzmacniacz:</strong> Conrad-Johnson ET2</li> <li><strong>Wzmacniacz mocy:</strong> Audionet AMP1 V2</li> <li><strong>Zestawy głośnikowe:</strong> Klipsch RF7 III (zewnętrzna i zmodyfikowana zwrotnica)</li> <li><strong>Interkonekty:</strong> Albedo Metamorphosis, Synergistic Research Active USB , Nordort Tyr II (S/PDIF BNC/RCA)</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> KBL Sound Red Eye Ultimate</li> <li><strong>Akcesoria:</strong> stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS (wzmacniacz mocy), StandART STO (DAC), platformy antywibracyjne PAB (SOtM i transport CD), izolatory IsoAcoustics Indigo pod przetwornikiem c/a</li> <li><strong>Zasilanie:</strong> dedykowana linia zasilająca, kondycjoner zasilania Keces BP-1200, listwa PowerBASE, kable zasilające KBL Sound Himalaya PRO, 2 x Master Mirror Reference, Red Corona, Spectrum,</li> </ul> <p><strong><em>System 2</em> </strong></p> <ul> <li><strong>Odtwarzacz CD:</strong> Accuphase DP-65V</li> <li><strong>Transport cyfrowy:</strong> iFi Audio ZEN Stream</li> <li><strong>Wzmacniacz:</strong> Denon PMA-2000AE</li> <li><strong>Zestawy głośnikowe:</strong> Dynaudio Special Forty (modyfikacja obudowy)</li> <li><strong>Interkonekt:</strong> Albedo Monolith (RCA)</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> Albedo Blue</li> <li><strong>Podstawki głośnikowe:</strong> Rogoz Audio 4QB80 MKII</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
Silent Angel Rhein Z1 Plus 2023-09-29T10:47:56+00:00 2023-09-29T10:47:56+00:00 https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1376-silent-angel-rhein-z1-plus Webmaster webmaster@av.com.pl <div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/2b3803cda6afb35055d78daf226575a8_S.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Najnowszy produkt chińskiego Silent Angela to istny kombajn — serwer muzyczny i transport sieciowy, który w dodatku wspiera niemal wszystkie znane protokoły sieciowe. Sprawdźmy, czy jest tak dobry, na jaki się zapowiada.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Audio Atelier, <a href="https://www.audioatelier.pl" target="_blank" rel="noopener">www.audioatelier.pl </a><a href="https://www.horn.pl" target="_blank" rel="noopener"><br /></a><strong>Cena</strong>: 12 900 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: srebrne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Ignacy Rogoń | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 6/2023 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-06-2023/">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Serwer sieciowy Silent Angel Rhein Z1 Plus</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid;" title="Silent Angel Rhein Z1 Plus" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-aaa.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus" /></p> <p>Należąca do korporacji Thunder Data Co firma Silent Angel została stworzona przez Dr. Huang Jiana i Chorusa Changa. Ten drugi pełni w obu przedsiębiorstwach funkcję CTO (Chief Technical Officer). Głównymi obszarami zainteresowania obu panów są serwery, komunikacja sieciowa oraz zarządzanie danymi. W ofercie „Cichego Anioła” znajdziemy szeroki przekrój rozwiązań dedykowanych muzyce w formie cyfrowej.</p> <p>W katalogu obecnych jest kilka switchy, zegar (word clock) oraz dwa zasilacze. Do tego należy doliczyć dwie serie transportów/streamerów (podstawową Bremen oraz wyższą Munich) — razem 5 urządzeń. Jest też seria serwerów muzycznych Rhein. W jej skład wchodzą dwa urządzenia: podstawowy, zaprezentowany przed czterema laty Z1 oraz zupełnie nowy, udoskonalony Z1 Plus. Oferta jest więc pokaźna, ale niebawem jeszcze się poszerzy. Zwiedzając tegoroczną wystawę High End spotkałem Chorusa Changa. Podzielił się on ze mną planami rozwojowymi firmy. Jeszcze w tym roku do oferty trafią dwa kolejne serwery Z1N oraz ZX Lite. Flagowe urządzenie z serii Rhein&nbsp;— model ZX został zaplanowany na pierwszy kwartał 2024 roku. Prócz serwerów, w najbliższym czasie możemy spodziewać się premiery topowego streamera Munich MU, zintegrowanego wzmacniacza Cologne AU, dwóch zasilaczy Forrester oraz kolejnego generatora sygnału zegarowego. Zespół kierowany przez Chorusa pracuje na bardzo wysokich obrotach i ani myśli zwalniać!<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Pierwszym modelem w serii Rhein był wspomniany Z1 z 2019 r. Udoskonalona wersja Plus jest efektem konsultacji z nabywcami, recenzentami i sprzedawcami, a także postępu w dziedzinie mikroprocesorowej. Urządzenie zamknięto w znajomej, sześciennej, nieco wyoblonej, wykonanej z aluminium obudowie o wymiarach 200 x 65 x 200 mm. Na pierwszy rzut oka obydwa modele są niemal identyczne. Najłatwiej rozróżnimy je po logo — to w wersji Plus jest maszynowo wycinane. Nowy jest też płaski ledowy wskaźnik stanu, który ładnie wkomponowano w obudowę.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Silent Angel Rhein Z1 Plus" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-spod.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>W całości aluminiowa obudowa jest znakomicie wykonana.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Sporo zmian zaszło na tylnym panelu. „Plus” oferuje dwa gigabitowe gniazda ethernet (o jedno więcej) i wejście dla zewnętrznego zegara 25 MHz (nowość). Wymieniono też złącza magistrali szeregowej — zastosowano dwa porty USB typu A pracujące w standardzie 3.1 oraz jedno 2.0. Jest też USB typu C (standard 2.0) oraz wyjście USB Audio. To drugie wyposażono w nowy system redukcji szumów. Zmieniono gniazdo zasilania (12 V DC) i dołożono włącznik.</p> <p>Plus w nazwie to coś więcej niż chwyt marketingowy ułatwiający podniesienie ceny. W środku znajdziemy czterordzeniowy procesor Intel Celeron J6413. Korzysta on z litografii 10 nm, co gwarantuje spory przeskok wydajnościowy względem wykorzystywanych wcześniej układów w technologii 14 nm. Usprawniono system chłodzenia — wykorzystuje on miedziany radiator oraz matę grafenową gwarantującą lepszą dyspersję energii.</p> <p>Chorus Chang zwrócił szczególną uwagę na szynę zasilania — Z1 Plus otrzymał dodatkowy stopień stabilizujący i filtrujący zakłócenia EMI. Gniazda Ethernet są taktowane wysoce dokładnymi oscylatorami TCXO, co ma gwarantować większą precyzję odbioru danych. Pamięć operacyjna (DDR4) wynosi 16 lub 32 GB. Wbudowany dysk NVMe SSD może mieć pojemność 250 GB lub od razu... 4 TB. Obydwie wymienione opcje mają oczywiście wpływ na cenę — dopłaty są tak słone, że dystrybutor sprowadza obie wersje wyłącznie na zamówienie.<br /><br /></p> <h2>Funkcjonalność</h2> <p>Z1 Plus to bardzo złożone urządzenie o imponującej funkcjonalności. Chorus Chang nazywa produkty z serii Rhein serwerami muzycznymi — i nie jest to bynajmniej przesadą. Do Z1 Plus podłączymy aż cztery dyski HDD/SDD, których zawartość zostanie sklasyfikowana i zaprezentowana w lokalnej sieci, w wybranym przez nas systemie zarządzania plikami (SMB lub CIFS), bądź wykorzystując DLNA. Zawartość dysków zewnętrznych z łatwością skopiujemy także na ten wewnętrzny, choć z ekonomicznego punktu widzenia (i nie tylko) ma to wątpliwy sens.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Silent Angel Rhein Z1 Plus gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-gniazda.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Guzik z lewej to włącznik, poniżej gniazdo BNC dla opcjonalnego zegara 25 MHz. Okrągłe gniazdo zasilania DC umożliwia łatwy upgrade. Wyjście cyfrowe jest tylko jedno (USB Audio). Dwa porty Ethernet pozwalają podłączyć endpoint bezpośrednio do serwera.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Urządzenie w łatwy i przystępny sposób pozwala na zarządzanie biblioteką plikową za pomocą darmowej aplikacji VitOS Manager, bądź z poziomu przeglądarki systemowej na pececie lub Macu. Za pomocą wspomnianej aplikacji uruchomimy pozostałe moduły użytkowe. Jak już zaznaczyłem, „Zet-jedynka” jest też samodzielnym transportem sieciowym, zdolnym do odtwarzania plików PCM 768 kHz i DSD512. Nie zabrakło również pełnego wsparcia formatu MQA. Twórca Rheina zaimplementował trzy algorytmy optymalizacji portu USB Audio — sami możemy zdecydować, które ustawienie jest najodpowiedniejsze. Do pełni szczęścia zabrakło wyjść cyfrowych S/PDIF i AES/EBU. Aplikacja VitOS Orbiter, prócz treści z dysków, integruje biblioteki serwisów streamingowych, takich jak Amazon Music i Qobuz. Do niedawna był dostępny także Tidal, ale po integracji funkcjonalności Tidal Connect ta pierwsza możliwość przestała być aktywna.</p> <p>Aplikacja jest przejrzysta i intuicyjna. Chińczycy bardzo dbają o jej stabilne działanie i stale ją udoskonalają w oparciu o opinie od klientów — to jedno z lepszych znanych nam rozwiązań na rynku. Z1 Plus obsługuje protokoły UPnP, NAA, Ready Media, Spotify Connect, Tidal Connect, Air Play 2 oraz RAAT. Niebagatelną zaletą urządzenia jest to, że może być wykorzystane jako Roon Server, czyli bezinterfejsowa wersja Roon Core. W odróżnieniu od Core’a zainstalowanego na komputerze, takie rozwiązanie ma istotną zaletę. Cały ciężar obliczeń związanych z obróbką i transkodowaniem danych (Roon DSP) wykonuje urządzenie zoptymalizowane pod kątem zastosowań audio. Jeśli jednak nie korzystamy z tych opcji, techniczne różnice pomiędzy jednym a drugim rozwiązaniem stają się mniej istotne.</p> <p>Według zapewnień producenta, Z1 Plus potrafi jednocześnie obsłużyć nawet 10 endpointów. Innym atutem Z1 Plus jest możliwość spięcia z endpointem kablem Ethernet na „krótko” (bez pośrednictwa switcha i routera), co może mieć pozytywny wpływ na jakość dźwięku. Odpada także ryzyko związane z niechcianym odpięciem dysków zewnętrznych, co dość często się zdarza przy korzystaniu z laptopa w roli Roon Core’a, a co może być bezpośrednią przyczyną uszkodzenia dysku. </p> <p>Urządzenie było fabrycznie nowe, więc zanim przystąpiłem do właściwych testów, zgodnie z zaleceniami dystrybutora, postanowiłem je porządnie „wygrzać”. Silent pracował u mnie dobry miesiąc zanim na poważnie usiadłem do odsłuchów. W tym czasie pełnił rolę Roon Servera. Sterowanie w takiej konfiguracji niczym się nie różni od tego, z którego korzystamy w przypadku Roon Core’a — instalujemy odpowiednią aplikację mobilną i/lub desktopową.</p> <p>Moją uwagę zwróciła fantastyczna stabilność Silenta — Roon działał znacznie płynniej niż na moim (całkiem wydajnym) komputerze. Integracja z Tidalem była dużo lepsza — ani razu nie byłem zmuszony do ponownego logowania się do serwisu, co od pewnego czasu jest bolączką na Macu. Co więcej „chińczyk” bez najmniejszego zająknięcia komunikował się z dyskiem HDD oraz pendrivem, klasyfikując całą moją bibliotekę niemal błyskawicznie. Tyle tytułem wstępu. Przejdźmy do brzmienia.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie (roon endpoint)</h2> <p>Pierwszą fazę odsłuchów przeprowadziłem z wykorzystaniem MacBooka Pro w roli Roon Core’a. W ten sposób mogłem sprawdzić, jak „zet jedynka” sprawdzi się w roli samego streamera, czyli endpointa. Po zastąpieniu nim SOtM-a sMS-200 Ultra Neo, w brzmieniu mojego systemu zmieniło się całkiem sporo. Były to jednak zmiany, które trudno w jednoznaczny sposób określić jako jednoznacznie pozytywne, bądź negatywne. Dźwięk miał po prostu odmienny charakter. Posłużę się przykładami. Na słynnej płycie Keitha Jarreta „The Köln Concert” odtwarzanej przez SOtMa fortepian był bardzo organiczny, każde uderzenie w klawisz odbierałem jako bardzo wyraźne i treściwe. Jednocześnie dało się zaobserwować delikatne zmiękczenie przekazu, które dodaje SOtM-owi „analogowości”. Silent Angel prezentował poszczególne dźwięki w sposób nieco bardziej bezpośredni i intymny — przestrzeń nie była już tak obfita. W dodatku średnicy brakowało nieco klarowności.</p> <p>Bas jest delikatnie powłóczysty, lecz zwraca na siebie uwagę przepięknymi barwami i niezłą głębią. Z powodu nieco ostrzejszej góry pasma przekaz odebrałem jako bardziej precyzyjny — nawet w gęstych arpeggio bez większego wysiłku byłem w stanie wychwycić poszczególne uderzenia w klawisze. Sęk w tym, że poszczególne dźwięki nie były tak nasycone, bogate w harmoniczne i przejrzyste, jak miało to miejsce u Koreańczyka. Brakowało im duszy. W gruncie rzeczy był to po prostu dźwięk delikatnie bardziej syntetyczny i techniczny. Skądinąd wiem, że są audiofile, którzy lubują się w takim sposobie prezentacji. Muszę tu jednak dodać, że na tym etapie pojedynek był nierówny, ponieważ SOtM korzystał z zasilacza Keces P6, a Rhein z zasilacza fabrycznego. Jako, że posiada on również wyjście 12-woltowe, postanowiłem sprawdzić skuteczność takiego upgrade'u. Wymiana zasilacza poskutkowała zniwelowaniem opisanych powyżej różnic. Obraz sceny pogłębił się — odebrałem go jako znacznie bardziej obfity i angażujący. SOtM oferował jednak więcej przestrzeni nad głową. Pojawiła się wspomniana miękkość, utożsamiana przeze mnie z naturalnością. Średnica w przypadku Z1 jest mocniej dociążona i delikatnie „zabrudzona” w bezpośrednim porównaniu. Powrót do SOtM-a oznaczał zwiększenie klarowności średnicy, ale i poczucie niewystarczającego jej dociążenia. Każdorazowo wystarczyło jednak kilkanaście sekund, by słuch się zaadaptował — i wówczas stwierdzałem, że środek pasma z mojego roboczego transportu sieciowego jest bardziej złożony i dźwięczniejszy.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-spod2.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus" /></p> <p>Różnic na polu rozpiętości dynamicznej, czy rytmiki nie odnotowałem. Góra pasma w wykonaniu „chińczyka” jest świetnie zbalansowana i bogata w detale. Silent gra nieco ostrzej od SOtM-a, jednak w trakcie odsłuchów absolutnie mi to nie przeszkadzało, a niekiedy wręcz odbierałem to jako zaletę. Złapałem się na tym, że gdy wracałem do domu, nie zawsze wiedziałem, które urządzenie jest aktualnie podpięte do DAC-a. Dopiero bardziej wnikliwa analiza poszczególnych utworów pozwalała ze sporą dozą pewności stwierdzić, którego transportu akurat słucham.</p> <p>Powrót do fabrycznego zasilania poskutkował delikatnym rozleniwieniem przekazu i jego „oklapnięciem” pod względem przestrzennym.<br /><br /></p> <h2>Z własnej aplikacji</h2> <p>Na początek wybrałem płytę „You Want It Darker” Leonarda Cohena. Przy korzystaniu z aplikacji VitOS bas odebrałem jako nieco bardziej czytelny, lepiej kontrolowany i punktowy. Dodatkowo delikatnie zmniejszyła się „pudedłkowość” średnicy. Przekaz był subiektywnie czystszy, klarowniejszy i lepiej wyważony. Przyznam, że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Powrót do Roona skutkował subtelnym przytłumieniem góry, marginalnym rozleniwieniem się basu i delikatnym zwiększeniem objętości oraz melodyjności dźwięku. W gruncie rzeczy różnice nie były duże, jednak każdorazowo preferowałem dźwięk uzyskany za pomocą dedykowanego rozwiązania VitOS Orbiter. Jako drugi do porównania wybrałem album „Badmotorfinger” grupy Soundgarden. Gitara basowa w „Rusty Cage” nacechowana była nieco większą „chrapliwością” i „kąśliwością” — czyli dokładnie tak, jak powinno być. Zmiana na Roona skutkowała delikatnym zagęszczeniem przekazu — gitary i wokal Chrisa Cornella zabrzmiały pełniej i bardziej przekonująco. Tu, moim zdaniem, wygrał Roon. Przy trzecim podejściu posiłkowałem się „Habanerą” z Carmen w wykonaniu Hilde Guden i Berlińczyków pod batutą Herberta Von Karajana. Dźwięk uzyskany za pomocą aplikacji ponownie odebrałem jako nieznacznie lepszy. Przekaz był przejrzystszy, delikatnie żywszy i bardziej zwiewny, niewymuszony. Jako ostatni w tej części porównania wybrałem album „Straight, No Chaser” Theloniusa Monka. Tu po raz kolejny głębia i barwność przekazu uzyskanego z Roona dały o sobie znać. Wspomniane wcześniej zagęszczenie przekazu spowodowało, że odsłuch był bardziej przyjemny. Mógłbym przytaczać kolejne przykłady, a mam ich sporo, jednak sądzę, że byłoby to nużące — w kółko pisałbym to samo. Różnice są więc generalnie subtelne, a wybór preferowanej formy transmisji pozostawię przyszłym użytkownikom.</p> <table> <tbody> <tr> <td><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-apka1.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus apka1" /></td> <td><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-apka2.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus apka2" /></td> <td><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-apka3.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus apka3" /></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;" colspan="3"><strong><em>To jedna z dwóch, darmowych aplikacji Silent Angela (VitOS Orbiter). Wszystko jest czytelne i logicznie zorganizowane. Rhein Z1 jest bardzo elastyczny, jeśli chodzi o współpracę z dyskami. Tymczasowy minus za brak bezpośredniego dostępu do Tidala (trzeba użyć Tidal Connect).</em></strong></td> </tr> </tbody> </table> <p><br />W trakcie testów Silent Angel wprowadził wsparcie Tidal Connect. Jak już wspomniałem, jednocześnie w aplikacji wyłączono możliwość bezpośredniego odtwarzania z Tidala zaimplementowanego w urządzeniu — szkoda. Z tego powodu tę część testu należy potraktować z przymrużeniem oka — pokazuje ona prawdopodobne niedoskonałości protokołu transmisji (Connect). Dźwięk odebrałem jako barwowo uszczuplony i mniej nasycony, lekko stłumiony. Odznaczał się ponadto gorszą dynamiką w obu skalach i osłabioną przestrzennością. Miejmy nadzieję, że zespół Chorusa szybko upora się z przywróceniem Tidala w firmowej aplikacji.<br /><br /></p> <h2>Roon Server</h2> <p>Na koniec postanowiłem sprawdzić, jak sprawuje się funkcjonalność Roon Server na tle Roon Core’a na moim MacBooku Pro. Jako endpoint ponownie posłużył mi SOtM — w ten sposób zminimalizowałem wpływ dodatkowych czynników na brzmienie.</p> <p>Materiałem odniesienia był sampler 2L. Chciałbym napisać, że różnice były słyszalne „gołym” uchem, lecz byłaby to nieprawda. Jeśli w ogóle były jakieś różnice, to przez większość czasu musiały być na tyle drobne i nieznaczące, że zupełnie pomijalne. Pewnych różnic doszukałem się dopiero w momencie, gdy zacząłem wykorzystywać procesor DSP wbudowany w Roona, by konwertować pliki DSD do formatu PCM (by móc je odtwarzać za pomocą mojego Electrocompanieta ECD-1). Bas z Rheina stał się głębszy i odrobinę bardziej precyzyjny.</p> <p>Prezentacja detali była również nieco dokładniejsza. Pięknie zobrazował to album „The Bassface Trio Plays Gershwin”. Kontrabas grał „żywiej", a blachy perkusyjne zdawały się bardziej błyszczeć. Tu różnice bez wątpienia były słyszalne. Może nie były one wielkie, ale w pogoni za perfekcyjnym dźwiękiem nawet takie detale mają znaczenie.<br /><br /></p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Silent Angel Rhein Z1 Plus to jeden z najbardziej dopracowanych serwerów muzycznych, z jakimi miałem do czynienia. Jest stabilny jak skała, bardzo funkcjonalny i swietnie brzmi jako transport USB Audio. Nie bez znaczenia jest wysoka jakość i estetyka wykonania oraz bezgłośna praca. Muzykalne, rozdzielcze brzmienie, świetna dynamika i bliski neutralności charakter to największe atuty. Z dodatkowym zasilaczem poprawią się rozdzielczość, dynamika i stereofonia. Przyznam, że zastanawiałem się nad przyznaniem temu urządzeniu kategorii A — jest mu do niej naprawdę blisko. Bezpośrednie porównanie z SOtM-em, który wciąż jest wzorcem metra dla przystępnych transportów sieciowych utwierdził mnie w przekonaniu, że „plusowi” odrobinę do tej kategorii brakuje. W mojej opinii Z1 Plus z dobrym zasilaczem liniowym stanowi świetną alternatywę dla Aurendera N150, od którego jest sporo tańszy, a bardziej funkcjonalny. Na marginesie dodam, że w odświeżonym rankingu „enka” także znajdzie się w kategorii B+.</p> <p><img style="margin-left: 25px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-zzz.gif" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus zzz" width="360" height="1355" />Aplikacja jest dopracowana, czytelna i konsekwentnie rozwijana, a dźwięk uzyskany z jej pomocą postawiłem na równi z Roonem — a to zdarza się niezwykle rzadko i oznacza potencjalną oszczędność na nietanim abonamencie. Jeśli już mówimy o Roonie, to przypomnę, że cała obróbka jest realizowana przez jednostkę, na której zainstalowany jest Core/Server.</p> <p>Podsumowując, Z1 Plus będzie znakomitym rozwiązaniem dla użytkowników posiadających więcej niż jeden system&nbsp;— równoczesne odtwarzanie zawartości biblioteki na kilku urządzeniach naraz to żaden problem. Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe argumenty, z czystym sumieniem mogę zarekomendować to nieprzeciętne urządzenie.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 6/2023 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-06-2023/">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>Sprzęt towarzyszący: </strong></p> <ul> <li><strong>Źródło:</strong> MacBook Pro 13 (Intel i5, 16 GB RAM, SSD256 GB) z zainstalowanym oprogramowaniem Roon oraz Audirvana</li> <li><strong>Transporty sieciowe:</strong> SOtM SMS-200 Ultra Neo, iFi ZEN Stream</li> <li><strong>Konwerter USB-&gt;S/PDIF:</strong> Gustard U-16</li> <li><strong>Zasilacz DC:</strong> Keces P6</li> <li><strong>Transport CD:</strong> Pioneer PD-9300</li> <li><strong>Przetworniki c/a:</strong> Electrocompaniet ECD-1, PrimaLuna Evo 100 DAC, Chord Mojo 2</li> <li><strong>Przedwzmacniacz:</strong> Electrocompaniet EC 4.7</li> <li><strong>Końcówki mocy:</strong> 2 x Electrocompaniet AW220 (pracujące w układzie mono)</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Vienna Acoustics Mozart (po upgrade zwrotnicy)</li> <li><strong>Słuchawki:</strong> AKG K702</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> MIT Terminator 1, Nordost Wyrewizard Spellbinder</li> <li><strong>Interkonekty:</strong> Klotz MC5000 z wtykami Neutrik NC3, Klotz AC110 z wtykami Neutrik NF2CB/2, Klotz OT206 (AES/EBU), Belden 8241 (75Ω, BNC/RCA oraz RCA)</li> <li><strong>Kabel USB:</strong> QED Reference, Wireworld Ultraviolet</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
<div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/2b3803cda6afb35055d78daf226575a8_S.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Najnowszy produkt chińskiego Silent Angela to istny kombajn — serwer muzyczny i transport sieciowy, który w dodatku wspiera niemal wszystkie znane protokoły sieciowe. Sprawdźmy, czy jest tak dobry, na jaki się zapowiada.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Audio Atelier, <a href="https://www.audioatelier.pl" target="_blank" rel="noopener">www.audioatelier.pl </a><a href="https://www.horn.pl" target="_blank" rel="noopener"><br /></a><strong>Cena</strong>: 12 900 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: srebrne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Ignacy Rogoń | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 6/2023 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-06-2023/">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Serwer sieciowy Silent Angel Rhein Z1 Plus</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid;" title="Silent Angel Rhein Z1 Plus" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-aaa.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus" /></p> <p>Należąca do korporacji Thunder Data Co firma Silent Angel została stworzona przez Dr. Huang Jiana i Chorusa Changa. Ten drugi pełni w obu przedsiębiorstwach funkcję CTO (Chief Technical Officer). Głównymi obszarami zainteresowania obu panów są serwery, komunikacja sieciowa oraz zarządzanie danymi. W ofercie „Cichego Anioła” znajdziemy szeroki przekrój rozwiązań dedykowanych muzyce w formie cyfrowej.</p> <p>W katalogu obecnych jest kilka switchy, zegar (word clock) oraz dwa zasilacze. Do tego należy doliczyć dwie serie transportów/streamerów (podstawową Bremen oraz wyższą Munich) — razem 5 urządzeń. Jest też seria serwerów muzycznych Rhein. W jej skład wchodzą dwa urządzenia: podstawowy, zaprezentowany przed czterema laty Z1 oraz zupełnie nowy, udoskonalony Z1 Plus. Oferta jest więc pokaźna, ale niebawem jeszcze się poszerzy. Zwiedzając tegoroczną wystawę High End spotkałem Chorusa Changa. Podzielił się on ze mną planami rozwojowymi firmy. Jeszcze w tym roku do oferty trafią dwa kolejne serwery Z1N oraz ZX Lite. Flagowe urządzenie z serii Rhein&nbsp;— model ZX został zaplanowany na pierwszy kwartał 2024 roku. Prócz serwerów, w najbliższym czasie możemy spodziewać się premiery topowego streamera Munich MU, zintegrowanego wzmacniacza Cologne AU, dwóch zasilaczy Forrester oraz kolejnego generatora sygnału zegarowego. Zespół kierowany przez Chorusa pracuje na bardzo wysokich obrotach i ani myśli zwalniać!<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Pierwszym modelem w serii Rhein był wspomniany Z1 z 2019 r. Udoskonalona wersja Plus jest efektem konsultacji z nabywcami, recenzentami i sprzedawcami, a także postępu w dziedzinie mikroprocesorowej. Urządzenie zamknięto w znajomej, sześciennej, nieco wyoblonej, wykonanej z aluminium obudowie o wymiarach 200 x 65 x 200 mm. Na pierwszy rzut oka obydwa modele są niemal identyczne. Najłatwiej rozróżnimy je po logo — to w wersji Plus jest maszynowo wycinane. Nowy jest też płaski ledowy wskaźnik stanu, który ładnie wkomponowano w obudowę.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Silent Angel Rhein Z1 Plus" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-spod.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>W całości aluminiowa obudowa jest znakomicie wykonana.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Sporo zmian zaszło na tylnym panelu. „Plus” oferuje dwa gigabitowe gniazda ethernet (o jedno więcej) i wejście dla zewnętrznego zegara 25 MHz (nowość). Wymieniono też złącza magistrali szeregowej — zastosowano dwa porty USB typu A pracujące w standardzie 3.1 oraz jedno 2.0. Jest też USB typu C (standard 2.0) oraz wyjście USB Audio. To drugie wyposażono w nowy system redukcji szumów. Zmieniono gniazdo zasilania (12 V DC) i dołożono włącznik.</p> <p>Plus w nazwie to coś więcej niż chwyt marketingowy ułatwiający podniesienie ceny. W środku znajdziemy czterordzeniowy procesor Intel Celeron J6413. Korzysta on z litografii 10 nm, co gwarantuje spory przeskok wydajnościowy względem wykorzystywanych wcześniej układów w technologii 14 nm. Usprawniono system chłodzenia — wykorzystuje on miedziany radiator oraz matę grafenową gwarantującą lepszą dyspersję energii.</p> <p>Chorus Chang zwrócił szczególną uwagę na szynę zasilania — Z1 Plus otrzymał dodatkowy stopień stabilizujący i filtrujący zakłócenia EMI. Gniazda Ethernet są taktowane wysoce dokładnymi oscylatorami TCXO, co ma gwarantować większą precyzję odbioru danych. Pamięć operacyjna (DDR4) wynosi 16 lub 32 GB. Wbudowany dysk NVMe SSD może mieć pojemność 250 GB lub od razu... 4 TB. Obydwie wymienione opcje mają oczywiście wpływ na cenę — dopłaty są tak słone, że dystrybutor sprowadza obie wersje wyłącznie na zamówienie.<br /><br /></p> <h2>Funkcjonalność</h2> <p>Z1 Plus to bardzo złożone urządzenie o imponującej funkcjonalności. Chorus Chang nazywa produkty z serii Rhein serwerami muzycznymi — i nie jest to bynajmniej przesadą. Do Z1 Plus podłączymy aż cztery dyski HDD/SDD, których zawartość zostanie sklasyfikowana i zaprezentowana w lokalnej sieci, w wybranym przez nas systemie zarządzania plikami (SMB lub CIFS), bądź wykorzystując DLNA. Zawartość dysków zewnętrznych z łatwością skopiujemy także na ten wewnętrzny, choć z ekonomicznego punktu widzenia (i nie tylko) ma to wątpliwy sens.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Silent Angel Rhein Z1 Plus gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-gniazda.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Guzik z lewej to włącznik, poniżej gniazdo BNC dla opcjonalnego zegara 25 MHz. Okrągłe gniazdo zasilania DC umożliwia łatwy upgrade. Wyjście cyfrowe jest tylko jedno (USB Audio). Dwa porty Ethernet pozwalają podłączyć endpoint bezpośrednio do serwera.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Urządzenie w łatwy i przystępny sposób pozwala na zarządzanie biblioteką plikową za pomocą darmowej aplikacji VitOS Manager, bądź z poziomu przeglądarki systemowej na pececie lub Macu. Za pomocą wspomnianej aplikacji uruchomimy pozostałe moduły użytkowe. Jak już zaznaczyłem, „Zet-jedynka” jest też samodzielnym transportem sieciowym, zdolnym do odtwarzania plików PCM 768 kHz i DSD512. Nie zabrakło również pełnego wsparcia formatu MQA. Twórca Rheina zaimplementował trzy algorytmy optymalizacji portu USB Audio — sami możemy zdecydować, które ustawienie jest najodpowiedniejsze. Do pełni szczęścia zabrakło wyjść cyfrowych S/PDIF i AES/EBU. Aplikacja VitOS Orbiter, prócz treści z dysków, integruje biblioteki serwisów streamingowych, takich jak Amazon Music i Qobuz. Do niedawna był dostępny także Tidal, ale po integracji funkcjonalności Tidal Connect ta pierwsza możliwość przestała być aktywna.</p> <p>Aplikacja jest przejrzysta i intuicyjna. Chińczycy bardzo dbają o jej stabilne działanie i stale ją udoskonalają w oparciu o opinie od klientów — to jedno z lepszych znanych nam rozwiązań na rynku. Z1 Plus obsługuje protokoły UPnP, NAA, Ready Media, Spotify Connect, Tidal Connect, Air Play 2 oraz RAAT. Niebagatelną zaletą urządzenia jest to, że może być wykorzystane jako Roon Server, czyli bezinterfejsowa wersja Roon Core. W odróżnieniu od Core’a zainstalowanego na komputerze, takie rozwiązanie ma istotną zaletę. Cały ciężar obliczeń związanych z obróbką i transkodowaniem danych (Roon DSP) wykonuje urządzenie zoptymalizowane pod kątem zastosowań audio. Jeśli jednak nie korzystamy z tych opcji, techniczne różnice pomiędzy jednym a drugim rozwiązaniem stają się mniej istotne.</p> <p>Według zapewnień producenta, Z1 Plus potrafi jednocześnie obsłużyć nawet 10 endpointów. Innym atutem Z1 Plus jest możliwość spięcia z endpointem kablem Ethernet na „krótko” (bez pośrednictwa switcha i routera), co może mieć pozytywny wpływ na jakość dźwięku. Odpada także ryzyko związane z niechcianym odpięciem dysków zewnętrznych, co dość często się zdarza przy korzystaniu z laptopa w roli Roon Core’a, a co może być bezpośrednią przyczyną uszkodzenia dysku. </p> <p>Urządzenie było fabrycznie nowe, więc zanim przystąpiłem do właściwych testów, zgodnie z zaleceniami dystrybutora, postanowiłem je porządnie „wygrzać”. Silent pracował u mnie dobry miesiąc zanim na poważnie usiadłem do odsłuchów. W tym czasie pełnił rolę Roon Servera. Sterowanie w takiej konfiguracji niczym się nie różni od tego, z którego korzystamy w przypadku Roon Core’a — instalujemy odpowiednią aplikację mobilną i/lub desktopową.</p> <p>Moją uwagę zwróciła fantastyczna stabilność Silenta — Roon działał znacznie płynniej niż na moim (całkiem wydajnym) komputerze. Integracja z Tidalem była dużo lepsza — ani razu nie byłem zmuszony do ponownego logowania się do serwisu, co od pewnego czasu jest bolączką na Macu. Co więcej „chińczyk” bez najmniejszego zająknięcia komunikował się z dyskiem HDD oraz pendrivem, klasyfikując całą moją bibliotekę niemal błyskawicznie. Tyle tytułem wstępu. Przejdźmy do brzmienia.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie (roon endpoint)</h2> <p>Pierwszą fazę odsłuchów przeprowadziłem z wykorzystaniem MacBooka Pro w roli Roon Core’a. W ten sposób mogłem sprawdzić, jak „zet jedynka” sprawdzi się w roli samego streamera, czyli endpointa. Po zastąpieniu nim SOtM-a sMS-200 Ultra Neo, w brzmieniu mojego systemu zmieniło się całkiem sporo. Były to jednak zmiany, które trudno w jednoznaczny sposób określić jako jednoznacznie pozytywne, bądź negatywne. Dźwięk miał po prostu odmienny charakter. Posłużę się przykładami. Na słynnej płycie Keitha Jarreta „The Köln Concert” odtwarzanej przez SOtMa fortepian był bardzo organiczny, każde uderzenie w klawisz odbierałem jako bardzo wyraźne i treściwe. Jednocześnie dało się zaobserwować delikatne zmiękczenie przekazu, które dodaje SOtM-owi „analogowości”. Silent Angel prezentował poszczególne dźwięki w sposób nieco bardziej bezpośredni i intymny — przestrzeń nie była już tak obfita. W dodatku średnicy brakowało nieco klarowności.</p> <p>Bas jest delikatnie powłóczysty, lecz zwraca na siebie uwagę przepięknymi barwami i niezłą głębią. Z powodu nieco ostrzejszej góry pasma przekaz odebrałem jako bardziej precyzyjny — nawet w gęstych arpeggio bez większego wysiłku byłem w stanie wychwycić poszczególne uderzenia w klawisze. Sęk w tym, że poszczególne dźwięki nie były tak nasycone, bogate w harmoniczne i przejrzyste, jak miało to miejsce u Koreańczyka. Brakowało im duszy. W gruncie rzeczy był to po prostu dźwięk delikatnie bardziej syntetyczny i techniczny. Skądinąd wiem, że są audiofile, którzy lubują się w takim sposobie prezentacji. Muszę tu jednak dodać, że na tym etapie pojedynek był nierówny, ponieważ SOtM korzystał z zasilacza Keces P6, a Rhein z zasilacza fabrycznego. Jako, że posiada on również wyjście 12-woltowe, postanowiłem sprawdzić skuteczność takiego upgrade'u. Wymiana zasilacza poskutkowała zniwelowaniem opisanych powyżej różnic. Obraz sceny pogłębił się — odebrałem go jako znacznie bardziej obfity i angażujący. SOtM oferował jednak więcej przestrzeni nad głową. Pojawiła się wspomniana miękkość, utożsamiana przeze mnie z naturalnością. Średnica w przypadku Z1 jest mocniej dociążona i delikatnie „zabrudzona” w bezpośrednim porównaniu. Powrót do SOtM-a oznaczał zwiększenie klarowności średnicy, ale i poczucie niewystarczającego jej dociążenia. Każdorazowo wystarczyło jednak kilkanaście sekund, by słuch się zaadaptował — i wówczas stwierdzałem, że środek pasma z mojego roboczego transportu sieciowego jest bardziej złożony i dźwięczniejszy.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-spod2.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus" /></p> <p>Różnic na polu rozpiętości dynamicznej, czy rytmiki nie odnotowałem. Góra pasma w wykonaniu „chińczyka” jest świetnie zbalansowana i bogata w detale. Silent gra nieco ostrzej od SOtM-a, jednak w trakcie odsłuchów absolutnie mi to nie przeszkadzało, a niekiedy wręcz odbierałem to jako zaletę. Złapałem się na tym, że gdy wracałem do domu, nie zawsze wiedziałem, które urządzenie jest aktualnie podpięte do DAC-a. Dopiero bardziej wnikliwa analiza poszczególnych utworów pozwalała ze sporą dozą pewności stwierdzić, którego transportu akurat słucham.</p> <p>Powrót do fabrycznego zasilania poskutkował delikatnym rozleniwieniem przekazu i jego „oklapnięciem” pod względem przestrzennym.<br /><br /></p> <h2>Z własnej aplikacji</h2> <p>Na początek wybrałem płytę „You Want It Darker” Leonarda Cohena. Przy korzystaniu z aplikacji VitOS bas odebrałem jako nieco bardziej czytelny, lepiej kontrolowany i punktowy. Dodatkowo delikatnie zmniejszyła się „pudedłkowość” średnicy. Przekaz był subiektywnie czystszy, klarowniejszy i lepiej wyważony. Przyznam, że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Powrót do Roona skutkował subtelnym przytłumieniem góry, marginalnym rozleniwieniem się basu i delikatnym zwiększeniem objętości oraz melodyjności dźwięku. W gruncie rzeczy różnice nie były duże, jednak każdorazowo preferowałem dźwięk uzyskany za pomocą dedykowanego rozwiązania VitOS Orbiter. Jako drugi do porównania wybrałem album „Badmotorfinger” grupy Soundgarden. Gitara basowa w „Rusty Cage” nacechowana była nieco większą „chrapliwością” i „kąśliwością” — czyli dokładnie tak, jak powinno być. Zmiana na Roona skutkowała delikatnym zagęszczeniem przekazu — gitary i wokal Chrisa Cornella zabrzmiały pełniej i bardziej przekonująco. Tu, moim zdaniem, wygrał Roon. Przy trzecim podejściu posiłkowałem się „Habanerą” z Carmen w wykonaniu Hilde Guden i Berlińczyków pod batutą Herberta Von Karajana. Dźwięk uzyskany za pomocą aplikacji ponownie odebrałem jako nieznacznie lepszy. Przekaz był przejrzystszy, delikatnie żywszy i bardziej zwiewny, niewymuszony. Jako ostatni w tej części porównania wybrałem album „Straight, No Chaser” Theloniusa Monka. Tu po raz kolejny głębia i barwność przekazu uzyskanego z Roona dały o sobie znać. Wspomniane wcześniej zagęszczenie przekazu spowodowało, że odsłuch był bardziej przyjemny. Mógłbym przytaczać kolejne przykłady, a mam ich sporo, jednak sądzę, że byłoby to nużące — w kółko pisałbym to samo. Różnice są więc generalnie subtelne, a wybór preferowanej formy transmisji pozostawię przyszłym użytkownikom.</p> <table> <tbody> <tr> <td><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-apka1.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus apka1" /></td> <td><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-apka2.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus apka2" /></td> <td><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-apka3.jpg" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus apka3" /></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;" colspan="3"><strong><em>To jedna z dwóch, darmowych aplikacji Silent Angela (VitOS Orbiter). Wszystko jest czytelne i logicznie zorganizowane. Rhein Z1 jest bardzo elastyczny, jeśli chodzi o współpracę z dyskami. Tymczasowy minus za brak bezpośredniego dostępu do Tidala (trzeba użyć Tidal Connect).</em></strong></td> </tr> </tbody> </table> <p><br />W trakcie testów Silent Angel wprowadził wsparcie Tidal Connect. Jak już wspomniałem, jednocześnie w aplikacji wyłączono możliwość bezpośredniego odtwarzania z Tidala zaimplementowanego w urządzeniu — szkoda. Z tego powodu tę część testu należy potraktować z przymrużeniem oka — pokazuje ona prawdopodobne niedoskonałości protokołu transmisji (Connect). Dźwięk odebrałem jako barwowo uszczuplony i mniej nasycony, lekko stłumiony. Odznaczał się ponadto gorszą dynamiką w obu skalach i osłabioną przestrzennością. Miejmy nadzieję, że zespół Chorusa szybko upora się z przywróceniem Tidala w firmowej aplikacji.<br /><br /></p> <h2>Roon Server</h2> <p>Na koniec postanowiłem sprawdzić, jak sprawuje się funkcjonalność Roon Server na tle Roon Core’a na moim MacBooku Pro. Jako endpoint ponownie posłużył mi SOtM — w ten sposób zminimalizowałem wpływ dodatkowych czynników na brzmienie.</p> <p>Materiałem odniesienia był sampler 2L. Chciałbym napisać, że różnice były słyszalne „gołym” uchem, lecz byłaby to nieprawda. Jeśli w ogóle były jakieś różnice, to przez większość czasu musiały być na tyle drobne i nieznaczące, że zupełnie pomijalne. Pewnych różnic doszukałem się dopiero w momencie, gdy zacząłem wykorzystywać procesor DSP wbudowany w Roona, by konwertować pliki DSD do formatu PCM (by móc je odtwarzać za pomocą mojego Electrocompanieta ECD-1). Bas z Rheina stał się głębszy i odrobinę bardziej precyzyjny.</p> <p>Prezentacja detali była również nieco dokładniejsza. Pięknie zobrazował to album „The Bassface Trio Plays Gershwin”. Kontrabas grał „żywiej", a blachy perkusyjne zdawały się bardziej błyszczeć. Tu różnice bez wątpienia były słyszalne. Może nie były one wielkie, ale w pogoni za perfekcyjnym dźwiękiem nawet takie detale mają znaczenie.<br /><br /></p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Silent Angel Rhein Z1 Plus to jeden z najbardziej dopracowanych serwerów muzycznych, z jakimi miałem do czynienia. Jest stabilny jak skała, bardzo funkcjonalny i swietnie brzmi jako transport USB Audio. Nie bez znaczenia jest wysoka jakość i estetyka wykonania oraz bezgłośna praca. Muzykalne, rozdzielcze brzmienie, świetna dynamika i bliski neutralności charakter to największe atuty. Z dodatkowym zasilaczem poprawią się rozdzielczość, dynamika i stereofonia. Przyznam, że zastanawiałem się nad przyznaniem temu urządzeniu kategorii A — jest mu do niej naprawdę blisko. Bezpośrednie porównanie z SOtM-em, który wciąż jest wzorcem metra dla przystępnych transportów sieciowych utwierdził mnie w przekonaniu, że „plusowi” odrobinę do tej kategorii brakuje. W mojej opinii Z1 Plus z dobrym zasilaczem liniowym stanowi świetną alternatywę dla Aurendera N150, od którego jest sporo tańszy, a bardziej funkcjonalny. Na marginesie dodam, że w odświeżonym rankingu „enka” także znajdzie się w kategorii B+.</p> <p><img style="margin-left: 25px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/sar-z1plus/Silent-Angel-Rhein-Z1-Plus-zzz.gif" alt="Silent Angel Rhein Z1 Plus zzz" width="360" height="1355" />Aplikacja jest dopracowana, czytelna i konsekwentnie rozwijana, a dźwięk uzyskany z jej pomocą postawiłem na równi z Roonem — a to zdarza się niezwykle rzadko i oznacza potencjalną oszczędność na nietanim abonamencie. Jeśli już mówimy o Roonie, to przypomnę, że cała obróbka jest realizowana przez jednostkę, na której zainstalowany jest Core/Server.</p> <p>Podsumowując, Z1 Plus będzie znakomitym rozwiązaniem dla użytkowników posiadających więcej niż jeden system&nbsp;— równoczesne odtwarzanie zawartości biblioteki na kilku urządzeniach naraz to żaden problem. Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe argumenty, z czystym sumieniem mogę zarekomendować to nieprzeciętne urządzenie.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 6/2023 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-06-2023/">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>Sprzęt towarzyszący: </strong></p> <ul> <li><strong>Źródło:</strong> MacBook Pro 13 (Intel i5, 16 GB RAM, SSD256 GB) z zainstalowanym oprogramowaniem Roon oraz Audirvana</li> <li><strong>Transporty sieciowe:</strong> SOtM SMS-200 Ultra Neo, iFi ZEN Stream</li> <li><strong>Konwerter USB-&gt;S/PDIF:</strong> Gustard U-16</li> <li><strong>Zasilacz DC:</strong> Keces P6</li> <li><strong>Transport CD:</strong> Pioneer PD-9300</li> <li><strong>Przetworniki c/a:</strong> Electrocompaniet ECD-1, PrimaLuna Evo 100 DAC, Chord Mojo 2</li> <li><strong>Przedwzmacniacz:</strong> Electrocompaniet EC 4.7</li> <li><strong>Końcówki mocy:</strong> 2 x Electrocompaniet AW220 (pracujące w układzie mono)</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Vienna Acoustics Mozart (po upgrade zwrotnicy)</li> <li><strong>Słuchawki:</strong> AKG K702</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> MIT Terminator 1, Nordost Wyrewizard Spellbinder</li> <li><strong>Interkonekty:</strong> Klotz MC5000 z wtykami Neutrik NC3, Klotz AC110 z wtykami Neutrik NF2CB/2, Klotz OT206 (AES/EBU), Belden 8241 (75Ω, BNC/RCA oraz RCA)</li> <li><strong>Kabel USB:</strong> QED Reference, Wireworld Ultraviolet</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
iFi Audio NEO Stream 2023-07-31T09:28:24+00:00 2023-07-31T09:28:24+00:00 https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1366-ifi-audio-neo-stream Webmaster webmaster@av.com.pl <div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/e9a2ad22a1e30585e49cd821fa258f04_S.jpg" alt="iFi Audio NEO Stream" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Brytyjski specjalista od biurkowego i mobilnego audio stworzył nie lada gratkę dla zwolenników plików i streamingu: kompletny odtwarzacz z wartościową opcją dalszej rozbudowy i optycznym Ethernetem.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Horn Distribution, <a href="https://www.horn.pl" target="_blank" rel="noopener">www.horn.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 6500 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: srerbne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Filip Kulpa | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 3/2023 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-03-2023/">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Odtwarzacz strumieniowy iFi Audio NEO Stream</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio NEO Stream" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/iFi-NEO-Stream-aaa.jpg" alt="iFi Audio NEO Stream" /><br /><br /></p> <p>Pierwszy transport cyfrowy brytyjskiej marki, ZEN Stream, testowaliśmy w październiku 2021 roku. Za kwotę niespełna 2000 zł i po doposażeniu go w odpowiedni zasilacz liniowy, wręcz deklasował podobnie wycenionych rywali. W redakcji mamy dwie sztuki tego niepozornego urządzenia. <br />Gdy jesienią zeszłego roku usłyszałem o nowym produkcie Brytyjczyków, nie kryłem ekscytacji. NEO Stream debiutował na wystawie Audio Video Show 2022. Niestety, warunki nie sprzyjały rzetelnemu zapoznaniu się z tym produktem. Chwilę później zgłosiliśmy się do dystrybutora z prośbą o przesłanie egzemplarza do testów. Gdy po wielu tygodniach oczekiwania do mych drzwi zapukał kurier, rzuciłem wszystko i natychmiast podłączyłem iFi do swojego systemu.<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Urządzenie niemal do złudzenia przypomina testowany na naszych łamach przetwornik biurkowy <strong><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1267-ifi-audio-neo-idsd">Neo iDSD (AV 5/2021)</a></strong>. Wykorzystano tę samą, aluminiową obudowę. Są jednak pewne różnice. Wprawne oko dostrzeże port USB C w miejscu wyjść słuchawkowych. Kolorowy wyświetlacz zastąpił wcześniejszy, monochromatyczny. Nadal jest malutki — by z kanapy dostrzec, co się na nim wyświetla, trzeba mieć sokoli wzrok. Jego funkcją jest raczej wyświetlanie kafelków w menu, gdy poruszamy się po nim za pomocą wielofunkcyjnego pokrętła. Wyświetlacz sprawdzi się także w zastosowaniach desktopowych. Nie ma możliwości jego wyłączenia, jednak jak podkreśla producent, zastosowana matryca OLED gwarantuje minimalizację szumów.</p> <p>Z tyłu urządzenia zagospodarowano praktycznie każdy milimetr kwadratowy. Wśród wyjść cyfrowych należy wymienić dedykowane dla audio, izolowane złącze USB typu B, interfejsy I2S, AES/EBU oraz dwa S/PDIF (optyczne i RCA). Dwa ostatnie zaopatrzono w obwód znany z filtru iPurifier. Wśród wyjść analogowych mamy parę złączy RCA, a także zbalansowane wyjście słuchawkowe 4,4 mm. Jest także drugie gniazdo USB dla pamięci masowych. Umieszczono je zbyt blisko gniazda audio i niestety nie byłem w stanie użyć obydwu portów naraz. To konsekwencja bardzo małych gabarytów urządzenia.</p> <p><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-plytka.jpg" alt="iFi NEO Stream plytka" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Dwie płytki wypełniają całe wnętrze kilogramowego urządzenia. Bardzo duża skala integracji, dbałość o zasilanie (dodatkowa filtracja LC).</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Oryginalnie wygląda sekcja sieciowa. Prócz standardowego złącza Ethernet RJ-45 uwagę przykuwają stosunkowo niepopularne (jeszcze) gniazda M12 oraz opracowane przez iFi rozwiązanie optyczne (SC). W komplecie otrzymujemy także konwerter z RJ-45 na SC oraz wtyczkowy zasilacz USB. Ideą zastosowania konwersji jest odizolowanie się od zakłóceń wprowadzanych do toru audio przez pozostałe urządzenia sieciowe (sprzężenia pojemnościowe, EMI itp.). Producent zwraca także uwagę&nbsp;na możliwość bezstratnego przesyłu sygnału sieciowego na dużą odległość. Naturalnie nie zabrakło łączności bezprzewodowej.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi NEO Stream DAC" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-DAC.jpg" alt="iFi NEO Stream DAC" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Konwersja c/a w oparciu o układ DSD1793 Burr-Browna.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>NEO Stream może być zasilany napięciem stałym w zakresie od 9 do 15 V. W komplecie producent dostarcza 9-woltowy zasilacz iPowerX o wartości 500 zł — nieźle! Wewnątrz „brytyjczyk” nie przestaje imponować. Sekcja zasilająca posiada dodatkowe filtry LC, sekcja sieciowa składa się ze złoconych elementów. Zarządzający całym systemem mikroprocesor ARM-64 umieszczono na osobnej płytce i przykryto pasywnym radiatorem. Przetwornik c/a pochodzi od Burr Browna — to układ DSD1793. Zastosowano także 16-rdzeniowy układ XMOS. Duży nacisk położono na wysokiej jakości kondensatory — pochodzą one od TDK, Panasonica i muRaty. <br /><br /></p> <h2>Funkcjonalność</h2> <p>Konfiguracja urządzenia nie przysporzyła mi żadnych problemów. Domyślnie włączone są wszystkie protokoły komunikacji: NAA, UPnP, Tidal Connect, Roon Ready, Spotify Connect oraz AirPlay (niestety pierwszej generacji). Inaczej niż w ZEN Stream, wybieramy je pokrętłem na czołówce. Twórcy niestety nie przewidzieli możliwości zalogowania się do serwisów streamingowych z poziomu aplikacji. Jeśli chcemy strumieniować muzykę z Tidala czy Spotify, pozostają nam zewnętrzne aplikacje, co wyklucza możliwość tworzenia jednej kolejki odtwarzania.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi NEO Stream gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-gniazda.jpg" alt="iFi NEO Stream gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>NEO Stream łączy funkcje transportu strumieniowego z kompletnym streamerem. Na wejścia cyfrowe już nie starczyło miejsca.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Dla uzyskania najlepszych efektów producent rekomenduje wybranie jednej formy komunikacji. Wśród obsługiwanych formatów plików mamy wszystko, czego dusza zapragnie: PCM do 768 kHz, DSD 512 oraz MQA (z pełnym dekoderem). W ustawieniach wybierzemy także aktywne wyjście. Do wyboru mamy trzy opcje: USB, pozostałe wyjścia cyfrowe lub obydwa wyjścia analogowe. Możemy ponadto wybrać tryb odtwarzania plików DSD: Native lub DoP. Szkoda, że nie pomyślano o użytkownikach DAC-ów nie wspierających DSD&nbsp;— większość producentów oferuje możliwość konwersji do PCM. Zabrakło także opcji dowsamplingu — posiadacze starszych przetworników będą zmuszeni skorzystać np. z Roona.</p> <p>Design aplikacji wymaga przyzwyczajenia się, ale po pewnym czasie nawigacja staje się całkiem intuicyjna. Stabilność wersji iOS nie zachwyca — w trakcie testów kilkakrotnie zamknęła się bez powodu, jednak trzeba przyznać, że pod tym względem nie odbiega zbytnio od konkurencji. Dla osób preferujących bardziej „bezpośrednie” rozwiązanie, producent przygotował fizyczne kółko nawigacyjne na czołówce, które zapewnia dostęp do lwiej części ustawień. <br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Testy rozpocząłem od wyjścia USB Audio, traktując iFi jak transport sieciowy. Pierwszym utworem był „Tin Pan Alley” Stevie'ego Ray Vaughana. Duża czytelność przekazu, sprężystość i kremowość średnicy spowodowały, że legendarny „strat” gitarzysty od razu oczarował mnie swoim brzmieniem. Długi sustain, klarowne wibrato i subtelne flażolety były reprodukowane z niezwykłym zaangażowaniem. Uderzenia pałki perkusyjnej w obręcz rozchodziły się po pomieszczeniu. „Brytyjczyka” z pewnością należy pochwalić za sporą dawkę realizmu.</p> <p>Przekaz nie jest bezwględnie neutralny. Mamy tu do czynienia z nieznacznym rozjaśnieniem barw. Drugą cechą wpływającą na zachwianie neutralności „brytyjczyka” jest pewne ograniczenie w dziedzinie basu — nie schodzi on tak nisko, jak ma to miejsce chociażby u SOtM-a sMS-200 Ultra. Jest natomiast zwarty i energiczny. Do pełni szczęścia zabrakło mi plastyczności tego zakresu znanej ze wspomnianego „koreańczyka” czy testowanego równolegle Innuosa Pulse. W porównaniu z nimi bas z iFi sprawiał wrażenie nieco twardego. Poczynienie tych obserwacji umożliwił mi między innymi utwór „Evil Dub” Trentemøllera.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi NEO Stream" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream.jpg" alt="iFi NEO Stream" /></p> <p>Kolejną cechą charakterystyczną&nbsp;jest odwzorowanie przestrzeni. Budzi ono podziw — na tle rywali iFi wypada niezwykle atrakcyjnie. Dźwięk odbierałem jako holograficzny i namacalny. Przekaz dosłownie otacza słuchacza, a ogniskowanie źródeł było wyjątkowo precyzyjne. Scena jest szeroka i wyraźnie wykracza poza obrys kolumn. Kto nie wierzy, zachęcam do odsłuchu „Miss Teardrops” Felixa Labanda. Transjenty brzmią całkiem zdecydowanie, choć czasem są odrobinę nazbyt stonowane. Dynamika w skali makro nie rozczarowuje, pozostawia jednak delikatny niedosyt. Znacznie lepiej jest w skali mikro. Dźwięki pozostają ze słuchaczem na długi czas, nie urywając się przedwcześnie. Rozciągnięcie zakresu dynamicznego jest na zupełnie zadowalającym poziomie.Także rytmika jest zupełnie przyzwoita, choć dało się wyczuć pewne poluzowanie timingu. <br /><br /></p> <h2>NEO Stream kontra ZEN Stream</h2> <p>Będąc posiadaczem ZEN Streama nie mogłem sobie odmówić porównania go z wyraźnie droższym bratem. Już kilkuminutowy odsłuch szybko i w brutalnie jednoznaczny sposób wskazał na zasadność dopłaty. Nawet z dodatkowym, liniowym zasilaczem (Topping P50), ZEN musiał uznać bezapelacyjną wyższość NEO w każdym aspekcie brzmienia. Znacznie płytszy, wycofany, mniej dokładny bas, wyraźnie gorsza czytelność przekazu, wrażenie „cyfrowej” maniery oraz spłycony zakres dynamiczny to dopiero początek uwag. Pogorszyła się głębia przekazu i wyrafinowanie prezentacji detali. Powrót do NEO był krokiem we właściwą stronę. Przekaz stał się bardziej rozdzielczy, bliższy neutralnemu a także gęstszy i bardziej treściwy. Bas został pięknie dociążony, a uderzenia w blachy odzyskały swój blask i metaliczność. Jeśli ktoś rozważa upgrade, to w mojej opinii z pewnością nie pożałuje ani złotówki. <br /><br /></p> <h2>S/PDIF (AES)</h2> <p>Pominięcie Gustarda w ścieżce sygnałowej i bezpośrednie podłączenie iFi do przetwornika Electrocompaniet ECD-1, kablem AES/EBU objawiło się zagęszczeniem sceny w jej centralnym obszarze, a także stłumieniem efektu holografii — obraz dźwiękowy uległ spłaszczeniu. Dało się także odczuć swoiste zmiękczenie i rozmycie. Dźwięki były prezentowane w nieco mniej uporządkowany sposób. Pogorszyła się także rytmika. Nie zaobserwowałem natomiast wyraźnych różnic w charakterze urządzenia — pozostało ono nieco schłodzone. Dość wyraźnemu pogorszeniu uległa prezentacja basu. Odebrałem go jako słyszalnie mniej precyzyjny i nieco dudniący, a momentami nawet „kluchowaty”. Niżej punktowała dynamika w obu skalach. Doskonale zaprezentował to utwór „Unsainted” Slipknota. Dźwięk wydał się nieco bardziej płaski, transjenty były mniej przekonywujące, a poszczególne uderzenia w instrumenty perkusyjne miały uśrednione, podobne natężenie.</p> <p>Reasumując, wyjście AES/EBU nie jest równie dobre, jak magistrala USB, tak więc użytkownicy przetworników z wejściem tego typu nie będą zmuszeni „kombinować”.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi NEO Stream optical ethernet" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-optical-ethernet.jpg" alt="iFi NEO Stream optical ethernet" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Ambitnie rozwiązano kwestię łączności sieciowej Ethermet. Prócz tradycyjnego złącza RJ-45 mamy do dyspozycji gniazdo M12 oraz optyczne SC. Korzystanie z tego drugiego umożliwia dołączony w komplecie adapter (pudełko na górze). Tym sposobem skutecznie izolujemy się od zakłóceń i sprzężeń przenoszonych po domowej sieci.</em></strong></p> <p><br /><br /></p> <h2>Kompletny streamer</h2> <p>Wybranie wyjść analogowych dezaktywuje wyjścia cyfrowe, zamieniając iFi w autonomiczny streamer. W tej konfiguracji dźwięk wyraźnie odbiega od wyżej opisanego. Z łatwością wyróżnimy jednak cechy wspólne. Charakter brzmienia nie uległ zasadniczym zmianom. Bas jest nieco mniej przejrzysty, a góra pasma nieco utemperowana. Najgorzej NEO Stream wypadł w dziedzinie stereofonii. Dźwięk stał się znacznie mniej przestrzenny, lekko „przydymiony”. Mniej obszerna przestrzeń już nie otaczała słuchacza. Scena jawiła się jako węższa, ale nadal wykraczała poza obszar kolumn. Pogorszeniu uległa także rozdzielczość. Wyraźny regres odnotowałem pod względem precyzji i detaliczności.</p> <p>Należy jednak podkreślić, że NEO Stream potrafi bez kompleksów stanąć w szranki z podobnie wycenionymi streamerami z kategorii C. To dobry streamer, który jednak zdecydowanie lepiej sprawdza się jako transport. <br /><br /></p> <p>&nbsp;</p> <h2>Z aplikacji</h2> <p>Wróćmy jeszcze do transmisji USB. Dokonałem porównania streamingu w ramach Tidal Connect z trybem Roon endpoint. Wynik tej konfrontacji okazał się jednoznaczny. Każdorazowa zmiana na źródła na telefon powodowała pogorszenie dynamiki, rozmycie przekazu i zwężenie zakresu częstotliwościowego. Skala zmian była bardzo wyraźna, a jej wpływ znacznie przewyższał efekty, których doświadczyłem przy zmianie interfejsu cyfrowego.</p> <p>Chcąc dać iFi jeszcze jedną szansę, podłączyłem pendrive’a do przedniego portu USB. Na pierwszy ogień poszedł album „Bags &amp; Trane”. Tym razem również górowała transmisja z Roona, jednak różnice nie były już tak duże. Dotyczyły one przede wszystkim sposobu kreślenia przestrzeni i dynamiki. Przekaz z Roona odebrałem jako bardziej wyrafinowany i organiczny. <br /><br /></p> <h2>Upgrade zasilania?</h2> <p>Urządzenie jest dostarczane z dwoma zasilaczami. Pierwszy, iPowerX, służy do zasilania streamera, drugi jest prostym zasilaczem wtyczkowym 5 V DC dla adaptera optycznego Ethernetu. Mając pod ręką zasilacz Topping P50 czułem się zobligowany do sprawdzenia jego wpływu na brzmienie. <br />Na początek podmieniłem zasilacz adaptera. Gęste uderzenia w blachy w utworze „Be-Bop” Milta Jacksona i Johna Coltrane'a sprawiały wrażenie znacznie czystszych, precyzyjniejszych. Zaobserwowałem wyraźną poprawę w zróżnicowaniu dynamiki. Przekaz otworzył się, a prezentacja detali weszła na nowy poziom. Dużo lepiej słyszalne stały się charakterystyczne „chlapnięcia” strun o podstrunnicę kontrabasu. Chyba każdy, kto usłyszy te różnice, nie wróci już do poprzedniej konfiguracji.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-iPowerX.jpg" alt="iFi NEO Stream iPowerX" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Zasilacz iPower X normalnie kosztuje 500 zł. Tu otrzymujemy go w fabrycznym zestawie.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Wymiana zasilacza iPowerX na liniowego Toppinga poskutkowała pogłębieniem się sceny i uplastycznieniem dźwięku. Prezentację odebrałem jako bardziej przestrzenną, lecz odbyło się to kosztem precyzji. Ta w przypadku firmowego zasilacza była świetna, z Toppingiem było już nieco gorzej.</p> <p>Na koniec podłączyłem Sboostera. W tym przypadku, niemal jak ze sloganu producenta, otrzymałem cechy brzmienia „najlepsze z obydwu światów”. Dźwięk stał się bardziej organiczny i przestrzenny niż w przypadku iPowerX. Jednocześnie Sbooster zagwarantował czystość, przejrzystość i precyzję, której zabrakło zasilaczowi Toppinga.</p> <p>Eksperymenty te jednoznacznie pokazały wrażliwość zestawu iFi na źródło zasilania. Dzięki temu możemy pokusić się o skuteczny upgrade i kształtowanie brzmienia, zależnie od preferencji.<br /><br /></p> <h2>Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>W czasie, gdy testowałem iFi NEO Stream przez mój system „przewinęło” się kilka transportów sieciowych. Niektóre grały nieco lepiej, inne okazały się być wyraźnie gorsze. Były też urządzenia grające na bardzo zbliżonym poziomie. Sęk w tym, że ich wspólną cechą była wyraźnie wyższa cena. NEO Stream jest jednym z najlepszych transportów sieciowych w rozważanym przedziale cenowym. Kusi precyzyjnym, przestrzennym i bardzo bezpośrednim przekazem. Zachowuje względną neutralność, jedynie nieznacznie rozjaśniając przekaz. Jest muzykalny i, co najważniejsze, gwarantuje wymierny skok jakościowy w stosunku do wyraźnie tańszego <a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1259-ifi-audio-zen-stream"><strong>ZEN Streama</strong></a>.</p> <p><img style="margin-left: 25px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-zzz.gif" alt="iFi NEO Stream zzz" width="360" height="1460" />To bardzo udany transport, ale nie zapominajmy, że to także kompletny streamer. W pudełku znajdziemy akcesoria, o jakich konkurencja można jedynie pomarzyć. Dobra funkcjonalność i stabilność (urządzenia, nie apki) zasługują na uwagę, choć sama aplikacja nie należy do najbardziej udanych — brak integracji platform streamingowych to główny zarzut. Roon, HQPlayer lub Audirvana są niemalże koniecznością.</p> <p>Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, uważam, że NEO Stream jest urządzeniem wybitnym w swej klasie, bardzo konkurencyjnie wycenionym. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak przyznać kolejną rekomendację dla produktu brytyjskiej marki. Z niecierpliwością czekamy na lepszą aplikację i delikatne poprawki w sofcie — gdyby to się ziściło, bez chwili wahania przyznałbym iFi najwyższe wyróżnienie.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 3/2023 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-03-2023/">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>Sprzęt towarzyszący: </strong></p> <ul> <li><strong>Serwer:</strong> MacBook Pro 13 (Intel i5, 16 GB RAM, SSD256 GB) z zainstalowanym oprogramowaniem Roon oraz Audirvana</li> <li><strong>Transporty odniesienia:</strong> SOtM SMS-200 Ultra Neo z zasilaczem Sbooster BOTW P&amp;P Eco MkII, InnuOS Pulse, iFi ZEN Stream</li> <li><strong>Przetworniki c/a:</strong> Chord Qutest, Chord Mojo 2, Electrocompaniet ECD-1</li> <li><strong>Konwerter USB-&gt;S/PDIF:</strong> Gustard U-16</li> <li><strong>Odtwarzacz CD:</strong> Pioneer PD-9300</li> <li><strong>Przedwzmacniacz:</strong> Electrocompaniet EC 4.7</li> <li><strong>Końcówki mocy:</strong> 2 x Electrocompaniet AW220 (pracujące w układzie mono)</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Vienna Acoustic Mozart (upgrade zwrotnicy)</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> Nordost Wyrewizard Spellbinder, Klotz LY-240</li> <li><strong>Interkonekty:</strong> Klotz MC5000 z wtykami Neutrik NC3, Klotz AC110 z wtykami Neutrik NF2CB/2, Klotz OT206 (AES/EBU), Belden 8241 (75Ω, BNC/RCA oraz RCA)</li> <li><strong>Kable USB:</strong> QED Reference, Wireworld Ultraviolet</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
<div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/e9a2ad22a1e30585e49cd821fa258f04_S.jpg" alt="iFi Audio NEO Stream" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Brytyjski specjalista od biurkowego i mobilnego audio stworzył nie lada gratkę dla zwolenników plików i streamingu: kompletny odtwarzacz z wartościową opcją dalszej rozbudowy i optycznym Ethernetem.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Horn Distribution, <a href="https://www.horn.pl" target="_blank" rel="noopener">www.horn.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 6500 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: srerbne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Filip Kulpa | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 3/2023 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-03-2023/">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Odtwarzacz strumieniowy iFi Audio NEO Stream</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio NEO Stream" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/iFi-NEO-Stream-aaa.jpg" alt="iFi Audio NEO Stream" /><br /><br /></p> <p>Pierwszy transport cyfrowy brytyjskiej marki, ZEN Stream, testowaliśmy w październiku 2021 roku. Za kwotę niespełna 2000 zł i po doposażeniu go w odpowiedni zasilacz liniowy, wręcz deklasował podobnie wycenionych rywali. W redakcji mamy dwie sztuki tego niepozornego urządzenia. <br />Gdy jesienią zeszłego roku usłyszałem o nowym produkcie Brytyjczyków, nie kryłem ekscytacji. NEO Stream debiutował na wystawie Audio Video Show 2022. Niestety, warunki nie sprzyjały rzetelnemu zapoznaniu się z tym produktem. Chwilę później zgłosiliśmy się do dystrybutora z prośbą o przesłanie egzemplarza do testów. Gdy po wielu tygodniach oczekiwania do mych drzwi zapukał kurier, rzuciłem wszystko i natychmiast podłączyłem iFi do swojego systemu.<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Urządzenie niemal do złudzenia przypomina testowany na naszych łamach przetwornik biurkowy <strong><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1267-ifi-audio-neo-idsd">Neo iDSD (AV 5/2021)</a></strong>. Wykorzystano tę samą, aluminiową obudowę. Są jednak pewne różnice. Wprawne oko dostrzeże port USB C w miejscu wyjść słuchawkowych. Kolorowy wyświetlacz zastąpił wcześniejszy, monochromatyczny. Nadal jest malutki — by z kanapy dostrzec, co się na nim wyświetla, trzeba mieć sokoli wzrok. Jego funkcją jest raczej wyświetlanie kafelków w menu, gdy poruszamy się po nim za pomocą wielofunkcyjnego pokrętła. Wyświetlacz sprawdzi się także w zastosowaniach desktopowych. Nie ma możliwości jego wyłączenia, jednak jak podkreśla producent, zastosowana matryca OLED gwarantuje minimalizację szumów.</p> <p>Z tyłu urządzenia zagospodarowano praktycznie każdy milimetr kwadratowy. Wśród wyjść cyfrowych należy wymienić dedykowane dla audio, izolowane złącze USB typu B, interfejsy I2S, AES/EBU oraz dwa S/PDIF (optyczne i RCA). Dwa ostatnie zaopatrzono w obwód znany z filtru iPurifier. Wśród wyjść analogowych mamy parę złączy RCA, a także zbalansowane wyjście słuchawkowe 4,4 mm. Jest także drugie gniazdo USB dla pamięci masowych. Umieszczono je zbyt blisko gniazda audio i niestety nie byłem w stanie użyć obydwu portów naraz. To konsekwencja bardzo małych gabarytów urządzenia.</p> <p><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-plytka.jpg" alt="iFi NEO Stream plytka" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Dwie płytki wypełniają całe wnętrze kilogramowego urządzenia. Bardzo duża skala integracji, dbałość o zasilanie (dodatkowa filtracja LC).</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Oryginalnie wygląda sekcja sieciowa. Prócz standardowego złącza Ethernet RJ-45 uwagę przykuwają stosunkowo niepopularne (jeszcze) gniazda M12 oraz opracowane przez iFi rozwiązanie optyczne (SC). W komplecie otrzymujemy także konwerter z RJ-45 na SC oraz wtyczkowy zasilacz USB. Ideą zastosowania konwersji jest odizolowanie się od zakłóceń wprowadzanych do toru audio przez pozostałe urządzenia sieciowe (sprzężenia pojemnościowe, EMI itp.). Producent zwraca także uwagę&nbsp;na możliwość bezstratnego przesyłu sygnału sieciowego na dużą odległość. Naturalnie nie zabrakło łączności bezprzewodowej.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi NEO Stream DAC" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-DAC.jpg" alt="iFi NEO Stream DAC" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Konwersja c/a w oparciu o układ DSD1793 Burr-Browna.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>NEO Stream może być zasilany napięciem stałym w zakresie od 9 do 15 V. W komplecie producent dostarcza 9-woltowy zasilacz iPowerX o wartości 500 zł — nieźle! Wewnątrz „brytyjczyk” nie przestaje imponować. Sekcja zasilająca posiada dodatkowe filtry LC, sekcja sieciowa składa się ze złoconych elementów. Zarządzający całym systemem mikroprocesor ARM-64 umieszczono na osobnej płytce i przykryto pasywnym radiatorem. Przetwornik c/a pochodzi od Burr Browna — to układ DSD1793. Zastosowano także 16-rdzeniowy układ XMOS. Duży nacisk położono na wysokiej jakości kondensatory — pochodzą one od TDK, Panasonica i muRaty. <br /><br /></p> <h2>Funkcjonalność</h2> <p>Konfiguracja urządzenia nie przysporzyła mi żadnych problemów. Domyślnie włączone są wszystkie protokoły komunikacji: NAA, UPnP, Tidal Connect, Roon Ready, Spotify Connect oraz AirPlay (niestety pierwszej generacji). Inaczej niż w ZEN Stream, wybieramy je pokrętłem na czołówce. Twórcy niestety nie przewidzieli możliwości zalogowania się do serwisów streamingowych z poziomu aplikacji. Jeśli chcemy strumieniować muzykę z Tidala czy Spotify, pozostają nam zewnętrzne aplikacje, co wyklucza możliwość tworzenia jednej kolejki odtwarzania.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi NEO Stream gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-gniazda.jpg" alt="iFi NEO Stream gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>NEO Stream łączy funkcje transportu strumieniowego z kompletnym streamerem. Na wejścia cyfrowe już nie starczyło miejsca.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Dla uzyskania najlepszych efektów producent rekomenduje wybranie jednej formy komunikacji. Wśród obsługiwanych formatów plików mamy wszystko, czego dusza zapragnie: PCM do 768 kHz, DSD 512 oraz MQA (z pełnym dekoderem). W ustawieniach wybierzemy także aktywne wyjście. Do wyboru mamy trzy opcje: USB, pozostałe wyjścia cyfrowe lub obydwa wyjścia analogowe. Możemy ponadto wybrać tryb odtwarzania plików DSD: Native lub DoP. Szkoda, że nie pomyślano o użytkownikach DAC-ów nie wspierających DSD&nbsp;— większość producentów oferuje możliwość konwersji do PCM. Zabrakło także opcji dowsamplingu — posiadacze starszych przetworników będą zmuszeni skorzystać np. z Roona.</p> <p>Design aplikacji wymaga przyzwyczajenia się, ale po pewnym czasie nawigacja staje się całkiem intuicyjna. Stabilność wersji iOS nie zachwyca — w trakcie testów kilkakrotnie zamknęła się bez powodu, jednak trzeba przyznać, że pod tym względem nie odbiega zbytnio od konkurencji. Dla osób preferujących bardziej „bezpośrednie” rozwiązanie, producent przygotował fizyczne kółko nawigacyjne na czołówce, które zapewnia dostęp do lwiej części ustawień. <br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Testy rozpocząłem od wyjścia USB Audio, traktując iFi jak transport sieciowy. Pierwszym utworem był „Tin Pan Alley” Stevie'ego Ray Vaughana. Duża czytelność przekazu, sprężystość i kremowość średnicy spowodowały, że legendarny „strat” gitarzysty od razu oczarował mnie swoim brzmieniem. Długi sustain, klarowne wibrato i subtelne flażolety były reprodukowane z niezwykłym zaangażowaniem. Uderzenia pałki perkusyjnej w obręcz rozchodziły się po pomieszczeniu. „Brytyjczyka” z pewnością należy pochwalić za sporą dawkę realizmu.</p> <p>Przekaz nie jest bezwględnie neutralny. Mamy tu do czynienia z nieznacznym rozjaśnieniem barw. Drugą cechą wpływającą na zachwianie neutralności „brytyjczyka” jest pewne ograniczenie w dziedzinie basu — nie schodzi on tak nisko, jak ma to miejsce chociażby u SOtM-a sMS-200 Ultra. Jest natomiast zwarty i energiczny. Do pełni szczęścia zabrakło mi plastyczności tego zakresu znanej ze wspomnianego „koreańczyka” czy testowanego równolegle Innuosa Pulse. W porównaniu z nimi bas z iFi sprawiał wrażenie nieco twardego. Poczynienie tych obserwacji umożliwił mi między innymi utwór „Evil Dub” Trentemøllera.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi NEO Stream" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream.jpg" alt="iFi NEO Stream" /></p> <p>Kolejną cechą charakterystyczną&nbsp;jest odwzorowanie przestrzeni. Budzi ono podziw — na tle rywali iFi wypada niezwykle atrakcyjnie. Dźwięk odbierałem jako holograficzny i namacalny. Przekaz dosłownie otacza słuchacza, a ogniskowanie źródeł było wyjątkowo precyzyjne. Scena jest szeroka i wyraźnie wykracza poza obrys kolumn. Kto nie wierzy, zachęcam do odsłuchu „Miss Teardrops” Felixa Labanda. Transjenty brzmią całkiem zdecydowanie, choć czasem są odrobinę nazbyt stonowane. Dynamika w skali makro nie rozczarowuje, pozostawia jednak delikatny niedosyt. Znacznie lepiej jest w skali mikro. Dźwięki pozostają ze słuchaczem na długi czas, nie urywając się przedwcześnie. Rozciągnięcie zakresu dynamicznego jest na zupełnie zadowalającym poziomie.Także rytmika jest zupełnie przyzwoita, choć dało się wyczuć pewne poluzowanie timingu. <br /><br /></p> <h2>NEO Stream kontra ZEN Stream</h2> <p>Będąc posiadaczem ZEN Streama nie mogłem sobie odmówić porównania go z wyraźnie droższym bratem. Już kilkuminutowy odsłuch szybko i w brutalnie jednoznaczny sposób wskazał na zasadność dopłaty. Nawet z dodatkowym, liniowym zasilaczem (Topping P50), ZEN musiał uznać bezapelacyjną wyższość NEO w każdym aspekcie brzmienia. Znacznie płytszy, wycofany, mniej dokładny bas, wyraźnie gorsza czytelność przekazu, wrażenie „cyfrowej” maniery oraz spłycony zakres dynamiczny to dopiero początek uwag. Pogorszyła się głębia przekazu i wyrafinowanie prezentacji detali. Powrót do NEO był krokiem we właściwą stronę. Przekaz stał się bardziej rozdzielczy, bliższy neutralnemu a także gęstszy i bardziej treściwy. Bas został pięknie dociążony, a uderzenia w blachy odzyskały swój blask i metaliczność. Jeśli ktoś rozważa upgrade, to w mojej opinii z pewnością nie pożałuje ani złotówki. <br /><br /></p> <h2>S/PDIF (AES)</h2> <p>Pominięcie Gustarda w ścieżce sygnałowej i bezpośrednie podłączenie iFi do przetwornika Electrocompaniet ECD-1, kablem AES/EBU objawiło się zagęszczeniem sceny w jej centralnym obszarze, a także stłumieniem efektu holografii — obraz dźwiękowy uległ spłaszczeniu. Dało się także odczuć swoiste zmiękczenie i rozmycie. Dźwięki były prezentowane w nieco mniej uporządkowany sposób. Pogorszyła się także rytmika. Nie zaobserwowałem natomiast wyraźnych różnic w charakterze urządzenia — pozostało ono nieco schłodzone. Dość wyraźnemu pogorszeniu uległa prezentacja basu. Odebrałem go jako słyszalnie mniej precyzyjny i nieco dudniący, a momentami nawet „kluchowaty”. Niżej punktowała dynamika w obu skalach. Doskonale zaprezentował to utwór „Unsainted” Slipknota. Dźwięk wydał się nieco bardziej płaski, transjenty były mniej przekonywujące, a poszczególne uderzenia w instrumenty perkusyjne miały uśrednione, podobne natężenie.</p> <p>Reasumując, wyjście AES/EBU nie jest równie dobre, jak magistrala USB, tak więc użytkownicy przetworników z wejściem tego typu nie będą zmuszeni „kombinować”.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi NEO Stream optical ethernet" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-optical-ethernet.jpg" alt="iFi NEO Stream optical ethernet" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Ambitnie rozwiązano kwestię łączności sieciowej Ethermet. Prócz tradycyjnego złącza RJ-45 mamy do dyspozycji gniazdo M12 oraz optyczne SC. Korzystanie z tego drugiego umożliwia dołączony w komplecie adapter (pudełko na górze). Tym sposobem skutecznie izolujemy się od zakłóceń i sprzężeń przenoszonych po domowej sieci.</em></strong></p> <p><br /><br /></p> <h2>Kompletny streamer</h2> <p>Wybranie wyjść analogowych dezaktywuje wyjścia cyfrowe, zamieniając iFi w autonomiczny streamer. W tej konfiguracji dźwięk wyraźnie odbiega od wyżej opisanego. Z łatwością wyróżnimy jednak cechy wspólne. Charakter brzmienia nie uległ zasadniczym zmianom. Bas jest nieco mniej przejrzysty, a góra pasma nieco utemperowana. Najgorzej NEO Stream wypadł w dziedzinie stereofonii. Dźwięk stał się znacznie mniej przestrzenny, lekko „przydymiony”. Mniej obszerna przestrzeń już nie otaczała słuchacza. Scena jawiła się jako węższa, ale nadal wykraczała poza obszar kolumn. Pogorszeniu uległa także rozdzielczość. Wyraźny regres odnotowałem pod względem precyzji i detaliczności.</p> <p>Należy jednak podkreślić, że NEO Stream potrafi bez kompleksów stanąć w szranki z podobnie wycenionymi streamerami z kategorii C. To dobry streamer, który jednak zdecydowanie lepiej sprawdza się jako transport. <br /><br /></p> <p>&nbsp;</p> <h2>Z aplikacji</h2> <p>Wróćmy jeszcze do transmisji USB. Dokonałem porównania streamingu w ramach Tidal Connect z trybem Roon endpoint. Wynik tej konfrontacji okazał się jednoznaczny. Każdorazowa zmiana na źródła na telefon powodowała pogorszenie dynamiki, rozmycie przekazu i zwężenie zakresu częstotliwościowego. Skala zmian była bardzo wyraźna, a jej wpływ znacznie przewyższał efekty, których doświadczyłem przy zmianie interfejsu cyfrowego.</p> <p>Chcąc dać iFi jeszcze jedną szansę, podłączyłem pendrive’a do przedniego portu USB. Na pierwszy ogień poszedł album „Bags &amp; Trane”. Tym razem również górowała transmisja z Roona, jednak różnice nie były już tak duże. Dotyczyły one przede wszystkim sposobu kreślenia przestrzeni i dynamiki. Przekaz z Roona odebrałem jako bardziej wyrafinowany i organiczny. <br /><br /></p> <h2>Upgrade zasilania?</h2> <p>Urządzenie jest dostarczane z dwoma zasilaczami. Pierwszy, iPowerX, służy do zasilania streamera, drugi jest prostym zasilaczem wtyczkowym 5 V DC dla adaptera optycznego Ethernetu. Mając pod ręką zasilacz Topping P50 czułem się zobligowany do sprawdzenia jego wpływu na brzmienie. <br />Na początek podmieniłem zasilacz adaptera. Gęste uderzenia w blachy w utworze „Be-Bop” Milta Jacksona i Johna Coltrane'a sprawiały wrażenie znacznie czystszych, precyzyjniejszych. Zaobserwowałem wyraźną poprawę w zróżnicowaniu dynamiki. Przekaz otworzył się, a prezentacja detali weszła na nowy poziom. Dużo lepiej słyszalne stały się charakterystyczne „chlapnięcia” strun o podstrunnicę kontrabasu. Chyba każdy, kto usłyszy te różnice, nie wróci już do poprzedniej konfiguracji.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-iPowerX.jpg" alt="iFi NEO Stream iPowerX" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Zasilacz iPower X normalnie kosztuje 500 zł. Tu otrzymujemy go w fabrycznym zestawie.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Wymiana zasilacza iPowerX na liniowego Toppinga poskutkowała pogłębieniem się sceny i uplastycznieniem dźwięku. Prezentację odebrałem jako bardziej przestrzenną, lecz odbyło się to kosztem precyzji. Ta w przypadku firmowego zasilacza była świetna, z Toppingiem było już nieco gorzej.</p> <p>Na koniec podłączyłem Sboostera. W tym przypadku, niemal jak ze sloganu producenta, otrzymałem cechy brzmienia „najlepsze z obydwu światów”. Dźwięk stał się bardziej organiczny i przestrzenny niż w przypadku iPowerX. Jednocześnie Sbooster zagwarantował czystość, przejrzystość i precyzję, której zabrakło zasilaczowi Toppinga.</p> <p>Eksperymenty te jednoznacznie pokazały wrażliwość zestawu iFi na źródło zasilania. Dzięki temu możemy pokusić się o skuteczny upgrade i kształtowanie brzmienia, zależnie od preferencji.<br /><br /></p> <h2>Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>W czasie, gdy testowałem iFi NEO Stream przez mój system „przewinęło” się kilka transportów sieciowych. Niektóre grały nieco lepiej, inne okazały się być wyraźnie gorsze. Były też urządzenia grające na bardzo zbliżonym poziomie. Sęk w tym, że ich wspólną cechą była wyraźnie wyższa cena. NEO Stream jest jednym z najlepszych transportów sieciowych w rozważanym przedziale cenowym. Kusi precyzyjnym, przestrzennym i bardzo bezpośrednim przekazem. Zachowuje względną neutralność, jedynie nieznacznie rozjaśniając przekaz. Jest muzykalny i, co najważniejsze, gwarantuje wymierny skok jakościowy w stosunku do wyraźnie tańszego <a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1259-ifi-audio-zen-stream"><strong>ZEN Streama</strong></a>.</p> <p><img style="margin-left: 25px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-stream/iFi-NEO-Stream-zzz.gif" alt="iFi NEO Stream zzz" width="360" height="1460" />To bardzo udany transport, ale nie zapominajmy, że to także kompletny streamer. W pudełku znajdziemy akcesoria, o jakich konkurencja można jedynie pomarzyć. Dobra funkcjonalność i stabilność (urządzenia, nie apki) zasługują na uwagę, choć sama aplikacja nie należy do najbardziej udanych — brak integracji platform streamingowych to główny zarzut. Roon, HQPlayer lub Audirvana są niemalże koniecznością.</p> <p>Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, uważam, że NEO Stream jest urządzeniem wybitnym w swej klasie, bardzo konkurencyjnie wycenionym. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak przyznać kolejną rekomendację dla produktu brytyjskiej marki. Z niecierpliwością czekamy na lepszą aplikację i delikatne poprawki w sofcie — gdyby to się ziściło, bez chwili wahania przyznałbym iFi najwyższe wyróżnienie.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 3/2023 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-03-2023/">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>Sprzęt towarzyszący: </strong></p> <ul> <li><strong>Serwer:</strong> MacBook Pro 13 (Intel i5, 16 GB RAM, SSD256 GB) z zainstalowanym oprogramowaniem Roon oraz Audirvana</li> <li><strong>Transporty odniesienia:</strong> SOtM SMS-200 Ultra Neo z zasilaczem Sbooster BOTW P&amp;P Eco MkII, InnuOS Pulse, iFi ZEN Stream</li> <li><strong>Przetworniki c/a:</strong> Chord Qutest, Chord Mojo 2, Electrocompaniet ECD-1</li> <li><strong>Konwerter USB-&gt;S/PDIF:</strong> Gustard U-16</li> <li><strong>Odtwarzacz CD:</strong> Pioneer PD-9300</li> <li><strong>Przedwzmacniacz:</strong> Electrocompaniet EC 4.7</li> <li><strong>Końcówki mocy:</strong> 2 x Electrocompaniet AW220 (pracujące w układzie mono)</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Vienna Acoustic Mozart (upgrade zwrotnicy)</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> Nordost Wyrewizard Spellbinder, Klotz LY-240</li> <li><strong>Interkonekty:</strong> Klotz MC5000 z wtykami Neutrik NC3, Klotz AC110 z wtykami Neutrik NF2CB/2, Klotz OT206 (AES/EBU), Belden 8241 (75Ω, BNC/RCA oraz RCA)</li> <li><strong>Kable USB:</strong> QED Reference, Wireworld Ultraviolet</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
iFi Audio Neo iDSD 2022-03-03T08:11:30+00:00 2022-03-03T08:11:30+00:00 https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1267-ifi-audio-neo-idsd Webmaster webmaster@av.com.pl <div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/a5f10fbd19f01d5dc9cda9ccb53fcb94_S.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Miniaturowe gabaryty nie muszą oznaczać niepełnowartościowego dźwięku. Stacjonarny DAC od iFi Audio jest tego znakomitym przykładem.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Audiomagic,<a href="http://www.audioatelier.pl" target="_blank" rel="noopener"> www.audiomagic.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 3290 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: srerbne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Marek Lacki (ML), Filip Kulpa (FK) | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 5/2021 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-05-2021/">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>DAC słuchawkowy iFi Audio Neo iDSD</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><br /><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio Neo iDSD" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_aaa.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD" /></p> <p>Marka iFi Audio pojawia się na naszych łamach kolejny raz (w tym wydaniu dwukrotnie), zaledwie miesiąc po teście dwóch analogowych wzmacniaczy słuchawkowych. Jest ku temu dobry powód –&nbsp;nazywa się Neo iDSD. To jeden z wyżej pozycjonowanych w ofercie stacjonarnych przetworników c/a z funkcją wzmacniacza słuchawkowego. W porównaniu z Pro iDSD jest prawie trzykrotnie tańszy i ma wbudowany moduł Bluetooth. Z kolei w stosunku do modeli z serii ZEN, jak np. ZEN DAC Signature, jest konstrukcją znacznie bardziej zaawansowaną i… również trzykrotnie droższą.</p> <p>Neo iDSD wyróżnia się na tle reszty oferty nie tylko innym kształtem, lecz także obecnością wyświetlacza oraz dwiema możliwymi konfiguracjami: klasyczną poziomą lub mniej oczywistą pionową – bardziej odpowiednią dla instalacji biurkowej.<br /><br /></p> <h2>Funkcjonalność</h2> <p>Wszystkie urządzenia iFi Audio są małe – do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Górna ścianka Neo iDSD ma w przybliżeniu rozmiar złożonej na pół kartki A4 (214 x 146 mm), a wysokość obudowy to skromne 41 mm. Urządzenie waży niespełna kilogram. Możliwość ustawienia wertykalnego zapewnia aluminiowy stojak/cokół z miękkimi piankowymi wkładkami, pomiędzy które wciskamy urządzenie. Wbudowany żyroskop rozpoznaje orientację urządzenia i dostosowuje wskazania wyświetlacza, obracając je o 90 stopni. Sprytne i praktyczne rozwiązanie – dzięki niemu Neo iDSD zajmuje minimalną ilość miejsca na blacie. W tym ustawieniu wyjścia słuchawkowe lądują na dole, czyli w pobliżu blatu, a więc tam, gdzie powinny, zaś wyświetlacz znajduje się na górze – bliżej linii wzroku. Oczywiście możliwe jest ustawienie odwrotne.</p> <p>Obudowa jest srebrna i w całości wykonana z aluminium. Na froncie po lewej stronie, za szybką z efektem lustrzanym, znajduje się wyświetlacz OLED. Pokazuje on głośność w skali decybelowej oraz wybrane wejście. Te są pokazane w sposób graficzny, za pomocą łatwych do rozpoznania symboli.</p> <p>Podczas słuchania muzyki wyświetlacz wskazuje także częstotliwość próbkowania, tudzież logo MQA, bo z tym formatem Neo iDSD jest kompatybilny. Regulacja głośności realizowana jest za pomocą umieszczonego centralnie, całkiem wygodnego pokrętła lub za pomocą miniaturowego pilota. Co ciekawe, jest ona analogowa i można ją wyłączyć. Działa zarówno w odniesieniu do wyjść słuchawkowych, jak i liniowych (RCA i XLR). Warto zwrócić uwagę, że w trybie stałopoziomowym maksymalne napięcie wyjściowe jest mniejsze niż przy włączonej regulacji.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio Neo iDSD gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_gniazda1.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyjścia XLR mają realne uzasadnienie – tor sygnałowy jest zbalansowany. Ciekawostką jest wejście USB Audio w standardzie 3.0 – oczywiście kompatybilne z każdym źródłem USB 2.0.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Neo iDSD ma trzy wejścia cyfrowe: koncentryczne, optyczne oraz USB Audio w standardzie 3.0, niezmiernie rzadko spotykanym w aplikacjach audio (brak takiej potrzeby). Magistrala USB umożliwia przyjmowanie sygnału PCM o częstotliwości próbkowania do 768 kHz, jak również DSD 512. Cały proces unfoldingu MQA odbywa się wewnątrz urządzenia. Co ciekawe, wejścia S/PDIF również obsługują MQA.</p> <p>Atutem urządzenia jest wbudowany moduł odbiorczy Bluetooth 5.0 QCC 51100 firmy Qualcomm. Jest on zgodny z wszystkimi kodekami audio, włączając w to te najbardziej zaawansowane jakościowo, czyli aptX HD, LDAC (Sony) i LDHC. Ten ostatni jest szczególnie ciekawym opracowaniem firmy Salitech, promowanym przez alians HWA, złożony z licznej grupy producentów dalekowschodnich, z Huawei na czele. Podobnie jak LDAC, kodek ten umożliwia stratny przesył sygnału audio w formacie PCM 24 bity/96 kHz, przy maksymalnej przepływności danych 900 kb/s (LDAC –&nbsp;990 kb/s). Tak dobre parametry połączenia BT umożliwiają bezprzewodowe strumieniowanie muzyki z wyższą jakością niż zwykle to jest możliwe po Bluetooth. Warunkiem jest posiadanie kompatybilnego urządzenia mobilnego. </p> <p>Jak wspomniałem, Neo iDSD jest nie tylko przetwornikiem c/a, ale także wzmacniaczem słuchawkowym. Obecność dwóch wyjść – standardowego 6,3 mm oraz zbalansowanego Pentaconn 4,4 mm świadczy o poważnym potraktowaniu tematu, co zresztą nie zaskakuje, jeśli wziąć pod uwagę, że to jedna ze specjalności marki. Na duże możliwości sekcji słuchawkowej wskazują także parametry wyjściowe – znaczny zapas napięcia wyjściowego (3,2 V dla wyjść niezbalansowanych i 6,4 V dla zbalansowanych) oraz moc sięgająca 1 W przy obciążeniu 32 Ω.</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Budowa</h2> <p>Całą elektronikę upakowano na jednej niewielkiej płytce SMD z czerwoną maską. Sekcja cyfrowa bazuje na nowoczesnym, 16-rdzeniowym układzie XMOS o dużej mocy obliczeniowej z oprogramowaniem autorstwa inżynierów iFi. Układ współpracuje z archaiczną, lecz ich ulubioną kością przetwornika Burr Brown (DSD1793), którą w magiczny sposób „zmuszono” do przetwarzania sygnałów PCM i DSD o ekstremalnych parametrach (należy domniemywać, że po drodze odbywa się dowsampling).</p> <p>Cały tor analogowy (o architekturze zbalansowanej) zbudowano z układów scalonych. Wykorzystano m.in. customowe wzmacniacze operacyjne (Burr-Brown) OV2637A. Producent zwraca uwagę na zastosowanie wysokiej jakości komponentów biernych, takich, jak ceramiczne kondensatory TDK C0G (o dobrej odporności na mikrofonowanie) i muRata o małej rezystancji szeregowej. Przełączanie wejść realizują tranzystory FET (mniejszy poziom interferencji).</p> <p><img title="iFi Audio Neo iDSD pcb" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_pcb2.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD pcb" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Sekcja DAC-a bazuje na ulubionej kości iFi Audio – liczącej sobie już prawie dwie dekady DSD1793 od Burr-Browna.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Jak wszystkie urządzenia iFi Audio, testowany DAC jest zasilany z zewnętrznego zasilacza wtyczkowego. Nie jest to jednak zwyczajny zasilacz impulsowy kupowany od jednego z dostawców z Chin, lecz własny iPower (dotąd oferowany jako oddzielny produkt za około 300 zł). Standardowe okrągłe złącze umożliwia łatwą wymianę zasilacza na lepszej jakości iFi iPower X (którą to możliwość sprawdziliśmy w teście) lub na dowolny zasilacz liniowy o napięciu 5 V DC i obciążalności nie mniejszej niż 2,5 A.</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Z bardzo precyzyjnie grającymi kolumnami na ceramicznych głośnikach (Akkus Redwine) oraz z przezroczystą, podpiętą bezpośrednio do niego końcówką mocy, brzmienie okazało się miękkie i ciepłe. Barwy instrumentów określiłem jako gęste, zawiesiste. Wszystkie znane mi utwory, które na neutralnym sprzęcie jawiły się jako jasne i wyostrzone, tym razem łagodniały do tego stopnia, że stawały się w pełni „strawne”. W przypadku utworów z balansem tonalnym bardzo bliskim neutralności, brzmienie było już wyraźnie ocieplone. Z kolei ciepło nagrane kawałki zapisane w formacie DSD budziły skojarzenia z gęstym kremem, w którym da się postawić łyżkę. O dziwo jednak, nie było to granie na tyle złagodzone i spolerowane, żeby całość stawała się jednostajna. Przeciwnie. Neo całkiem nieźle radził sobie ze zróżnicowaniem barw i mimo ocieplenia, dało się odczuć swoistą wartkość, komunikatywność. Kontury są więc miękkie, ale wyraźne. Relacja pomiędzy odczuwanym ciepłem brzmienia i związanym z tym dużym komfortem odsłuchu a mikrodynamiką, uważam za bardzo dobrą. Efekt ocieplenia, prócz wyraźnego zagęszczenia, potęgowany jest także przez balans tonalny, generalnie przesunięty w dół. Mamy tu więc stosunkowo potężny, a nawet momentami rozłożysty bas, który w środkowym podzakresie ma naprawdę spory wolumen. Efekt jest na tyle wyraźny, że z natury dość oszczędne na basie kolumny podstawkowe Akkusa miały tendencję do wzbudzania modów pomieszczenia.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio Neo iDSD iPowerX" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_iPowerX.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD iPowerX" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wartościowy i niedrogi upgrade – zasilacz iPower X (499 zł).</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p><strong>Z zasilaczem iPower X brzmienie przeszło istną metamorfozę.</strong> Dźwięk wyraźnie się otworzył. Bardzo duża zmiana nastąpiła w obrębie wysokich tonów, które nabrały nie tylko precyzji i stały się zdecydowanie bardziej obecne, ale przede wszystkim rozdzielcze. To, co wcześniej miało tendencję do zlewania się, było słyszalne jako dobrze rozseparowane. Średnica stała się dużo bardziej neutralna i otwarta. To już nie było ewidentnie ciepłe granie, choć nadal pozostawało ono po tej przyjaźniejszej dla słuchacza stronie, dodając jednak znacznie większą porcję szczegółów i tekstur.</p> <p>Zmiany dotyczyły także basu, który ewidentnie przyspieszył, nabrał odpowiedniej kontroli, precyzji, stał się też zdecydowanie lepiej zdefiniowany i zróżnicowany. iPower X to obowiązkowy upgrade, który trzeba wykonać natychmiast po zakupie. Dźwięk przenosi się z dolnej strefy kategorii C do jej górnego krańca, zahaczając momentami o kategorię B – wszystko to za 15% kwoty wyjściowej. Naprawdę warto!</p> <p>Wspomagany lepszym zasilaczem DAC zapewnia bardzo dobre efekty stereo. Pomiędzy kolumnami precyzja lokalizacji jest znakomita, z ostrym ogniskowaniem źródeł pozornych. Czuć wyraźnie wymiar sceny w głąb, nie ma też problemu z oddaniem efektów poza bazą, na lewo i prawo od zewnętrznych ścianek kolumn.</p> <p>&nbsp;</p> <h2>MQA kontra hi-res i CD</h2> <p>Pełne dekodowanie MQA skłoniło mnie do sprawdzenia możliwości tego formatu. Pierwsze porównanie dotyczyło plików zapisanych na dysku pochodzących z wytwórni 2L. Niekomprymowany materiał hi-res PCM 24/96 porównałem z MQA rozwijanym do 352,8 kHz. W tym wypadku przewaga formatu MQA była nie tylko zaskakująca, co wręcz miażdżąca. Pliki MQA brzmiały nie tylko bardziej analogowo, ale zawierały też znacznie więcej szczegółów.</p> <p>Druga część porównań miała bardziej praktyczny wymiar –&nbsp;skorzystałem z Tidala, czyli głównego i niemalże jedynego, w miarę bogatego źródła muzyki w formacie MQA. Tym razem wyniki nie były już tak entuzjastyczne. Porównywałem zgrania z płyty, zapisane w formacie FLAC (bez kompresji) ze strumieniem z Tidala o docelowym próbkowaniu 192 kHz. Stream z Tidala brzmiał inaczej (co jest typową obserwacją, odnoszącą się także do strumieniowania w formacie PCM) i szczerze powiedziawszy nie dało się odczuć jego przewagi.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio Neo iDSD pilot" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_pilot.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD pilot" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Miniaturowy pilot łatwo zawieruszyć</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Porównanie z downloadem PCM 24/96 (Eric Clapton –&nbsp;„Slowhand”) było jeszcze trudniejszym testem dla MQA z Tidala. Pliki FLAC PCM 24/96 brzmiały naturalniej i po prostu lepiej. Jeszcze mniej zachęcające wyniki odnotowałem w przypadku 16-bitowego materiału MQA (Tracy Chapman „Where You Live”), który moim zdaniem zabrzmiał istotnie słabiej niż rip CD, a zarazem gorzej niż zwykły, bezstratny strumień PCM z Tidala (który, swoją drogą, też odstaje od ripów płyt CD).</p> <p>Wniosków jest kilka. Pierwszy dotyczy DAC-a. Neo iDSD pokazuje znaczne różnice pomiędzy różnymi rodzajami plików i dopiero na starannie przygotowanych plikach MQA dostępnych w postaci downloadów, w pełni ujawnia swoje możliwości, czym budzi szczere uznanie. Z kolei wnioski dotyczące samego formatu MQA są dwuznaczne. Downloady MQA, takie jak te przygotowane przez wytwórnię 2L, mają istotną przewagę jakościową nie tylko nad materiałem CD, ale nawet nad plikami hi-res PCM. MQA z Tidala, to już niestety nie to samo. Tym samym Neo iDSD potwierdził wyniki naszych wcześniejszych ustaleń, że jakość dźwięku uzyskiwana ze strumienia MQA nie zapewnia powtarzalnej przewagi sonicznej nad bezstratnym materiałem Red Book CD (16/44,1), natomiast w porównaniu z legalnymi downoladami hi-res w jakości PCM 24/48 lub wyższej wypada gorzej. (ML)</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Jako słuchawkowiec</h2> <p>Po zakończonym teście wyjść liniowych przeprowadzonym przez ML, postanowiłem wykorzystać Neo iDSD w jego „naturalnym” środowisku, czyli w roli biurkowego DAC-a słuchawkowego połączonego firmowym kablem USB 3.0 z komputerem iMac 27", na którym mam zainstalowane Audirvanę 3.5 i Audirvanę Studio. Do wyjścia zbalansowanego podłączyłem neutralne tonalnie Neumanny NDH20 i rozpocząłem późnowieczorne odsłuchy. Już następnego dnia żałowałem, że ten sprzęt nie gości na moim biurku od dawna. Raz, że obsługa też „wieżyczki” jest nader przyjemna, dwa – że jakość dźwięku okazała się nadspodziewanie dobra.</p> <p>Nie zajęło mi wiele czasu ustalenie, że Neo iDSD to całkiem muzykalny sprzęt, który w ogóle nie męczy. Prezentuje on dobrze znane nagrania w bardziej strawny, przyjemniejszy sposób niż zwykle. Można powiedzieć, że iFi ucieka od schematu dźwięku cyfrowego – chirurgicznie precyzyjnego, ale wyzutego z emocji. W brzmieniu tego biurkowego DAC-a słychać dość ewidentne ocieplenie i zaokrąglenie. Nie jest ono jednak nadmierne, powiedziałbym, że akuratne, przynajmniej w połączeniu ze słuchawkami, które z natury nie brzmią podobnie. Opisywany efekt zaciera się z opcjonalnym zasilaczem i w tym względzie nie jestem pewien, czy warto. Mimo złagodzenia zachowano dużą rozdzielczość i bardzo dobry wgląd w nagrania. Zaskakująca jest pełnia i skala dźwięku. W porównaniu z ultramobilnym dakiem Ztella, biurkowiec iFi zaprezentował brzmienie znacznie wyższej klasy – cieplejsze, gładsze i pełniejsze.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio Neo iDSD" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD" /></p> <p>Sięgnąłem po dawno niesłuchane albumy. Płyta „Us” w wersji PCM 24/96 zabrzmiała znacznie lepiej niż ją pamiętam z dość dawnych eksploracji srebrnego krążka. Dźwięk był pełny, dobrze dociążony, pozbawiony wszelkiego wyostrzenia, można powiedzieć, że „analogowy”. Z ciekawości sięgnąłem po rip CD i okazało się, że download hi-res brzmi tonalnie podobnie, lecz wyraźnie mniej płasko. Różnicę naprawdę nietrudno wyłowić. Nieprzypadkowo zresztą sięgnąłem po ten znakomity album, bowiem dostępna jest też jego trzecia wersja – stream MQA (24/96) z Tidala. Wnioski były podobne, jak wyżej. Preferowałem wersję hi-res z plików bezstratnych. Dźwięk był bardziej swobodny, napowietrzony, jak również bardziej dynamiczny. Trudno oprzeć się wrażeniu, że MQA z Tidala ugrzecznia przekaz, łagodząc kontrasty. To taki trochę wymuszony „analog”. Otwierająca „Digging in the Dirt” gitara basowa Tony’ego Levina była wyraźnie bardziej wyrazista i pulsująca niż w przypadku streamu. Nie zmienia to faktu, że brzmiał on całościowo nieco bardziej naturalnie i przyjemnie niż wyjałowione z barw pliki FLAC 16/44,1 pochodzące z płyty CD. Kate Bush z albumu „Hounds of Love” (2018 Remaster) w wersji MQA słuchało się zaskakująco relaksująco. Brzmienie znów pokazało gładkość i ciepło. Stary rip CD (wersji przez remasteringiem) brzmiał odczuwalnie bardziej „surowo” i natarczywie, lecz z drugiej strony bardziej spontanicznie i dynamicznie. Co lepsze?</p> <p>Jednak MQA, ale tym razem to bardziej kwestia masteringu niż formatu. W ramach testu postanowiłem także skonfrontować możliwości urządzenia z systemem typowo stacjonarnym, opartym na niedawno zakupionym przeze mnie odtwarzaczu Naim CD5x (wspartym zasilaczem Flatcap XS) oraz lampowym wzmacniaczu Feliks Audio Echo (zdobywcy Nagrody Roku 2020/2021). Cóż, nie da się ukryć, że pod względem nasycenia barwowego i przestrzenności system ten pokazał bezdyskusyjną przewagę – i to grubego kalibru. Trudno jednak czynić z tego zarzut pod adresem biurkowego DAC-a za nieco ponad 3000 zł. Nie mam wątpliwości, że w porównaniu z urządzeniami znacznie tańszymi jest to istotnie lepiej grający słuchawkowiec.</p> <p>Warto także dodać, że Neo iDSD nie brakuje mocy. Do głośnych odsłuchów na 150-omowych Neumnannach wystarczało ustawienie „-15 dB”, jest więc mało prawdopodobne, by komukolwiek zabrakło mocy w połączeniu ze słuchawkami o średniej czy małej impedancji. Jedynie najbardziej watożerne planary mogą prosić o więcej, ale w tym przypadku połączenie zbalansowane powinno załatwić sprawę. (FK)<br /><br /></p> <h2>Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Wzbogacony o opcjonalny zasilacz iPower X, Neo iDSD jest świetnie brzmiącym, stacjonarnym przetwornikiem c/a. Mając na uwadze cenę takiego kompletu (3790 zł) trzeba przyznać, że jest to poważny rywal dla czołówki chińskich DAC-ów w zbliżonej cenie, choćby Toppinga D90 MQA, nad którymi wyraźnie góruje funkcjonalnością. Wbudowany, wysokiej jakości moduł Bluetooth z obsługą najnowocześniejszych kodeków HD oraz więcej niż dobry wzmacniacz słuchawkowy to poważne atuty. Tym bardziem, że jako słuchawkowiec, Neo iDSD mile zaskakuje. Bez trudu napędzi on 99% audiofilskich słuchawek wysokiej klasy, dostarczając pełne, przyjemne, niemalże analogowe brzmienie – także w formacie MQA.</p> <p><img style="margin-left: 20px; margin-top: 15px; margin-bottom: 20px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_zzz.gif" alt="iFi Audio Neo iDSD zzz" width="600" height="610" />Poprawa jakości dźwięku po zaaplikowaniu firmowego zasilacza iPower X jest na tyle znacząca, że jego cenę (499 zł) należy od razu wkalkulować w zakup. W tej konfiguracji – jako stacjonarny DAC – urządzenie awansuje ze średnich stanów kategorii C do dolnej strefy kategorii B w naszym rankingu.</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 5/2021 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-05-2021/">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>System odsłuchowy: </strong></p> <ul> <li><strong>Pomieszczenie:</strong> 19 m2, zaadoptowany akustycznie za pomocą ustrojów tłumiących i rozpraszających</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Akkus Redwine 71 (dwudrożne, podstawkowe), Akkus Fidelia One (trójdrożne, podłogowe)</li> <li><strong>Końcówka mocy:</strong> Chord TToby</li> <li><strong>Streamer:</strong> SOTM SMS-200 Ultra + zasilacz liniowy Sbooster BOTW mk2, program ROON</li> <li><strong>Kabel USB:</strong> iFi Audio Gemini (2.0)</li> <li><strong>Interkonekt:</strong> Equilibrium Pure Ultimate XLR</li> <li><strong>Kabel głośnikowy:</strong> Equilibrium SOLAR WIND</li> <li><strong>Listwa zasilania:</strong> 2 x Enerr One z kablem Enerr Transcenda Supreme</li> <li><strong>Kabel zasilający do końcówki mocy:</strong> własnej konstrukcji</li> <li><strong>Podstawki głośnikowe:</strong> Rogoz Audio</li> <li><strong>Stolik:</strong> BASE Base 6 + 3 platformy kwarcowe (wbudowane)</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
<div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/a5f10fbd19f01d5dc9cda9ccb53fcb94_S.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Miniaturowe gabaryty nie muszą oznaczać niepełnowartościowego dźwięku. Stacjonarny DAC od iFi Audio jest tego znakomitym przykładem.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Audiomagic,<a href="http://www.audioatelier.pl" target="_blank" rel="noopener"> www.audiomagic.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 3290 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: srerbne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Marek Lacki (ML), Filip Kulpa (FK) | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 5/2021 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-05-2021/">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>DAC słuchawkowy iFi Audio Neo iDSD</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><br /><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio Neo iDSD" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_aaa.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD" /></p> <p>Marka iFi Audio pojawia się na naszych łamach kolejny raz (w tym wydaniu dwukrotnie), zaledwie miesiąc po teście dwóch analogowych wzmacniaczy słuchawkowych. Jest ku temu dobry powód –&nbsp;nazywa się Neo iDSD. To jeden z wyżej pozycjonowanych w ofercie stacjonarnych przetworników c/a z funkcją wzmacniacza słuchawkowego. W porównaniu z Pro iDSD jest prawie trzykrotnie tańszy i ma wbudowany moduł Bluetooth. Z kolei w stosunku do modeli z serii ZEN, jak np. ZEN DAC Signature, jest konstrukcją znacznie bardziej zaawansowaną i… również trzykrotnie droższą.</p> <p>Neo iDSD wyróżnia się na tle reszty oferty nie tylko innym kształtem, lecz także obecnością wyświetlacza oraz dwiema możliwymi konfiguracjami: klasyczną poziomą lub mniej oczywistą pionową – bardziej odpowiednią dla instalacji biurkowej.<br /><br /></p> <h2>Funkcjonalność</h2> <p>Wszystkie urządzenia iFi Audio są małe – do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Górna ścianka Neo iDSD ma w przybliżeniu rozmiar złożonej na pół kartki A4 (214 x 146 mm), a wysokość obudowy to skromne 41 mm. Urządzenie waży niespełna kilogram. Możliwość ustawienia wertykalnego zapewnia aluminiowy stojak/cokół z miękkimi piankowymi wkładkami, pomiędzy które wciskamy urządzenie. Wbudowany żyroskop rozpoznaje orientację urządzenia i dostosowuje wskazania wyświetlacza, obracając je o 90 stopni. Sprytne i praktyczne rozwiązanie – dzięki niemu Neo iDSD zajmuje minimalną ilość miejsca na blacie. W tym ustawieniu wyjścia słuchawkowe lądują na dole, czyli w pobliżu blatu, a więc tam, gdzie powinny, zaś wyświetlacz znajduje się na górze – bliżej linii wzroku. Oczywiście możliwe jest ustawienie odwrotne.</p> <p>Obudowa jest srebrna i w całości wykonana z aluminium. Na froncie po lewej stronie, za szybką z efektem lustrzanym, znajduje się wyświetlacz OLED. Pokazuje on głośność w skali decybelowej oraz wybrane wejście. Te są pokazane w sposób graficzny, za pomocą łatwych do rozpoznania symboli.</p> <p>Podczas słuchania muzyki wyświetlacz wskazuje także częstotliwość próbkowania, tudzież logo MQA, bo z tym formatem Neo iDSD jest kompatybilny. Regulacja głośności realizowana jest za pomocą umieszczonego centralnie, całkiem wygodnego pokrętła lub za pomocą miniaturowego pilota. Co ciekawe, jest ona analogowa i można ją wyłączyć. Działa zarówno w odniesieniu do wyjść słuchawkowych, jak i liniowych (RCA i XLR). Warto zwrócić uwagę, że w trybie stałopoziomowym maksymalne napięcie wyjściowe jest mniejsze niż przy włączonej regulacji.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio Neo iDSD gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_gniazda1.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyjścia XLR mają realne uzasadnienie – tor sygnałowy jest zbalansowany. Ciekawostką jest wejście USB Audio w standardzie 3.0 – oczywiście kompatybilne z każdym źródłem USB 2.0.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Neo iDSD ma trzy wejścia cyfrowe: koncentryczne, optyczne oraz USB Audio w standardzie 3.0, niezmiernie rzadko spotykanym w aplikacjach audio (brak takiej potrzeby). Magistrala USB umożliwia przyjmowanie sygnału PCM o częstotliwości próbkowania do 768 kHz, jak również DSD 512. Cały proces unfoldingu MQA odbywa się wewnątrz urządzenia. Co ciekawe, wejścia S/PDIF również obsługują MQA.</p> <p>Atutem urządzenia jest wbudowany moduł odbiorczy Bluetooth 5.0 QCC 51100 firmy Qualcomm. Jest on zgodny z wszystkimi kodekami audio, włączając w to te najbardziej zaawansowane jakościowo, czyli aptX HD, LDAC (Sony) i LDHC. Ten ostatni jest szczególnie ciekawym opracowaniem firmy Salitech, promowanym przez alians HWA, złożony z licznej grupy producentów dalekowschodnich, z Huawei na czele. Podobnie jak LDAC, kodek ten umożliwia stratny przesył sygnału audio w formacie PCM 24 bity/96 kHz, przy maksymalnej przepływności danych 900 kb/s (LDAC –&nbsp;990 kb/s). Tak dobre parametry połączenia BT umożliwiają bezprzewodowe strumieniowanie muzyki z wyższą jakością niż zwykle to jest możliwe po Bluetooth. Warunkiem jest posiadanie kompatybilnego urządzenia mobilnego. </p> <p>Jak wspomniałem, Neo iDSD jest nie tylko przetwornikiem c/a, ale także wzmacniaczem słuchawkowym. Obecność dwóch wyjść – standardowego 6,3 mm oraz zbalansowanego Pentaconn 4,4 mm świadczy o poważnym potraktowaniu tematu, co zresztą nie zaskakuje, jeśli wziąć pod uwagę, że to jedna ze specjalności marki. Na duże możliwości sekcji słuchawkowej wskazują także parametry wyjściowe – znaczny zapas napięcia wyjściowego (3,2 V dla wyjść niezbalansowanych i 6,4 V dla zbalansowanych) oraz moc sięgająca 1 W przy obciążeniu 32 Ω.</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Budowa</h2> <p>Całą elektronikę upakowano na jednej niewielkiej płytce SMD z czerwoną maską. Sekcja cyfrowa bazuje na nowoczesnym, 16-rdzeniowym układzie XMOS o dużej mocy obliczeniowej z oprogramowaniem autorstwa inżynierów iFi. Układ współpracuje z archaiczną, lecz ich ulubioną kością przetwornika Burr Brown (DSD1793), którą w magiczny sposób „zmuszono” do przetwarzania sygnałów PCM i DSD o ekstremalnych parametrach (należy domniemywać, że po drodze odbywa się dowsampling).</p> <p>Cały tor analogowy (o architekturze zbalansowanej) zbudowano z układów scalonych. Wykorzystano m.in. customowe wzmacniacze operacyjne (Burr-Brown) OV2637A. Producent zwraca uwagę na zastosowanie wysokiej jakości komponentów biernych, takich, jak ceramiczne kondensatory TDK C0G (o dobrej odporności na mikrofonowanie) i muRata o małej rezystancji szeregowej. Przełączanie wejść realizują tranzystory FET (mniejszy poziom interferencji).</p> <p><img title="iFi Audio Neo iDSD pcb" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_pcb2.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD pcb" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Sekcja DAC-a bazuje na ulubionej kości iFi Audio – liczącej sobie już prawie dwie dekady DSD1793 od Burr-Browna.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Jak wszystkie urządzenia iFi Audio, testowany DAC jest zasilany z zewnętrznego zasilacza wtyczkowego. Nie jest to jednak zwyczajny zasilacz impulsowy kupowany od jednego z dostawców z Chin, lecz własny iPower (dotąd oferowany jako oddzielny produkt za około 300 zł). Standardowe okrągłe złącze umożliwia łatwą wymianę zasilacza na lepszej jakości iFi iPower X (którą to możliwość sprawdziliśmy w teście) lub na dowolny zasilacz liniowy o napięciu 5 V DC i obciążalności nie mniejszej niż 2,5 A.</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Z bardzo precyzyjnie grającymi kolumnami na ceramicznych głośnikach (Akkus Redwine) oraz z przezroczystą, podpiętą bezpośrednio do niego końcówką mocy, brzmienie okazało się miękkie i ciepłe. Barwy instrumentów określiłem jako gęste, zawiesiste. Wszystkie znane mi utwory, które na neutralnym sprzęcie jawiły się jako jasne i wyostrzone, tym razem łagodniały do tego stopnia, że stawały się w pełni „strawne”. W przypadku utworów z balansem tonalnym bardzo bliskim neutralności, brzmienie było już wyraźnie ocieplone. Z kolei ciepło nagrane kawałki zapisane w formacie DSD budziły skojarzenia z gęstym kremem, w którym da się postawić łyżkę. O dziwo jednak, nie było to granie na tyle złagodzone i spolerowane, żeby całość stawała się jednostajna. Przeciwnie. Neo całkiem nieźle radził sobie ze zróżnicowaniem barw i mimo ocieplenia, dało się odczuć swoistą wartkość, komunikatywność. Kontury są więc miękkie, ale wyraźne. Relacja pomiędzy odczuwanym ciepłem brzmienia i związanym z tym dużym komfortem odsłuchu a mikrodynamiką, uważam za bardzo dobrą. Efekt ocieplenia, prócz wyraźnego zagęszczenia, potęgowany jest także przez balans tonalny, generalnie przesunięty w dół. Mamy tu więc stosunkowo potężny, a nawet momentami rozłożysty bas, który w środkowym podzakresie ma naprawdę spory wolumen. Efekt jest na tyle wyraźny, że z natury dość oszczędne na basie kolumny podstawkowe Akkusa miały tendencję do wzbudzania modów pomieszczenia.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio Neo iDSD iPowerX" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_iPowerX.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD iPowerX" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wartościowy i niedrogi upgrade – zasilacz iPower X (499 zł).</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p><strong>Z zasilaczem iPower X brzmienie przeszło istną metamorfozę.</strong> Dźwięk wyraźnie się otworzył. Bardzo duża zmiana nastąpiła w obrębie wysokich tonów, które nabrały nie tylko precyzji i stały się zdecydowanie bardziej obecne, ale przede wszystkim rozdzielcze. To, co wcześniej miało tendencję do zlewania się, było słyszalne jako dobrze rozseparowane. Średnica stała się dużo bardziej neutralna i otwarta. To już nie było ewidentnie ciepłe granie, choć nadal pozostawało ono po tej przyjaźniejszej dla słuchacza stronie, dodając jednak znacznie większą porcję szczegółów i tekstur.</p> <p>Zmiany dotyczyły także basu, który ewidentnie przyspieszył, nabrał odpowiedniej kontroli, precyzji, stał się też zdecydowanie lepiej zdefiniowany i zróżnicowany. iPower X to obowiązkowy upgrade, który trzeba wykonać natychmiast po zakupie. Dźwięk przenosi się z dolnej strefy kategorii C do jej górnego krańca, zahaczając momentami o kategorię B – wszystko to za 15% kwoty wyjściowej. Naprawdę warto!</p> <p>Wspomagany lepszym zasilaczem DAC zapewnia bardzo dobre efekty stereo. Pomiędzy kolumnami precyzja lokalizacji jest znakomita, z ostrym ogniskowaniem źródeł pozornych. Czuć wyraźnie wymiar sceny w głąb, nie ma też problemu z oddaniem efektów poza bazą, na lewo i prawo od zewnętrznych ścianek kolumn.</p> <p>&nbsp;</p> <h2>MQA kontra hi-res i CD</h2> <p>Pełne dekodowanie MQA skłoniło mnie do sprawdzenia możliwości tego formatu. Pierwsze porównanie dotyczyło plików zapisanych na dysku pochodzących z wytwórni 2L. Niekomprymowany materiał hi-res PCM 24/96 porównałem z MQA rozwijanym do 352,8 kHz. W tym wypadku przewaga formatu MQA była nie tylko zaskakująca, co wręcz miażdżąca. Pliki MQA brzmiały nie tylko bardziej analogowo, ale zawierały też znacznie więcej szczegółów.</p> <p>Druga część porównań miała bardziej praktyczny wymiar –&nbsp;skorzystałem z Tidala, czyli głównego i niemalże jedynego, w miarę bogatego źródła muzyki w formacie MQA. Tym razem wyniki nie były już tak entuzjastyczne. Porównywałem zgrania z płyty, zapisane w formacie FLAC (bez kompresji) ze strumieniem z Tidala o docelowym próbkowaniu 192 kHz. Stream z Tidala brzmiał inaczej (co jest typową obserwacją, odnoszącą się także do strumieniowania w formacie PCM) i szczerze powiedziawszy nie dało się odczuć jego przewagi.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio Neo iDSD pilot" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_pilot.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD pilot" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Miniaturowy pilot łatwo zawieruszyć</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Porównanie z downloadem PCM 24/96 (Eric Clapton –&nbsp;„Slowhand”) było jeszcze trudniejszym testem dla MQA z Tidala. Pliki FLAC PCM 24/96 brzmiały naturalniej i po prostu lepiej. Jeszcze mniej zachęcające wyniki odnotowałem w przypadku 16-bitowego materiału MQA (Tracy Chapman „Where You Live”), który moim zdaniem zabrzmiał istotnie słabiej niż rip CD, a zarazem gorzej niż zwykły, bezstratny strumień PCM z Tidala (który, swoją drogą, też odstaje od ripów płyt CD).</p> <p>Wniosków jest kilka. Pierwszy dotyczy DAC-a. Neo iDSD pokazuje znaczne różnice pomiędzy różnymi rodzajami plików i dopiero na starannie przygotowanych plikach MQA dostępnych w postaci downloadów, w pełni ujawnia swoje możliwości, czym budzi szczere uznanie. Z kolei wnioski dotyczące samego formatu MQA są dwuznaczne. Downloady MQA, takie jak te przygotowane przez wytwórnię 2L, mają istotną przewagę jakościową nie tylko nad materiałem CD, ale nawet nad plikami hi-res PCM. MQA z Tidala, to już niestety nie to samo. Tym samym Neo iDSD potwierdził wyniki naszych wcześniejszych ustaleń, że jakość dźwięku uzyskiwana ze strumienia MQA nie zapewnia powtarzalnej przewagi sonicznej nad bezstratnym materiałem Red Book CD (16/44,1), natomiast w porównaniu z legalnymi downoladami hi-res w jakości PCM 24/48 lub wyższej wypada gorzej. (ML)</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Jako słuchawkowiec</h2> <p>Po zakończonym teście wyjść liniowych przeprowadzonym przez ML, postanowiłem wykorzystać Neo iDSD w jego „naturalnym” środowisku, czyli w roli biurkowego DAC-a słuchawkowego połączonego firmowym kablem USB 3.0 z komputerem iMac 27", na którym mam zainstalowane Audirvanę 3.5 i Audirvanę Studio. Do wyjścia zbalansowanego podłączyłem neutralne tonalnie Neumanny NDH20 i rozpocząłem późnowieczorne odsłuchy. Już następnego dnia żałowałem, że ten sprzęt nie gości na moim biurku od dawna. Raz, że obsługa też „wieżyczki” jest nader przyjemna, dwa – że jakość dźwięku okazała się nadspodziewanie dobra.</p> <p>Nie zajęło mi wiele czasu ustalenie, że Neo iDSD to całkiem muzykalny sprzęt, który w ogóle nie męczy. Prezentuje on dobrze znane nagrania w bardziej strawny, przyjemniejszy sposób niż zwykle. Można powiedzieć, że iFi ucieka od schematu dźwięku cyfrowego – chirurgicznie precyzyjnego, ale wyzutego z emocji. W brzmieniu tego biurkowego DAC-a słychać dość ewidentne ocieplenie i zaokrąglenie. Nie jest ono jednak nadmierne, powiedziałbym, że akuratne, przynajmniej w połączeniu ze słuchawkami, które z natury nie brzmią podobnie. Opisywany efekt zaciera się z opcjonalnym zasilaczem i w tym względzie nie jestem pewien, czy warto. Mimo złagodzenia zachowano dużą rozdzielczość i bardzo dobry wgląd w nagrania. Zaskakująca jest pełnia i skala dźwięku. W porównaniu z ultramobilnym dakiem Ztella, biurkowiec iFi zaprezentował brzmienie znacznie wyższej klasy – cieplejsze, gładsze i pełniejsze.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi Audio Neo iDSD" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD.jpg" alt="iFi Audio Neo iDSD" /></p> <p>Sięgnąłem po dawno niesłuchane albumy. Płyta „Us” w wersji PCM 24/96 zabrzmiała znacznie lepiej niż ją pamiętam z dość dawnych eksploracji srebrnego krążka. Dźwięk był pełny, dobrze dociążony, pozbawiony wszelkiego wyostrzenia, można powiedzieć, że „analogowy”. Z ciekawości sięgnąłem po rip CD i okazało się, że download hi-res brzmi tonalnie podobnie, lecz wyraźnie mniej płasko. Różnicę naprawdę nietrudno wyłowić. Nieprzypadkowo zresztą sięgnąłem po ten znakomity album, bowiem dostępna jest też jego trzecia wersja – stream MQA (24/96) z Tidala. Wnioski były podobne, jak wyżej. Preferowałem wersję hi-res z plików bezstratnych. Dźwięk był bardziej swobodny, napowietrzony, jak również bardziej dynamiczny. Trudno oprzeć się wrażeniu, że MQA z Tidala ugrzecznia przekaz, łagodząc kontrasty. To taki trochę wymuszony „analog”. Otwierająca „Digging in the Dirt” gitara basowa Tony’ego Levina była wyraźnie bardziej wyrazista i pulsująca niż w przypadku streamu. Nie zmienia to faktu, że brzmiał on całościowo nieco bardziej naturalnie i przyjemnie niż wyjałowione z barw pliki FLAC 16/44,1 pochodzące z płyty CD. Kate Bush z albumu „Hounds of Love” (2018 Remaster) w wersji MQA słuchało się zaskakująco relaksująco. Brzmienie znów pokazało gładkość i ciepło. Stary rip CD (wersji przez remasteringiem) brzmiał odczuwalnie bardziej „surowo” i natarczywie, lecz z drugiej strony bardziej spontanicznie i dynamicznie. Co lepsze?</p> <p>Jednak MQA, ale tym razem to bardziej kwestia masteringu niż formatu. W ramach testu postanowiłem także skonfrontować możliwości urządzenia z systemem typowo stacjonarnym, opartym na niedawno zakupionym przeze mnie odtwarzaczu Naim CD5x (wspartym zasilaczem Flatcap XS) oraz lampowym wzmacniaczu Feliks Audio Echo (zdobywcy Nagrody Roku 2020/2021). Cóż, nie da się ukryć, że pod względem nasycenia barwowego i przestrzenności system ten pokazał bezdyskusyjną przewagę – i to grubego kalibru. Trudno jednak czynić z tego zarzut pod adresem biurkowego DAC-a za nieco ponad 3000 zł. Nie mam wątpliwości, że w porównaniu z urządzeniami znacznie tańszymi jest to istotnie lepiej grający słuchawkowiec.</p> <p>Warto także dodać, że Neo iDSD nie brakuje mocy. Do głośnych odsłuchów na 150-omowych Neumnannach wystarczało ustawienie „-15 dB”, jest więc mało prawdopodobne, by komukolwiek zabrakło mocy w połączeniu ze słuchawkami o średniej czy małej impedancji. Jedynie najbardziej watożerne planary mogą prosić o więcej, ale w tym przypadku połączenie zbalansowane powinno załatwić sprawę. (FK)<br /><br /></p> <h2>Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Wzbogacony o opcjonalny zasilacz iPower X, Neo iDSD jest świetnie brzmiącym, stacjonarnym przetwornikiem c/a. Mając na uwadze cenę takiego kompletu (3790 zł) trzeba przyznać, że jest to poważny rywal dla czołówki chińskich DAC-ów w zbliżonej cenie, choćby Toppinga D90 MQA, nad którymi wyraźnie góruje funkcjonalnością. Wbudowany, wysokiej jakości moduł Bluetooth z obsługą najnowocześniejszych kodeków HD oraz więcej niż dobry wzmacniacz słuchawkowy to poważne atuty. Tym bardziem, że jako słuchawkowiec, Neo iDSD mile zaskakuje. Bez trudu napędzi on 99% audiofilskich słuchawek wysokiej klasy, dostarczając pełne, przyjemne, niemalże analogowe brzmienie – także w formacie MQA.</p> <p><img style="margin-left: 20px; margin-top: 15px; margin-bottom: 20px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-neo-idsd/iFi-Audio-Neo-iDSD_zzz.gif" alt="iFi Audio Neo iDSD zzz" width="600" height="610" />Poprawa jakości dźwięku po zaaplikowaniu firmowego zasilacza iPower X jest na tyle znacząca, że jego cenę (499 zł) należy od razu wkalkulować w zakup. W tej konfiguracji – jako stacjonarny DAC – urządzenie awansuje ze średnich stanów kategorii C do dolnej strefy kategorii B w naszym rankingu.</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 5/2021 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-05-2021/">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>System odsłuchowy: </strong></p> <ul> <li><strong>Pomieszczenie:</strong> 19 m2, zaadoptowany akustycznie za pomocą ustrojów tłumiących i rozpraszających</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Akkus Redwine 71 (dwudrożne, podstawkowe), Akkus Fidelia One (trójdrożne, podłogowe)</li> <li><strong>Końcówka mocy:</strong> Chord TToby</li> <li><strong>Streamer:</strong> SOTM SMS-200 Ultra + zasilacz liniowy Sbooster BOTW mk2, program ROON</li> <li><strong>Kabel USB:</strong> iFi Audio Gemini (2.0)</li> <li><strong>Interkonekt:</strong> Equilibrium Pure Ultimate XLR</li> <li><strong>Kabel głośnikowy:</strong> Equilibrium SOLAR WIND</li> <li><strong>Listwa zasilania:</strong> 2 x Enerr One z kablem Enerr Transcenda Supreme</li> <li><strong>Kabel zasilający do końcówki mocy:</strong> własnej konstrukcji</li> <li><strong>Podstawki głośnikowe:</strong> Rogoz Audio</li> <li><strong>Stolik:</strong> BASE Base 6 + 3 platformy kwarcowe (wbudowane)</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
iFi Audio ZEN Stream 2022-01-18T10:41:00+00:00 2022-01-18T10:41:00+00:00 https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1259-ifi-audio-zen-stream Webmaster webmaster@av.com.pl <div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/640bd259ffdced90830152d1191e7a38_S.jpg" alt="iFi Audio ZEN Stream" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Niepozorny i niedrogi streamer iFi Audio powstał z myślą o użytkownikach przetworników DAC — zarówno tych niedrogich, jak i tych wyższej klasy. Ten maluch potrafi z nich wydobyć zaskakująco dobry dźwięk.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Audiomagic,<a href="http://www.audioatelier.pl" target="_blank" rel="noopener"> www.audiomagic.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 1790 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: tytanowe</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Marek Lacki, Filip Kulpa | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 10/2021 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-10-2021">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Odtwarzacz strumieniowy iFi Audio ZEN Stream</h3> <h4>TEST</h4> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi ZEN Stream" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-aaa.jpg" alt="iFi ZEN Stream" /><br /><br />ZEN Stream jest stosunkowo nową pozycją w portfolio brytyjskiej marki. To streamer bez wbudowanego przetwornika c/a, a więc coś, co w żargonie audiofilskim określamy mianem transportu, na zasadzie analogii do niegdyś popularnych napędów czytających płyty CD. Ta nowsza kategoria urządzeń rozwija się jakby wolniej niż kompletne odtwarzacze strumieniowe, co jest niezrozumiałe o tyle, że oferta rynkowa streamerów jest zdecydowanie uboższa niż USB DAC-ów. Niemniej jednak, dostępność transportów strumieniowych znacząco się poprawiła w ostatnich latach, choć głównie na poziomie urządzeń drogich i bardzo drogich, czyli tam, gdzie ich opracowywanie i wdrażanie do produkcji jest bardziej opłacalne. Wyprodukowanie streamera z wyjściem USB Audio, który grałby lepiej od komputera, był niedrogi i miał odpowiednio dopracowane oprogramowanie, to spore wyzwanie. Kilku dalekowschodnich producentów ma na tym polu niemałe osiągnięcia. Teraz do tej grupy dołącza marka iFi Audio, odłam high-endowej firmy AMR, której inżynierowie postanowili stworzyć minimalistyczny streamer z wyjściami cyfrowymi na bazie oprogramowania opensource wykorzystanego w odtwarzaczu Volumio (<strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-09-2021/" target="_blank" rel="noopener">patrz recenzja Volumio Primo w AV 9/2021</a></strong>).</p> <p>ZEN Stream został wyceniony bardzo atrakcyjnie — kosztuje 1790 zł, a więc mniej niż Primo (bez licencji na software) czy SOtM sMS-200 Neo. To z grubsza poziom „malinki” uzbrojonej w nakładkę USBridge Sig (nie licząc kosztu obudowy), czyli rozwiązanie niezupełnie gotowe, a takim jest bohater naszej recenzji.<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Testowane dotąd modele z rodziny ZEN, a przypomnę, że były to dwa przedwzmacniacze gramofonowe (<a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-05-2021/" target="_blank" rel="noopener"><strong>AV 5/2021</strong></a>), zaskoczyły nas poziomem wyrafinowania technicznego i wykonaniem. To samo można powiedzieć o ZEN Stream. Kształt i gabaryty w całości aluminiowej obudowy są dokładnie takie same. Ważące niewiele ponad pół kilograma urządzenie mierzy niespełna 16 cm na szerokość i wygląda więcej niż dobrze — z całą pewnością nowocześniej i lepiej niż wymienieni rywale. Główny korpus obudowy tworzy zamknięty profil aluminiowy, w który wsuwa się płytkę SMD z całym układem elektronicznym i złączami. Front tworzy gruby, także aluminiowy, pochylony pod kątem, płat aluminium z otworami na dwa przyciski i diody. Za pomocą długich, przelotowych śrub spięto go z metalową tylną ścianką.<br />Od frontu widoczne są dwa przyciski i dwie duże diody. Lewy to wyłącznik, prawy służy do przełączania na sieć wi-fi (zamiast połączenia LAN). Obie diody zmieniają kolor, sygnalizując w ten sposób status transmisji. Lewa informuje o aktualnej przepływności łącza, prawa — o częstotliwości, czy raczej przedziale częstotliwości, próbkowania odtwarzanego sygnału. Ta może sięgać 384 kHz dla PCM i 11,3 MHz dla DSD (256). Kod kolorystyczny należy po prostu zapamiętać, by móc „odczytywać” wskazania urządzenia.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi ZEN Stream gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-gniazda.jpg" alt="iFi ZEN Stream gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Tył miniaturowego urządzenia jest gęsto upakowany złączami. Dolny port USB 3.0 służy do podłączenia USB DAC-a, górny — pamięci masowej.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Na miniaturowym panelu tylnym dzieje się więcej niż można by sądzić. Mamy tu dwa porty USB 3.0 typu A, z czego dolny służy do podłączenia USB DAC-a, zaś górny przeznaczono dla pamięci masowych. Roli gniazda RJ-45 (Ethernet) tłumaczyć nie trzeba, wyjścia koncentrycznego RCA również, podobnie jak portu USB C opisanego jako „upgrade”. Wyjaśnienia wymaga natomiast okrągły przełącznik obrotowy „Exclusive Modes” zlokalizowany z lewej strony, przy samym gnieździe anteny wi-fi. Ustawień jest aż pięć. Pierwsze, domyślne, jest ogólne i pozwala na uruchomienie urządzenia. Pozostałe cztery to tzw. tryby ekskluzywne, w których system operacyjny odtwarzacza wyłącza zbędne procesy, by w jak najmniejszym stopniu obciążać procesor i zasoby urządzenia, dzięki czemu maleje poziom szumów i zakłóceń, w konsekwencji zmniejsza się jitter (podobno). Dostępne ustawienia to: Roon only, TIDAL only, NAA only i DLNA only. Drugie odnosi się do korzystania z funkcjonalności Tidal Connect, trzecie to opcja dla użytkowników cenionego odtwarzacza programowego HQ Player, czwarte jest dedykowane do obsługi w ramach najpopularniejszego protokołu DLNA. Jak widać, możliwości ZEN Streama są pokaźne i już na tym etapie urządzenie zdobywa przewagę nad rywalami.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi ZEN Stream PCB" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-PCB1.jpg" alt="iFi ZEN Stream PCB" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Główny procesor przykryto radiatorem. Z prawej strony znajduje się przedłużenie zewnętrznego zasilacza z bardzo dobrymi elementami pasywnymi.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p><strong>Wnętrze urządzenia mogłoby zawstydzić niejeden pełnogabarytowy streamer.</strong> Oczywiście nie znajdziemy tu zasilacza –&nbsp;ten jest bowiem zewnętrzny (firmowy iPower) – a jedynie płytę główną, a na niej gęsto upakowane procesory, układy scalone i elementy pasywne wysokiej jakości. Sercem urządzenia jest czterordzeniowy mikroprocesor ARM Cortex. Zadbano o wysoką precyzję taktowania i niski jitter (zegar klasy femto), izolację obydwu wyjść cyfrowych od reszty układu (techniki Active Noise Cancellation II i Purifier) – m.in. poprzez użycie transformatora separującego dla wyjścia współosiowego. O czystość zasilania dba firmowa przetwornica pracująca z częstotliwością aż 1,5 MHz. Rozwiązanie to umożliwia zastosowanie znacznie mniejszych pojemności filtrujących tętnienia, które z kolei mogą być wyższej jakości (TDK COG). Ponadto zastosowano precyzyjne regulatory napięciowe LDO oraz japońskie cewki Taiyo Yuden oraz Murata. To wszystko nie są rzeczy „oczywiste” w streamerze za mniej niż 2000 zł.<br /><br /></p> <h2>Funkcjonalność</h2> <p>Aktywne wyjście wybieramy w menu dostępnym poprzez adres IP lub ciąg znaków wpisany w przeglądarkę. Z jej poziomu można zaordynować wiele różnych ustawień urządzenia, a także korzystać z możliwości sterowania strumieniowaniem. Do tego wygodniejsze będą jednak niezależne aplikacje obsługujące DLNA. Podczas testu używałem Linn Kazoo i MconnectLite na Androidzie oraz MconnectHD na iOS. Świetnym rozwiązaniem jest także Roon. I tu swego rodzaju ciekawostka. Niezależnie od rodzaju ustawionego za pośrednictwem przeglądarki wyjścia cyfrowego, Roon widzi dwa endpointy — jeden USB Audio, a drugi S/PDIF. Z każdego z nich można utworzyć strefę, jednak nie mogą grać jednocześnie –&nbsp;aktywne jest albo jedno, albo drugie wyjście.</p> <p><img title="iFi ZEN Stream ustawienia" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-ustawienia.png" alt="iFi ZEN Stream ustawienia" /></p> <p>ZEN Stream może być zasilany prądem stałym o napięciu 9 lub 15 V, co pozwala na sporą elastyczność w doborze ewentualnego zasilacza lepszej jakości. To drugie napięcie jest preferowane przez producenta, ponieważ taką specyfikację miał załączony w komplecie zasilacz iPower (wart osobno 250 zł). Do testu otrzymaliśmy także opcjonalny zasilacz impulsowy iPower X (500 zł). Dodatkowo, w teście użyłem liniowego Sboostera BOTW mkII.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Odsłuchy rozpocząłem od wyjścia USB Audio i konfiguracji ze standardowym zasilaniem. <strong>Od razu moją uwagę zwróciła wyjątkowo swobodnie kreowana scena dźwiękowa.</strong> Dźwięk miał oddech, wydawał się być nieograniczony — ani na głębokość, ani na szerokość. Subiektywne wrażenie przestrzenności oceniłem bardzo wysoko — i to nie tylko w relacji do ceny, ale w ogóle. Instrumenty i głosy były lokalizowane z dużą precyzją oraz zachowaniem prawidłowych proporcji. Poszczególne źródła pozorne miały stabilne, punktowe pozycje i odpowiednią „masę", z wyraźnym zaznaczeniem konturów. Dźwięk odebrałem jako wyjątkowo namacalny, szczególnie w odniesieniu do wokali, mimo że większość zdarzeń odbywała się raczej za, niż przed linią kolumn. Głosy cechowały się z kolei nadspodziewanie wiarygodną barwą, z naturalnie oddanym ciepłem i gładkością, ale też i soczystością.<strong> Dźwięk zdradzał wyraźnie analogowy charakter. Nie odczuwałem, typowego dla wielu źródeł cyfrowych, napięcia, nerwowości.</strong></p> <p>Wysoko oceniłem także poziom nasycenia harmonicznymi i różnicowanie barw. Co najistotniejsze, utrzymana została znakomita spójność zakresów, szczególnie istotna w średnich i wysokich rejestrach. Przejście pomiędzy obydwoma zakresami określiłbym jako zupełnie niewyczuwalne. Dało się odczuć nie tylko podobny ich charakter, ale też doskonałe zgranie czasowe. W rezultacie dźwięk odebrałem jako wyjątkowo angażujący, wciągający. Muzyki, niezależnie od repertuaru, po prostu chciało się słuchać. A to bynajmniej nie jest regułą w odniesieniu do wielu, współcześnie projektowanych urządzeń. Co więcej, <strong>muzykalność nie została okupiona pogorszeniem precyzji i rozdzielczości, a poziom otwartości dźwięku znacznie przewyższył moje oczekiwania.</strong> </p> <p>Duża precyzja była słyszalna w całym paśmie. Niejednokrotnie można spotkać się z sytuacją, gdy pogarsza się ona wraz z malejącą częstotliwością, tzn. jest najlepsza w sopranach i najsłabsza w basie. To niekorzystna sytuacja, gdyż brzmienie odbiera się wówczas jako wyostrzone, a jednocześnie niezbyt dynamiczne. W przypadku ZEN-a mamy do czynienia z sytuacją niemalże odwrotną, a przynajmniej daleką od wspomnianego scenariusza. Marginalne zaokrąglenie w wyższych rejestrach nie pogłębia się w niskich tonach. Bas jest precyzyjnie prowadzony, szybki, głęboki, a także świetnie różnicowany.</p> <p>&nbsp;</p> <p><img style="border: #000000 none 100% / 1 / 0 stretch;" title="iFi ZEN Stream PCB2" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-PCB2.jpg" alt="iFi ZEN Stream PCB2" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Firmowy iPower okazuje się całkiem wystarczający, choć można trochę lepiej.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Dość często zdarza się, że dobrej motoryce basu towarzyszy raczej ostry charakter pozostałych zakresów i na odwrót – gładkiej i muzykalnie brzmiącej górze i środkowi wtóruje zmiękczony i niezbyt wartki bas. Streamer iFi należy do grona nielicznych, niedrogich urządzeń, w przypadku których nie trzeba wybierać pomiędzy sportem a komfortem — mamy i jedno, i drugie. Co więcej, otrzymujemy dobrą potęgę brzmienia, ale bez przeciągania i ujednolicania najniższych rejestrów. ZEN oferuje autentycznie świetny bas, bez względu na cenę.</p> <p>Muszę także pochwalić walory dynamiczne recenzowanego streamera. Sposób narastania głośności, rozpiętość skali są całkiem imponujące. Bardziej jednak oczarowała mnie mikrodynamika. To właśnie ona, wraz z barwami i spójnością brzmienia, sprawiają, że dźwięk jest tak wciągający.</p> <p>***</p> <p>Gdy nie tak dawno testowałem przetwornik Neo iDSD (<a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-05-2021/" target="_blank" rel="noopener"><strong>AV 5/2021</strong></a>), zastąpienie zasilacza standardowego wtyczkowym iPower X przyniosło bardzo pożądane rezultaty. Upgrade za pomocą tego zasilacza uznałem wręcz za konieczność. W przypadku ZEN Streama efekt zaaplikowania droższego zasilacza impulsowego nie był już tak jednoznaczny. Poprawie uległa rozdzielczość wysokich tonów, a co za tym idzie, czytelność dźwięków w tym zakresie pasma. Uderzenia w talerze perkusji były lepiej rozseparowane, ale też bardziej donośne. Góra wydawała się przez to głośniejsza, co spowodowało pewne rozjaśnienie. W odniesieniu do niższych rejestrów trudno mi było stwierdzić jakieś istotniejsze zmiany. Wyższa średnica wydawała się nieco precyzyjniejsza, ale zasadniczo czym niżej, tym zmiany były mniej czytelne. Obiektywnie rzecz biorąc, udało się uzyskać pewną poprawę brzmienia z uwagi na lepszą górę, jednak zostało to okupione niewielkim, ale jednak pogorszeniem fenomenalnej spójności, a co za tym idzie, także muzykalności przekazu, czyli osłabieniem kluczowych zalet urządzenia. Możliwe, że w ciemniej i mniej precyzyjnie grających zestawieniach omawiany upgrade zasilacza byłby słusznym posunięciem. Zalecałbym jednak ostrożność i dokładne sprawdzenie efektów powodowanych przez taką modyfikację, najlepiej przez dłuższy czas.<br /><br /></p> <h2>S/PDIF kontra USB</h2> <p>W powszechnej świadomości audiofilów utarł się pogląd, swego czasu propagowany także przez naszą redakcję, że najlepsze efekty zapewnia łącze USB i to nie ze względu na parametry transmisji (szerokość pasma), lecz także z uwagi na brak konieczności wyizolowania sygnału zegarowego ze strumienia danych, jak to się dzieje w przypadku S/PDIF. Postęp, jaki dokonał się w ostatnich latach w dziedzinie interfejsów tego typu każe jednak zweryfikować ten pogląd. Postanowiłem więc wypróbować drugie wyjście cyfrowe ZEN-a, tym bardziej, że zdaniem producenta jego aplikacja jest niebanalna, a obecność izolacji transformatorowej pozwala sądzić, że może faktycznie coś jest na rzeczy.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi ZEN Stream gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-gniazda2.jpg" alt="iFi ZEN Stream gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Tryby ekskluzywne, przełączane pokrętłem wymagającym śrubokręta to niespotykane, ale wartościowe rozwiązanie.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>W teście użyłem niedrogiego kabla koncentrycznego Alphard Da Vinci, który charakteryzuje się minimalnym złagodzeniem przekazu, ale nie odbiega zbyt daleko od neutralności. Brzmienie okazało się nadspodziewanie dobre. Z opcjonalnym zasilaczem iPowerX, który w przypadku połączenia USB rozjaśniał dźwięk, uzyskałem przekaz o bardzo wysokim poziomie muzykalności przy zachowaniu wysokiej rozdzielczości wysokich tonów. Dźwięk wydawał się jeszcze atrakcyjniejszy niż poprzez USB, i to niezależnie od podłączonego zasilacza. Odnotowałem także postęp w dziedzinie stereofonii — scena nabrała swobody. Z drugiej jednak strony, szybkość i zwartość basu były marginalnie gorsze niż z wyjścia USB, niezależnie od zastosowanego zasilacza. Łącze koaksjalne jest więc bardzo ciekawą alternatywą dla USB Audio —&nbsp;szczególnie, gdy słuchamy dla przyjemności materiału o jakości płyty CD. </p> <p>Idąc za ciosem, postanowiłem zasilić ZEN-a niższym napięciem (9 V) pochodzącym z liniowego Sboostera BOTW mkII, którym na co dzień zasilam SOtM-a sMS-200 Ultra. W tej konfiguracji dźwięk nabrał szlachetności, jeszcze większej gładkości i analogowości przy zachowaniu, a nawet poprawie dużej rozdzielczości w obrębie wysokich tonów i lepszej swobodzie przestrzennej. W moim odczuciu był to dźwięk o najbardziej audiofilskim sznycie spośród wszystkich, dotąd wypróbowanych konfiguracji.<br /><br /></p> <h2>ZEN Stream vs SOtM sMS-200 Ultra</h2> <p>Porównanie z ponad czterokrotnie droższym SOtM-em sMS-200 Ultra, mojego roboczego transportu plikowego, przyniosło ciekawe wnioski. Jakkolwiek ZEN Stream oferuje znakomitą jakość dźwięku w relacji do ceny, to jednak ma pewne ograniczenia w rozdzielczości wysokich i średnich tonów. Brzmienie SOtM-a finalnie okazało się czyściejsze, dokładniejsze, bardziej realistyczne. Instrumenty dęte i szarpane odbierałem jako bardziej namacalne. Mniejsza różnica dotyczyła natomiast basu — tutaj ZEN właściwie dotrzymywał kroku referencji. Ponieważ pamiętam, że w tej dziedzinie (i nie tylko) model Ultra ma przewagę nad podstawowym sMS-200 Neo, to bez większego ryzyka mogę pokusić się o stwierdzenie, że ZEN Stream, przynajmniej na basie, jest lepszy niż podstawowy model SOtM-a. Trudno jest mi natomiast jednoznacznie odnieść się do różnic w jakości pozostałych zakresów, ponieważ&nbsp;do tego potrzebne by było bezpośrednie porównanie obydwu urządzeń. Wydaje mi się jednak, że w kwestii muzykalności prym wiedzie produkt iFi.<br /><br /></p> <h2>Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>W miniaturowej, świetnie wykonanej obudowie mieści się <strong>zadziwiająco dobry transport strumieniowy, który swoimi możliwościami i walorami brzmieniowymi deklasuje znakomitą większość modułów strumieniowych OEM wbudowanych w przetworniki c/a, wzmacniacze czy urządzenia all-in-one</strong>. To wręcz idealny dodatek to aktywnych monitorów wyposażonych w wejścia USB lub koncentryczne, jak również coraz liczniejszych wzmacniaczy stereo z dakiem na pokładzie. Jest to także znakomite rozwiązanie sieciowe dla przetworników c/a klasy ekonomicznej, średniej, a nawet wyższej. Paleta możliwych zastosowań tego produktu jest więc niezwykle szeroka. To taki szwajcarski scyzoryk streamingu audio, a zarazem esencja „zdrowego” hi-fi. <strong>Zdecydowanie zasłużony „Wybór Redakcji”!</strong></p> <p><em><strong><img style="margin-left: 20px; float: right;" title="iFi ZEN Stream ocena" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-zzz.gif" alt="iFi ZEN Stream ocena" width="360" height="903" />Artykuł pochodzi z Audio-Video 10/2021 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-10-2021">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>System odsłuchowy: </strong></p> <ul> <li><strong>Pomieszczenie:</strong> 19 m2</li> <li><strong>DAC/pre:</strong> Audio Analogue AAdac</li> <li><strong>Streamer odniesienia:</strong> SOtM SMS-200 Ultra</li> <li><strong>Końcówka mocy:</strong> Chord TToby</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Akkus Fidelia One</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> Equilibrium SOLAR WIND</li> <li><strong>Kable sygnałowe:</strong> Equilibrium Pure Ultimate XLR</li> <li><strong>Kabel USB:</strong> iFi Audio Gemini</li> <li><strong>Kable zasilające:</strong> DAC: Furutech Alpha 3, końcówka mocy: własnej konstrukcji, i inne</li> <li><strong>Listwy:</strong> 2 x Enerr One + kable Enerr Transcenta Supreme</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
<div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/640bd259ffdced90830152d1191e7a38_S.jpg" alt="iFi Audio ZEN Stream" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Niepozorny i niedrogi streamer iFi Audio powstał z myślą o użytkownikach przetworników DAC — zarówno tych niedrogich, jak i tych wyższej klasy. Ten maluch potrafi z nich wydobyć zaskakująco dobry dźwięk.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Audiomagic,<a href="http://www.audioatelier.pl" target="_blank" rel="noopener"> www.audiomagic.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 1790 zł (w czasie testu)<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: tytanowe</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Marek Lacki, Filip Kulpa | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 10/2021 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-10-2021">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Odtwarzacz strumieniowy iFi Audio ZEN Stream</h3> <h4>TEST</h4> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi ZEN Stream" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-aaa.jpg" alt="iFi ZEN Stream" /><br /><br />ZEN Stream jest stosunkowo nową pozycją w portfolio brytyjskiej marki. To streamer bez wbudowanego przetwornika c/a, a więc coś, co w żargonie audiofilskim określamy mianem transportu, na zasadzie analogii do niegdyś popularnych napędów czytających płyty CD. Ta nowsza kategoria urządzeń rozwija się jakby wolniej niż kompletne odtwarzacze strumieniowe, co jest niezrozumiałe o tyle, że oferta rynkowa streamerów jest zdecydowanie uboższa niż USB DAC-ów. Niemniej jednak, dostępność transportów strumieniowych znacząco się poprawiła w ostatnich latach, choć głównie na poziomie urządzeń drogich i bardzo drogich, czyli tam, gdzie ich opracowywanie i wdrażanie do produkcji jest bardziej opłacalne. Wyprodukowanie streamera z wyjściem USB Audio, który grałby lepiej od komputera, był niedrogi i miał odpowiednio dopracowane oprogramowanie, to spore wyzwanie. Kilku dalekowschodnich producentów ma na tym polu niemałe osiągnięcia. Teraz do tej grupy dołącza marka iFi Audio, odłam high-endowej firmy AMR, której inżynierowie postanowili stworzyć minimalistyczny streamer z wyjściami cyfrowymi na bazie oprogramowania opensource wykorzystanego w odtwarzaczu Volumio (<strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-09-2021/" target="_blank" rel="noopener">patrz recenzja Volumio Primo w AV 9/2021</a></strong>).</p> <p>ZEN Stream został wyceniony bardzo atrakcyjnie — kosztuje 1790 zł, a więc mniej niż Primo (bez licencji na software) czy SOtM sMS-200 Neo. To z grubsza poziom „malinki” uzbrojonej w nakładkę USBridge Sig (nie licząc kosztu obudowy), czyli rozwiązanie niezupełnie gotowe, a takim jest bohater naszej recenzji.<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Testowane dotąd modele z rodziny ZEN, a przypomnę, że były to dwa przedwzmacniacze gramofonowe (<a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-05-2021/" target="_blank" rel="noopener"><strong>AV 5/2021</strong></a>), zaskoczyły nas poziomem wyrafinowania technicznego i wykonaniem. To samo można powiedzieć o ZEN Stream. Kształt i gabaryty w całości aluminiowej obudowy są dokładnie takie same. Ważące niewiele ponad pół kilograma urządzenie mierzy niespełna 16 cm na szerokość i wygląda więcej niż dobrze — z całą pewnością nowocześniej i lepiej niż wymienieni rywale. Główny korpus obudowy tworzy zamknięty profil aluminiowy, w który wsuwa się płytkę SMD z całym układem elektronicznym i złączami. Front tworzy gruby, także aluminiowy, pochylony pod kątem, płat aluminium z otworami na dwa przyciski i diody. Za pomocą długich, przelotowych śrub spięto go z metalową tylną ścianką.<br />Od frontu widoczne są dwa przyciski i dwie duże diody. Lewy to wyłącznik, prawy służy do przełączania na sieć wi-fi (zamiast połączenia LAN). Obie diody zmieniają kolor, sygnalizując w ten sposób status transmisji. Lewa informuje o aktualnej przepływności łącza, prawa — o częstotliwości, czy raczej przedziale częstotliwości, próbkowania odtwarzanego sygnału. Ta może sięgać 384 kHz dla PCM i 11,3 MHz dla DSD (256). Kod kolorystyczny należy po prostu zapamiętać, by móc „odczytywać” wskazania urządzenia.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi ZEN Stream gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-gniazda.jpg" alt="iFi ZEN Stream gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Tył miniaturowego urządzenia jest gęsto upakowany złączami. Dolny port USB 3.0 służy do podłączenia USB DAC-a, górny — pamięci masowej.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Na miniaturowym panelu tylnym dzieje się więcej niż można by sądzić. Mamy tu dwa porty USB 3.0 typu A, z czego dolny służy do podłączenia USB DAC-a, zaś górny przeznaczono dla pamięci masowych. Roli gniazda RJ-45 (Ethernet) tłumaczyć nie trzeba, wyjścia koncentrycznego RCA również, podobnie jak portu USB C opisanego jako „upgrade”. Wyjaśnienia wymaga natomiast okrągły przełącznik obrotowy „Exclusive Modes” zlokalizowany z lewej strony, przy samym gnieździe anteny wi-fi. Ustawień jest aż pięć. Pierwsze, domyślne, jest ogólne i pozwala na uruchomienie urządzenia. Pozostałe cztery to tzw. tryby ekskluzywne, w których system operacyjny odtwarzacza wyłącza zbędne procesy, by w jak najmniejszym stopniu obciążać procesor i zasoby urządzenia, dzięki czemu maleje poziom szumów i zakłóceń, w konsekwencji zmniejsza się jitter (podobno). Dostępne ustawienia to: Roon only, TIDAL only, NAA only i DLNA only. Drugie odnosi się do korzystania z funkcjonalności Tidal Connect, trzecie to opcja dla użytkowników cenionego odtwarzacza programowego HQ Player, czwarte jest dedykowane do obsługi w ramach najpopularniejszego protokołu DLNA. Jak widać, możliwości ZEN Streama są pokaźne i już na tym etapie urządzenie zdobywa przewagę nad rywalami.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi ZEN Stream PCB" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-PCB1.jpg" alt="iFi ZEN Stream PCB" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Główny procesor przykryto radiatorem. Z prawej strony znajduje się przedłużenie zewnętrznego zasilacza z bardzo dobrymi elementami pasywnymi.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p><strong>Wnętrze urządzenia mogłoby zawstydzić niejeden pełnogabarytowy streamer.</strong> Oczywiście nie znajdziemy tu zasilacza –&nbsp;ten jest bowiem zewnętrzny (firmowy iPower) – a jedynie płytę główną, a na niej gęsto upakowane procesory, układy scalone i elementy pasywne wysokiej jakości. Sercem urządzenia jest czterordzeniowy mikroprocesor ARM Cortex. Zadbano o wysoką precyzję taktowania i niski jitter (zegar klasy femto), izolację obydwu wyjść cyfrowych od reszty układu (techniki Active Noise Cancellation II i Purifier) – m.in. poprzez użycie transformatora separującego dla wyjścia współosiowego. O czystość zasilania dba firmowa przetwornica pracująca z częstotliwością aż 1,5 MHz. Rozwiązanie to umożliwia zastosowanie znacznie mniejszych pojemności filtrujących tętnienia, które z kolei mogą być wyższej jakości (TDK COG). Ponadto zastosowano precyzyjne regulatory napięciowe LDO oraz japońskie cewki Taiyo Yuden oraz Murata. To wszystko nie są rzeczy „oczywiste” w streamerze za mniej niż 2000 zł.<br /><br /></p> <h2>Funkcjonalność</h2> <p>Aktywne wyjście wybieramy w menu dostępnym poprzez adres IP lub ciąg znaków wpisany w przeglądarkę. Z jej poziomu można zaordynować wiele różnych ustawień urządzenia, a także korzystać z możliwości sterowania strumieniowaniem. Do tego wygodniejsze będą jednak niezależne aplikacje obsługujące DLNA. Podczas testu używałem Linn Kazoo i MconnectLite na Androidzie oraz MconnectHD na iOS. Świetnym rozwiązaniem jest także Roon. I tu swego rodzaju ciekawostka. Niezależnie od rodzaju ustawionego za pośrednictwem przeglądarki wyjścia cyfrowego, Roon widzi dwa endpointy — jeden USB Audio, a drugi S/PDIF. Z każdego z nich można utworzyć strefę, jednak nie mogą grać jednocześnie –&nbsp;aktywne jest albo jedno, albo drugie wyjście.</p> <p><img title="iFi ZEN Stream ustawienia" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-ustawienia.png" alt="iFi ZEN Stream ustawienia" /></p> <p>ZEN Stream może być zasilany prądem stałym o napięciu 9 lub 15 V, co pozwala na sporą elastyczność w doborze ewentualnego zasilacza lepszej jakości. To drugie napięcie jest preferowane przez producenta, ponieważ taką specyfikację miał załączony w komplecie zasilacz iPower (wart osobno 250 zł). Do testu otrzymaliśmy także opcjonalny zasilacz impulsowy iPower X (500 zł). Dodatkowo, w teście użyłem liniowego Sboostera BOTW mkII.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Odsłuchy rozpocząłem od wyjścia USB Audio i konfiguracji ze standardowym zasilaniem. <strong>Od razu moją uwagę zwróciła wyjątkowo swobodnie kreowana scena dźwiękowa.</strong> Dźwięk miał oddech, wydawał się być nieograniczony — ani na głębokość, ani na szerokość. Subiektywne wrażenie przestrzenności oceniłem bardzo wysoko — i to nie tylko w relacji do ceny, ale w ogóle. Instrumenty i głosy były lokalizowane z dużą precyzją oraz zachowaniem prawidłowych proporcji. Poszczególne źródła pozorne miały stabilne, punktowe pozycje i odpowiednią „masę", z wyraźnym zaznaczeniem konturów. Dźwięk odebrałem jako wyjątkowo namacalny, szczególnie w odniesieniu do wokali, mimo że większość zdarzeń odbywała się raczej za, niż przed linią kolumn. Głosy cechowały się z kolei nadspodziewanie wiarygodną barwą, z naturalnie oddanym ciepłem i gładkością, ale też i soczystością.<strong> Dźwięk zdradzał wyraźnie analogowy charakter. Nie odczuwałem, typowego dla wielu źródeł cyfrowych, napięcia, nerwowości.</strong></p> <p>Wysoko oceniłem także poziom nasycenia harmonicznymi i różnicowanie barw. Co najistotniejsze, utrzymana została znakomita spójność zakresów, szczególnie istotna w średnich i wysokich rejestrach. Przejście pomiędzy obydwoma zakresami określiłbym jako zupełnie niewyczuwalne. Dało się odczuć nie tylko podobny ich charakter, ale też doskonałe zgranie czasowe. W rezultacie dźwięk odebrałem jako wyjątkowo angażujący, wciągający. Muzyki, niezależnie od repertuaru, po prostu chciało się słuchać. A to bynajmniej nie jest regułą w odniesieniu do wielu, współcześnie projektowanych urządzeń. Co więcej, <strong>muzykalność nie została okupiona pogorszeniem precyzji i rozdzielczości, a poziom otwartości dźwięku znacznie przewyższył moje oczekiwania.</strong> </p> <p>Duża precyzja była słyszalna w całym paśmie. Niejednokrotnie można spotkać się z sytuacją, gdy pogarsza się ona wraz z malejącą częstotliwością, tzn. jest najlepsza w sopranach i najsłabsza w basie. To niekorzystna sytuacja, gdyż brzmienie odbiera się wówczas jako wyostrzone, a jednocześnie niezbyt dynamiczne. W przypadku ZEN-a mamy do czynienia z sytuacją niemalże odwrotną, a przynajmniej daleką od wspomnianego scenariusza. Marginalne zaokrąglenie w wyższych rejestrach nie pogłębia się w niskich tonach. Bas jest precyzyjnie prowadzony, szybki, głęboki, a także świetnie różnicowany.</p> <p>&nbsp;</p> <p><img style="border: #000000 none 100% / 1 / 0 stretch;" title="iFi ZEN Stream PCB2" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-PCB2.jpg" alt="iFi ZEN Stream PCB2" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Firmowy iPower okazuje się całkiem wystarczający, choć można trochę lepiej.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Dość często zdarza się, że dobrej motoryce basu towarzyszy raczej ostry charakter pozostałych zakresów i na odwrót – gładkiej i muzykalnie brzmiącej górze i środkowi wtóruje zmiękczony i niezbyt wartki bas. Streamer iFi należy do grona nielicznych, niedrogich urządzeń, w przypadku których nie trzeba wybierać pomiędzy sportem a komfortem — mamy i jedno, i drugie. Co więcej, otrzymujemy dobrą potęgę brzmienia, ale bez przeciągania i ujednolicania najniższych rejestrów. ZEN oferuje autentycznie świetny bas, bez względu na cenę.</p> <p>Muszę także pochwalić walory dynamiczne recenzowanego streamera. Sposób narastania głośności, rozpiętość skali są całkiem imponujące. Bardziej jednak oczarowała mnie mikrodynamika. To właśnie ona, wraz z barwami i spójnością brzmienia, sprawiają, że dźwięk jest tak wciągający.</p> <p>***</p> <p>Gdy nie tak dawno testowałem przetwornik Neo iDSD (<a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-05-2021/" target="_blank" rel="noopener"><strong>AV 5/2021</strong></a>), zastąpienie zasilacza standardowego wtyczkowym iPower X przyniosło bardzo pożądane rezultaty. Upgrade za pomocą tego zasilacza uznałem wręcz za konieczność. W przypadku ZEN Streama efekt zaaplikowania droższego zasilacza impulsowego nie był już tak jednoznaczny. Poprawie uległa rozdzielczość wysokich tonów, a co za tym idzie, czytelność dźwięków w tym zakresie pasma. Uderzenia w talerze perkusji były lepiej rozseparowane, ale też bardziej donośne. Góra wydawała się przez to głośniejsza, co spowodowało pewne rozjaśnienie. W odniesieniu do niższych rejestrów trudno mi było stwierdzić jakieś istotniejsze zmiany. Wyższa średnica wydawała się nieco precyzyjniejsza, ale zasadniczo czym niżej, tym zmiany były mniej czytelne. Obiektywnie rzecz biorąc, udało się uzyskać pewną poprawę brzmienia z uwagi na lepszą górę, jednak zostało to okupione niewielkim, ale jednak pogorszeniem fenomenalnej spójności, a co za tym idzie, także muzykalności przekazu, czyli osłabieniem kluczowych zalet urządzenia. Możliwe, że w ciemniej i mniej precyzyjnie grających zestawieniach omawiany upgrade zasilacza byłby słusznym posunięciem. Zalecałbym jednak ostrożność i dokładne sprawdzenie efektów powodowanych przez taką modyfikację, najlepiej przez dłuższy czas.<br /><br /></p> <h2>S/PDIF kontra USB</h2> <p>W powszechnej świadomości audiofilów utarł się pogląd, swego czasu propagowany także przez naszą redakcję, że najlepsze efekty zapewnia łącze USB i to nie ze względu na parametry transmisji (szerokość pasma), lecz także z uwagi na brak konieczności wyizolowania sygnału zegarowego ze strumienia danych, jak to się dzieje w przypadku S/PDIF. Postęp, jaki dokonał się w ostatnich latach w dziedzinie interfejsów tego typu każe jednak zweryfikować ten pogląd. Postanowiłem więc wypróbować drugie wyjście cyfrowe ZEN-a, tym bardziej, że zdaniem producenta jego aplikacja jest niebanalna, a obecność izolacji transformatorowej pozwala sądzić, że może faktycznie coś jest na rzeczy.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="iFi ZEN Stream gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-gniazda2.jpg" alt="iFi ZEN Stream gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Tryby ekskluzywne, przełączane pokrętłem wymagającym śrubokręta to niespotykane, ale wartościowe rozwiązanie.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>W teście użyłem niedrogiego kabla koncentrycznego Alphard Da Vinci, który charakteryzuje się minimalnym złagodzeniem przekazu, ale nie odbiega zbyt daleko od neutralności. Brzmienie okazało się nadspodziewanie dobre. Z opcjonalnym zasilaczem iPowerX, który w przypadku połączenia USB rozjaśniał dźwięk, uzyskałem przekaz o bardzo wysokim poziomie muzykalności przy zachowaniu wysokiej rozdzielczości wysokich tonów. Dźwięk wydawał się jeszcze atrakcyjniejszy niż poprzez USB, i to niezależnie od podłączonego zasilacza. Odnotowałem także postęp w dziedzinie stereofonii — scena nabrała swobody. Z drugiej jednak strony, szybkość i zwartość basu były marginalnie gorsze niż z wyjścia USB, niezależnie od zastosowanego zasilacza. Łącze koaksjalne jest więc bardzo ciekawą alternatywą dla USB Audio —&nbsp;szczególnie, gdy słuchamy dla przyjemności materiału o jakości płyty CD. </p> <p>Idąc za ciosem, postanowiłem zasilić ZEN-a niższym napięciem (9 V) pochodzącym z liniowego Sboostera BOTW mkII, którym na co dzień zasilam SOtM-a sMS-200 Ultra. W tej konfiguracji dźwięk nabrał szlachetności, jeszcze większej gładkości i analogowości przy zachowaniu, a nawet poprawie dużej rozdzielczości w obrębie wysokich tonów i lepszej swobodzie przestrzennej. W moim odczuciu był to dźwięk o najbardziej audiofilskim sznycie spośród wszystkich, dotąd wypróbowanych konfiguracji.<br /><br /></p> <h2>ZEN Stream vs SOtM sMS-200 Ultra</h2> <p>Porównanie z ponad czterokrotnie droższym SOtM-em sMS-200 Ultra, mojego roboczego transportu plikowego, przyniosło ciekawe wnioski. Jakkolwiek ZEN Stream oferuje znakomitą jakość dźwięku w relacji do ceny, to jednak ma pewne ograniczenia w rozdzielczości wysokich i średnich tonów. Brzmienie SOtM-a finalnie okazało się czyściejsze, dokładniejsze, bardziej realistyczne. Instrumenty dęte i szarpane odbierałem jako bardziej namacalne. Mniejsza różnica dotyczyła natomiast basu — tutaj ZEN właściwie dotrzymywał kroku referencji. Ponieważ pamiętam, że w tej dziedzinie (i nie tylko) model Ultra ma przewagę nad podstawowym sMS-200 Neo, to bez większego ryzyka mogę pokusić się o stwierdzenie, że ZEN Stream, przynajmniej na basie, jest lepszy niż podstawowy model SOtM-a. Trudno jest mi natomiast jednoznacznie odnieść się do różnic w jakości pozostałych zakresów, ponieważ&nbsp;do tego potrzebne by było bezpośrednie porównanie obydwu urządzeń. Wydaje mi się jednak, że w kwestii muzykalności prym wiedzie produkt iFi.<br /><br /></p> <h2>Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>W miniaturowej, świetnie wykonanej obudowie mieści się <strong>zadziwiająco dobry transport strumieniowy, który swoimi możliwościami i walorami brzmieniowymi deklasuje znakomitą większość modułów strumieniowych OEM wbudowanych w przetworniki c/a, wzmacniacze czy urządzenia all-in-one</strong>. To wręcz idealny dodatek to aktywnych monitorów wyposażonych w wejścia USB lub koncentryczne, jak również coraz liczniejszych wzmacniaczy stereo z dakiem na pokładzie. Jest to także znakomite rozwiązanie sieciowe dla przetworników c/a klasy ekonomicznej, średniej, a nawet wyższej. Paleta możliwych zastosowań tego produktu jest więc niezwykle szeroka. To taki szwajcarski scyzoryk streamingu audio, a zarazem esencja „zdrowego” hi-fi. <strong>Zdecydowanie zasłużony „Wybór Redakcji”!</strong></p> <p><em><strong><img style="margin-left: 20px; float: right;" title="iFi ZEN Stream ocena" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ifi-stream/iFi-ZEN-Stream-zzz.gif" alt="iFi ZEN Stream ocena" width="360" height="903" />Artykuł pochodzi z Audio-Video 10/2021 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-10-2021">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>System odsłuchowy: </strong></p> <ul> <li><strong>Pomieszczenie:</strong> 19 m2</li> <li><strong>DAC/pre:</strong> Audio Analogue AAdac</li> <li><strong>Streamer odniesienia:</strong> SOtM SMS-200 Ultra</li> <li><strong>Końcówka mocy:</strong> Chord TToby</li> <li><strong>Kolumny:</strong> Akkus Fidelia One</li> <li><strong>Kable głośnikowe:</strong> Equilibrium SOLAR WIND</li> <li><strong>Kable sygnałowe:</strong> Equilibrium Pure Ultimate XLR</li> <li><strong>Kabel USB:</strong> iFi Audio Gemini</li> <li><strong>Kable zasilające:</strong> DAC: Furutech Alpha 3, końcówka mocy: własnej konstrukcji, i inne</li> <li><strong>Listwy:</strong> 2 x Enerr One + kable Enerr Transcenta Supreme</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
Przetwornik c/a Merason Frérot 2021-12-10T18:41:13+00:00 2021-12-10T18:41:13+00:00 https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1255-przetwornik-c-a-merason-frerot Webmaster webmaster@av.com.pl <div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/2b8ea1e633babc2d6659aba99f038fc6_S.jpg" alt="Przetwornik c/a Merason Frérot" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Szwajcarski DAC wagi lekkiej nie powala funkcjonalnością, posturą ani parametrami, ale gdy zaczyna grać, to wszystko przestaje mieć znaczenie.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Audio Atelier, <a href="http://www.audioatelier.pl" target="_blank" rel="noopener">www.audioatelier.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 4999 zł; Pow1 – 3200 zł<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: srebrne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Marek Dyba, Filip Kulpa, Ludwik Igielski (opis techniczny) | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 9/2021 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-09-2021">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Przetwornik c/a Merason Frérot</h3> <h4>TEST</h4> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot_aaa.jpg" alt="Merason Frerot" /><br /><br />Przyznaję, że nazwa marki Merason do niedawna niewiele mi mówiła. Choćby dlatego, że hasło „nowy xxx ze Szwajcarii” (w miejsce „xxx” można wstawić dowolny komponent audio) kojarzy mi się z drogim, a najczęściej – bardzo drogim urządzeniem. Na dodatek szwajcarskie sprzęty częściej odpowiadają fanom wysoce precyzyjnego, detalicznego, neutralnego, brzmienia, do których ja sam się nie zaliczam. Innym powodem słabej znajomości marki jest zapewne fakt, iż jest ona młoda i do tej pory wprowadziła na rynek zaledwie trzy produkty. Pierwszym z nich, skonstruowanym przez założoną w 2013 roku firmę Defraud był Merason DAC1. To z jednej strony wynik fascynacji przyszłego szefa firmy, Daniela Frauchigera brzmieniem analogowym, z drugiej –&nbsp;nieskutecznych poszukiwań dostępnego na rynku rozwiązania, które spełniłoby jego oczekiwania. W 2010 r. Daniel podjął kolejną próbę znalezienia odpowiadającego mu brzmieniem przetwornika cyfrowo-analogowego, który nie kosztowałby fortuny. W końcu znalazł obiecujący projekt DIY w Hong Kongu. Po trzech latach powstało gotowe urządzenie, które wreszcie „grało” –&nbsp;wspomniany DAC1.</p> <p>Defraud GmbH zajmuje się produkcją, natomiast nazwa marki (Merason) jest złożeniem dwóch słów oddających filozofię firmy – „mera”, czyli unikalny i „son”, czyli dźwięk. Obecnie szwajcarska firma ma dość licznych dystrybutorów na całym świecie.</p> <p>Oferta nadal pozostaje skromna. DAC1 nie jest urządzeniem tanim – kosztuje ok. 5 tys. dolarów. Jego młodszy brat, testowany Frérot (w tłumaczeniu: braciszek), jest znacznie bardziej przystępny cenowo – kosztuje 5 tys. zł, wchodzi zatem na terytorium bardzo konkurencyjnych DAC-ów z Chin. Kto by pomyślał?<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>By osiągnąć założony cel, Daniel Frauchiger skorzystał z leciwego przetwornika Burr-Brown PCM1794A (premiera w 2004 r.). To monolityczny układ z kilkubitowym kwantyzerem w modulatorze delta-sigma, przyjmujący 24-bitowy sygnał PCM o maksymalnej, standardowej częstotliwości próbkowania 192 kHz, z różnicowym wyjściem prądowym, bez wbudowanych filtrów analogowych ani buforów. Twórca Frérota jest wyjątkowo oszczędny w dozowaniu informacji na temat swojego urządzenia. Dowiadujemy się jedynie, że sekcja analogowa jest dyskretna i faktycznie tak jest – w pełni zbalansowany układ analogowy składa się z elementów SMD, czysto osadzonych na bardzo ładnym laminacie z zieloną maską. Widać dużą dbałość o detale – wyprowadzenia symetrycznych sygnałów prądowych tworzą ścieżki o identycznej długości z charakterystycznymi zygzakami minimalizującymi pętle indukcyjne. Wśród licznej grupy elementów można dostrzec cztery miniaturowe scalaki Analog Devices. Nie udało mi się (FK) rozszyfrować ich oznaczeń. Do wykonania układu trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Na uwagę zasługuje użycie kondensatorów OSCON (Panasonic) – czterech sztuk 470 µF/20 V w każdym kanale. Wyjścia RCA pobierają sygnał z dodatniej połówki układu (brak desymetryzacji).</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot wnetrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot_wnetrze1.jpg" alt="Merason Frerot wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Sekcja cyfrowa prochu nie wynajduje, ale cały układ przekonuje starannością montażu. Plus za ładnie wykonaną, estetyczną obudowę. Made in Switzerland!</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Wracając do kości Burr-Browna, warto nadmienić, że zawiera ona 8-krotnie filtr nadpróbkujący o dwóch charakterystykach do wyboru przez projektanta urządzenia: sharp lub slow. Istnieje wprawdzie możliwość ominięcia filtru cyfrowego i wykonanie filtracji cyfrowej na zewnątrz, jednak we Frérocie takiego rozwiązania nie zastosowano. Wspominam o tym w kontekście gdzieniegdzie pojawiającej się informacji, że urządzenie pracuje bez oversamplingu (NOS). Zwróćmy również uwagę, że działanie kości delta-sigma wymaga stosowania nadpróbkowania, tak więc NOS DAC na bazie układów tego typu to swoisty oksymoron. Inaczej mówiąc, filtr nadpróbkujący poprzedzający konwersję można wyłączyć, ale nie znaczy to, że otrzymamy non-oversamping DAC w takim wydaniu, jak to miało miejsce w przypadku dawno już nieprodukowanych kości wielobitowych o strukturze drabinkowej. <br />Przetwornik współpracuje z odbiornikiem wejściowym AKM AK4118 obsługującym wejścia S/PDIF (dwa optyczne i dwa koncentryczne) oraz z modułem wejściowym USB na bazie mikrokontrolera Atmel ATSAM3U1C i procesora CPLD Xilinx z serii XC2 (Amanero). W bezpośrednim sąsiedztwie tych układów znajdują się dwa oscylatory kwarcowe (22,579 i 24,596 MHz). Fizyczna zwartość układu potencjalnie minimalizuje jitter.</p> <p>Frérot ma łącznie 5 wejść cyfrowych, w tym USB Audio. W przeciwieństwie do innych, współczesnych DAC-ów nie ma ono przewagi nad S/PDIF w kwestii parametrów (obsługiwanych formatów). Wąskim gardłem jest wspomniana kość przetwornika c/a. Producent słusznie uznał, że zabawa z konwersją częstotliwości próbkowania nie ma sensu –&nbsp;analogiczną operację, i to z lepszym skutkiem, może wykonać oprogramowanie komputera sterującego.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot_gniazda.jpg" alt="Merason Frerot gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyjścia XLR są zwieńczeniem zbalansowanego toru analogowego. Pięć wejść cyfrowych.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Cała obsługa sprowadza się do włączenia urządzenia (przełącznik z tyłu) i wybrania aktywnego wejścia (małe pokrętło na froncie). Opcjonalny zasilacz liniowy Pow1 jest doskonale spasowany wzorniczo z przetwornikiem. Obydwie obudowy są precyzyjnie wykonane, pokryte opalizującym jasnobeżowym lakierem. Aluminiowe fronty mają piękny satynowy look – drobniutką fakturę bardzo drobnego szczotkowania lub innej obróbki mechanicznej. Generalnie, miło popatrzeć na produkt, który z pozoru wydaje się zwyczajny, a w bliższym kontakcie zyskuje sympatię.<br /><br /></p> <h2>Dodatkowe zasilanie</h2> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot Pow1" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot-Pow1_kabel.jpg" alt="Merason Frerot Pow1" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Opcjonalny zasilacz Pow1 to niemały wydatek. Drugie standardowe gniazdo zasilania Frérota zachęca do eksperymentów z zasilaczem liniowym 9 V DC innego producenta.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Zewnętrzny, standardowy zasilacz 9 V DC ma postać wtyczki, jest więc impulsowy. Wewnątrz obudowy DAC-a zastosowano obwód stabilizacji napięciowej na bazie dwóch scalonych układów LM317 (SMD). Sądząc po biegu ścieżek można wnioskować, że jeden z nich obsługuje drugie, równoległe wejście dla opcjonalnego zasilacza Pow1, który również otrzymaliśmy do testu. Bazuje on na transformatorze toroidalnym z trzema uzwojeniami wtórnymi. Napięcie sieciowe pobierane jest z filtru sieciowego zintegrowanego z gniazdem IEC i przekazywane do uzwojeń pierwotnych za pośrednictwem „czarnej skrzynki z tworzywa sztucznego” opatrzonej znakiem napięcia sieciowego. W jej wnętrzu najprawdopodobniej znajdziemy tylko złącze przewodów – ot, taki bardzo elegancki sposób na zaizolowanie połączenia przewodów z napięciem sieciowym. Każde z uzwojeń pierwotnych otrzymało indywidualny mostek Greatza złożony z 4 diod SMD i dość duży kondensator elektrolityczny 5600 µF, filtrujący wstępne napięcie stałe. Dwa mostki wykorzystują większe diody, natomiast trzeci – mniejsze, typowe diody przeznaczone do montażu powierzchniowego. Po przeciwległej stronie transformatora znajduje się rozbudowany układ stabilizatorów napięcia, elementy wykonawcze trafiły pod płytkę drukowaną. Uwagę przykuwa zastosowanie regulowanych diod napięcia odniesienia LM336 oraz szeregu tranzystorów SMD małej mocy. Wyprowadzenie napięć na zewnątrz obudowy odbywa się przez 5-stykowe gniazdo XLR.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Do odsłuchów przystąpiłem z otwartą głową, nie zważając na to, że szwajcarski DAC nie obsługuje formatu DSD, którego jestem zwolennikiem. Sygnał do wejścia USB trafiał z mojego dedykowanego komputera i zainstalowanego na nim Roona, który automatycznie konwertował nieobsługiwane formaty do najlepszej postaci akceptowanej przez Frérota (PCM 24/192 lub PCM 24/176,4 kHz).</p> <p>Nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać po urządzeniu całkiem przystępnym cenowo i pochodzącym z „drogiej” przecież Szwajcarii. Urządzenie, według informacji producenta, jest faktycznie produkowane w tym kraju, więc tym bardziej cena skłania do zastanowienia, a może i szczypty podejrzliwości. No to jak brzmi Frérot? Z niejakim zdziwieniem stwierdziłem, że przesiadka z niezwykle kosztownego Lampizatora Pacific do testowanego malucha wcale nie spowodowała jakiegoś wielkiego szoku –&nbsp;wrażenia, że dźwięk się „popsuł”. Frérot to niezwykle muzykalne urządzenie, choć wcale niekoniecznie jakoś szczególnie ciepłe (obie cechy przypominają LampizatOra, podobnie jak szereg kolejnych). Merason swoim brzmieniem przyciąga uwagę i angażuje słuchacza, choć nie ma w tym za grosz efekciarstwa czy pojedynczych elementów wyskakujących przed szereg. Przekaz określiłbym jako poukładany, ekspresyjny, podszyty energią (chodzi o wrażenie, że jej nie zabraknie, niezależnie od tego, co przyniosą kolejne fragmenty muzyki). Wszystko to sprawia, że muzyki słucha się z uwagą i przyjemnością, od pierwszej do ostatniej nuty.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot plytka" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot_plytka.jpg" alt="Merason Frerot plytka" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Zbliżenie na sekcję cyfrową (po lewej) i analogową (po prawej). Przetwornik PCM1794A to zasłużony układ, do dziś ceniony przez konstruktorów i hobbystów DIY. Miło, że są producenci, którzy po takie kości sięgają – mimo faktu, że nie spełniają dzisiejszych wymagać w kwestii hi-res audio.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Już na początku odsłuchów, Oscar Peterson z Dizzym Gillespie przykuli moją uwagę naturalnością brzmienia (fortepianu i trąbki), jak również naturalną, kojarzącą się z żywą muzyką, płynnością dźwięku. Fortepian miał odpowiednią wielkość i masę, a nawet całkiem niskie zejście, które niejako kontrastowało z niewielkimi wymiarami urządzenia potrafiącego je tak przekonująco przekazać.</p> <p>Trąbka, dla odmiany, czarowała energią, w wyższej średnicy, naturalną ostrością (nigdy nie popadającą w przesadę), lekkością i zwinnością. Oba instrumenty były precyzyjnie ulokowane w nieco ograniczonej, ale nie zamkniętej przestrzeni (kwestia nagrania). Mimo tego ograniczenia dźwięk pozostawał otwarty, wypełniony powietrzem, swobodny, niewymuszony, słowem naturalny. Kolejne płyty potwierdziły szereg wcześniejszych obserwacji. Frérot pewnie prowadzi rytm, świetnie trzyma tempo. Jak ważny to element odtwarzania właściwie każdej muzyki, nie muszę chyba nikogo przekonywać. Jest w tym graniu luz wynikający z kontroli, a nie jej braku.</p> <p>Dzięki tym atutom Merasona słuchanie bluesa, czy to w wykonaniu Stevie Ray Vaughana, czy Martyny Jakubowicz, ale i rockowych popisów Aerosmith, czy Pink Floydów, było angażującym i wysoce satysfakcjonującym doświadczeniem. W takim graniu słychać było i wspomniany, dobry PRAT, i umiejętność nasycania muzyki energią, dobrą dynamikę i ponadprzeciętną ekspresję. To ostatnie dotyczy przede wszystkim, acz nie tylko, wokali: mocnych, charyzmatycznych, kipiących emocjami, namacalnych. To, jak ten maluch potrafi mocno i precyzyjnie, „przyłożyć” niskim basem to kolejne zaskoczenie. Oczywiście nie jest to DAC pokroju najlepszych na rynku, co słychać najlepiej, gdy przychodzi do bardziej złożonej muzyki, np. big bandów, czy orkiestr symfonicznych. W porównaniu do mojego (jeszcze raz podkreślę, wielokrotnie droższego) Pacifica słychać było nieco gorszą (acz nadal dobrą, zaś w relacji do ceny – znakomitą!) rozdzielczość, czy też nieco ograniczoną separację i różnicowanie. W tego typu nagraniach Frérot stawiał bardziej na spójną, całościową prezentację, bez aż tak dobrej gradacji planów, czy wglądu w detale brzmienia poszczególnych instrumentów. Nie udawał więc narzędzia służącego do rozbierania nagrań na czynniki pierwsze, dogłębnej analizy dźwięku. Bez wątpienia jest za to urządzeniem, z którym każdy kto ceni ekspresję, emocje i naturalność brzmienia, bardzo szybko się zaprzyjaźni.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot Pow1 wnetrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot-Pow1_wnetrze.jpg" alt="Merason Frerot Pow1 wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Opcjonalny zasilacz Pow1 zawiera dość zaawansowany układ filtracji i stabilizacji napięć. Nie jest tani, ale warto go wypróbować.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Warto sprawdzić dedykowany zasilacz Pow1. Nie jest on tani (podraża cały DAC o dwie trzecie), ale jeszcze bardziej otwiera dźwięk, dodaje powietrza, uplastycznia przekaz, sprawiając, że klasa brzmienia słyszalnie zyskuje. Relacja jakości do ceny pozostaje na wysokim poziomie.<br /><br /></p> <h2>Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Audiofilski świat staje się piękniejszy dzięki takim urządzeniom, jak Frérot. Doceniamy nie tylko wysoką jakość wykonania, ale przede wszystkim wybitnie muzykalne brzmienie będące bardzo ciekawą alternatywą dla technicznie i analitycznie brzmiących DAC-ów z Chin bazujących na supernowoczesnych kościach ESS czy AKM.</p> <p><img style="margin-left: 25px; margin-right: 25px; margin-bottom: 20px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot_zzz2.gif" alt="Merason Frerot ocena" width="360" height="870" />Jako fan czarnej płyty przyznaję, że szwajcarski przetwornik ma duży potencjał, by przekonać do siebie niejednego zwolennika analogu –&nbsp;tak pięknie niecyfrowe jest granie, które oferuje. Nie brakuje mu precyzji, ma dobrą rozdzielczość i kontrolę dźwięku w całym paśmie. Nie ociepla dźwięku, a jednak odbiera się go jako wyjątkowo płynny, gładki i naturalny. W swojej klasie jest to –&nbsp;moim zdaniem – pozycja obowiązkowa do odsłuchu.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 9/2021 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-09-2021">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>System odsłuchowy: </strong></p> <ul> <li><strong>Pomieszczenie:</strong> 24 m2, z częściową adaptacją akustyczną – ustroje Rogoz Audio i AudioForm<strong><br /></strong></li> <li><strong>Kolumny: </strong>GrandiNote MACH4<strong><br /></strong></li> <li><strong>Wzmacniacz zintegrowany:</strong> GrandiNote Shinai<strong><br /></strong></li> <li><strong>Źródła cyfrowe: </strong>Lampizator Pacific, pasywny serwer z WIN10 64-bit, Roon, Fidelizer PRO, karta USB JCAT XE i JCAT NET XE z zasilaczem Ferrum Hypsos, zasilacz liniowy Keces P8 mono do komputera, regenerator sygnału USB Ideon Audio 3R Master Time<strong><br /></strong></li> <li><strong>Kable sygnałowe: </strong>Hijiri Kiwami, Hijiri HCI-20, TelluriumQ Ultra Black, David Laboga Expression Emerald USB, David Laboga Digital Wave Sapphire Ethernet<strong> <br /></strong></li> <li><strong>Kable głośnikowe: </strong>LessLoss Anchorwave<strong><br /></strong></li> <li><strong>Zasilanie: </strong>dedykowana linia od licznika kablem Gigawatt LC-Y, listwy: Gigawatt PC3 SE EVO+ i Gigawatt PF2 mk2, kable sieciowe LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3, gniazdka ścienne Gigawatt i Furutech</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
<div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/2b8ea1e633babc2d6659aba99f038fc6_S.jpg" alt="Przetwornik c/a Merason Frérot" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Szwajcarski DAC wagi lekkiej nie powala funkcjonalnością, posturą ani parametrami, ale gdy zaczyna grać, to wszystko przestaje mieć znaczenie.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Audio Atelier, <a href="http://www.audioatelier.pl" target="_blank" rel="noopener">www.audioatelier.pl<br /></a><strong>Cena</strong>: 4999 zł; Pow1 – 3200 zł<br /><strong>Dostępne wykończenia</strong>: srebrne</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Marek Dyba, Filip Kulpa, Ludwik Igielski (opis techniczny) | <strong>Zdjęcia:</strong> AV</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 9/2021 - <em><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-09-2021">Kup pełne wydanie PDF</a></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Przetwornik c/a Merason Frérot</h3> <h4>TEST</h4> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot_aaa.jpg" alt="Merason Frerot" /><br /><br />Przyznaję, że nazwa marki Merason do niedawna niewiele mi mówiła. Choćby dlatego, że hasło „nowy xxx ze Szwajcarii” (w miejsce „xxx” można wstawić dowolny komponent audio) kojarzy mi się z drogim, a najczęściej – bardzo drogim urządzeniem. Na dodatek szwajcarskie sprzęty częściej odpowiadają fanom wysoce precyzyjnego, detalicznego, neutralnego, brzmienia, do których ja sam się nie zaliczam. Innym powodem słabej znajomości marki jest zapewne fakt, iż jest ona młoda i do tej pory wprowadziła na rynek zaledwie trzy produkty. Pierwszym z nich, skonstruowanym przez założoną w 2013 roku firmę Defraud był Merason DAC1. To z jednej strony wynik fascynacji przyszłego szefa firmy, Daniela Frauchigera brzmieniem analogowym, z drugiej –&nbsp;nieskutecznych poszukiwań dostępnego na rynku rozwiązania, które spełniłoby jego oczekiwania. W 2010 r. Daniel podjął kolejną próbę znalezienia odpowiadającego mu brzmieniem przetwornika cyfrowo-analogowego, który nie kosztowałby fortuny. W końcu znalazł obiecujący projekt DIY w Hong Kongu. Po trzech latach powstało gotowe urządzenie, które wreszcie „grało” –&nbsp;wspomniany DAC1.</p> <p>Defraud GmbH zajmuje się produkcją, natomiast nazwa marki (Merason) jest złożeniem dwóch słów oddających filozofię firmy – „mera”, czyli unikalny i „son”, czyli dźwięk. Obecnie szwajcarska firma ma dość licznych dystrybutorów na całym świecie.</p> <p>Oferta nadal pozostaje skromna. DAC1 nie jest urządzeniem tanim – kosztuje ok. 5 tys. dolarów. Jego młodszy brat, testowany Frérot (w tłumaczeniu: braciszek), jest znacznie bardziej przystępny cenowo – kosztuje 5 tys. zł, wchodzi zatem na terytorium bardzo konkurencyjnych DAC-ów z Chin. Kto by pomyślał?<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>By osiągnąć założony cel, Daniel Frauchiger skorzystał z leciwego przetwornika Burr-Brown PCM1794A (premiera w 2004 r.). To monolityczny układ z kilkubitowym kwantyzerem w modulatorze delta-sigma, przyjmujący 24-bitowy sygnał PCM o maksymalnej, standardowej częstotliwości próbkowania 192 kHz, z różnicowym wyjściem prądowym, bez wbudowanych filtrów analogowych ani buforów. Twórca Frérota jest wyjątkowo oszczędny w dozowaniu informacji na temat swojego urządzenia. Dowiadujemy się jedynie, że sekcja analogowa jest dyskretna i faktycznie tak jest – w pełni zbalansowany układ analogowy składa się z elementów SMD, czysto osadzonych na bardzo ładnym laminacie z zieloną maską. Widać dużą dbałość o detale – wyprowadzenia symetrycznych sygnałów prądowych tworzą ścieżki o identycznej długości z charakterystycznymi zygzakami minimalizującymi pętle indukcyjne. Wśród licznej grupy elementów można dostrzec cztery miniaturowe scalaki Analog Devices. Nie udało mi się (FK) rozszyfrować ich oznaczeń. Do wykonania układu trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Na uwagę zasługuje użycie kondensatorów OSCON (Panasonic) – czterech sztuk 470 µF/20 V w każdym kanale. Wyjścia RCA pobierają sygnał z dodatniej połówki układu (brak desymetryzacji).</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot wnetrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot_wnetrze1.jpg" alt="Merason Frerot wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Sekcja cyfrowa prochu nie wynajduje, ale cały układ przekonuje starannością montażu. Plus za ładnie wykonaną, estetyczną obudowę. Made in Switzerland!</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Wracając do kości Burr-Browna, warto nadmienić, że zawiera ona 8-krotnie filtr nadpróbkujący o dwóch charakterystykach do wyboru przez projektanta urządzenia: sharp lub slow. Istnieje wprawdzie możliwość ominięcia filtru cyfrowego i wykonanie filtracji cyfrowej na zewnątrz, jednak we Frérocie takiego rozwiązania nie zastosowano. Wspominam o tym w kontekście gdzieniegdzie pojawiającej się informacji, że urządzenie pracuje bez oversamplingu (NOS). Zwróćmy również uwagę, że działanie kości delta-sigma wymaga stosowania nadpróbkowania, tak więc NOS DAC na bazie układów tego typu to swoisty oksymoron. Inaczej mówiąc, filtr nadpróbkujący poprzedzający konwersję można wyłączyć, ale nie znaczy to, że otrzymamy non-oversamping DAC w takim wydaniu, jak to miało miejsce w przypadku dawno już nieprodukowanych kości wielobitowych o strukturze drabinkowej. <br />Przetwornik współpracuje z odbiornikiem wejściowym AKM AK4118 obsługującym wejścia S/PDIF (dwa optyczne i dwa koncentryczne) oraz z modułem wejściowym USB na bazie mikrokontrolera Atmel ATSAM3U1C i procesora CPLD Xilinx z serii XC2 (Amanero). W bezpośrednim sąsiedztwie tych układów znajdują się dwa oscylatory kwarcowe (22,579 i 24,596 MHz). Fizyczna zwartość układu potencjalnie minimalizuje jitter.</p> <p>Frérot ma łącznie 5 wejść cyfrowych, w tym USB Audio. W przeciwieństwie do innych, współczesnych DAC-ów nie ma ono przewagi nad S/PDIF w kwestii parametrów (obsługiwanych formatów). Wąskim gardłem jest wspomniana kość przetwornika c/a. Producent słusznie uznał, że zabawa z konwersją częstotliwości próbkowania nie ma sensu –&nbsp;analogiczną operację, i to z lepszym skutkiem, może wykonać oprogramowanie komputera sterującego.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot_gniazda.jpg" alt="Merason Frerot gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyjścia XLR są zwieńczeniem zbalansowanego toru analogowego. Pięć wejść cyfrowych.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Cała obsługa sprowadza się do włączenia urządzenia (przełącznik z tyłu) i wybrania aktywnego wejścia (małe pokrętło na froncie). Opcjonalny zasilacz liniowy Pow1 jest doskonale spasowany wzorniczo z przetwornikiem. Obydwie obudowy są precyzyjnie wykonane, pokryte opalizującym jasnobeżowym lakierem. Aluminiowe fronty mają piękny satynowy look – drobniutką fakturę bardzo drobnego szczotkowania lub innej obróbki mechanicznej. Generalnie, miło popatrzeć na produkt, który z pozoru wydaje się zwyczajny, a w bliższym kontakcie zyskuje sympatię.<br /><br /></p> <h2>Dodatkowe zasilanie</h2> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot Pow1" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot-Pow1_kabel.jpg" alt="Merason Frerot Pow1" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Opcjonalny zasilacz Pow1 to niemały wydatek. Drugie standardowe gniazdo zasilania Frérota zachęca do eksperymentów z zasilaczem liniowym 9 V DC innego producenta.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Zewnętrzny, standardowy zasilacz 9 V DC ma postać wtyczki, jest więc impulsowy. Wewnątrz obudowy DAC-a zastosowano obwód stabilizacji napięciowej na bazie dwóch scalonych układów LM317 (SMD). Sądząc po biegu ścieżek można wnioskować, że jeden z nich obsługuje drugie, równoległe wejście dla opcjonalnego zasilacza Pow1, który również otrzymaliśmy do testu. Bazuje on na transformatorze toroidalnym z trzema uzwojeniami wtórnymi. Napięcie sieciowe pobierane jest z filtru sieciowego zintegrowanego z gniazdem IEC i przekazywane do uzwojeń pierwotnych za pośrednictwem „czarnej skrzynki z tworzywa sztucznego” opatrzonej znakiem napięcia sieciowego. W jej wnętrzu najprawdopodobniej znajdziemy tylko złącze przewodów – ot, taki bardzo elegancki sposób na zaizolowanie połączenia przewodów z napięciem sieciowym. Każde z uzwojeń pierwotnych otrzymało indywidualny mostek Greatza złożony z 4 diod SMD i dość duży kondensator elektrolityczny 5600 µF, filtrujący wstępne napięcie stałe. Dwa mostki wykorzystują większe diody, natomiast trzeci – mniejsze, typowe diody przeznaczone do montażu powierzchniowego. Po przeciwległej stronie transformatora znajduje się rozbudowany układ stabilizatorów napięcia, elementy wykonawcze trafiły pod płytkę drukowaną. Uwagę przykuwa zastosowanie regulowanych diod napięcia odniesienia LM336 oraz szeregu tranzystorów SMD małej mocy. Wyprowadzenie napięć na zewnątrz obudowy odbywa się przez 5-stykowe gniazdo XLR.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Do odsłuchów przystąpiłem z otwartą głową, nie zważając na to, że szwajcarski DAC nie obsługuje formatu DSD, którego jestem zwolennikiem. Sygnał do wejścia USB trafiał z mojego dedykowanego komputera i zainstalowanego na nim Roona, który automatycznie konwertował nieobsługiwane formaty do najlepszej postaci akceptowanej przez Frérota (PCM 24/192 lub PCM 24/176,4 kHz).</p> <p>Nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać po urządzeniu całkiem przystępnym cenowo i pochodzącym z „drogiej” przecież Szwajcarii. Urządzenie, według informacji producenta, jest faktycznie produkowane w tym kraju, więc tym bardziej cena skłania do zastanowienia, a może i szczypty podejrzliwości. No to jak brzmi Frérot? Z niejakim zdziwieniem stwierdziłem, że przesiadka z niezwykle kosztownego Lampizatora Pacific do testowanego malucha wcale nie spowodowała jakiegoś wielkiego szoku –&nbsp;wrażenia, że dźwięk się „popsuł”. Frérot to niezwykle muzykalne urządzenie, choć wcale niekoniecznie jakoś szczególnie ciepłe (obie cechy przypominają LampizatOra, podobnie jak szereg kolejnych). Merason swoim brzmieniem przyciąga uwagę i angażuje słuchacza, choć nie ma w tym za grosz efekciarstwa czy pojedynczych elementów wyskakujących przed szereg. Przekaz określiłbym jako poukładany, ekspresyjny, podszyty energią (chodzi o wrażenie, że jej nie zabraknie, niezależnie od tego, co przyniosą kolejne fragmenty muzyki). Wszystko to sprawia, że muzyki słucha się z uwagą i przyjemnością, od pierwszej do ostatniej nuty.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot plytka" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot_plytka.jpg" alt="Merason Frerot plytka" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Zbliżenie na sekcję cyfrową (po lewej) i analogową (po prawej). Przetwornik PCM1794A to zasłużony układ, do dziś ceniony przez konstruktorów i hobbystów DIY. Miło, że są producenci, którzy po takie kości sięgają – mimo faktu, że nie spełniają dzisiejszych wymagać w kwestii hi-res audio.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Już na początku odsłuchów, Oscar Peterson z Dizzym Gillespie przykuli moją uwagę naturalnością brzmienia (fortepianu i trąbki), jak również naturalną, kojarzącą się z żywą muzyką, płynnością dźwięku. Fortepian miał odpowiednią wielkość i masę, a nawet całkiem niskie zejście, które niejako kontrastowało z niewielkimi wymiarami urządzenia potrafiącego je tak przekonująco przekazać.</p> <p>Trąbka, dla odmiany, czarowała energią, w wyższej średnicy, naturalną ostrością (nigdy nie popadającą w przesadę), lekkością i zwinnością. Oba instrumenty były precyzyjnie ulokowane w nieco ograniczonej, ale nie zamkniętej przestrzeni (kwestia nagrania). Mimo tego ograniczenia dźwięk pozostawał otwarty, wypełniony powietrzem, swobodny, niewymuszony, słowem naturalny. Kolejne płyty potwierdziły szereg wcześniejszych obserwacji. Frérot pewnie prowadzi rytm, świetnie trzyma tempo. Jak ważny to element odtwarzania właściwie każdej muzyki, nie muszę chyba nikogo przekonywać. Jest w tym graniu luz wynikający z kontroli, a nie jej braku.</p> <p>Dzięki tym atutom Merasona słuchanie bluesa, czy to w wykonaniu Stevie Ray Vaughana, czy Martyny Jakubowicz, ale i rockowych popisów Aerosmith, czy Pink Floydów, było angażującym i wysoce satysfakcjonującym doświadczeniem. W takim graniu słychać było i wspomniany, dobry PRAT, i umiejętność nasycania muzyki energią, dobrą dynamikę i ponadprzeciętną ekspresję. To ostatnie dotyczy przede wszystkim, acz nie tylko, wokali: mocnych, charyzmatycznych, kipiących emocjami, namacalnych. To, jak ten maluch potrafi mocno i precyzyjnie, „przyłożyć” niskim basem to kolejne zaskoczenie. Oczywiście nie jest to DAC pokroju najlepszych na rynku, co słychać najlepiej, gdy przychodzi do bardziej złożonej muzyki, np. big bandów, czy orkiestr symfonicznych. W porównaniu do mojego (jeszcze raz podkreślę, wielokrotnie droższego) Pacifica słychać było nieco gorszą (acz nadal dobrą, zaś w relacji do ceny – znakomitą!) rozdzielczość, czy też nieco ograniczoną separację i różnicowanie. W tego typu nagraniach Frérot stawiał bardziej na spójną, całościową prezentację, bez aż tak dobrej gradacji planów, czy wglądu w detale brzmienia poszczególnych instrumentów. Nie udawał więc narzędzia służącego do rozbierania nagrań na czynniki pierwsze, dogłębnej analizy dźwięku. Bez wątpienia jest za to urządzeniem, z którym każdy kto ceni ekspresję, emocje i naturalność brzmienia, bardzo szybko się zaprzyjaźni.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Merason Frerot Pow1 wnetrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot-Pow1_wnetrze.jpg" alt="Merason Frerot Pow1 wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Opcjonalny zasilacz Pow1 zawiera dość zaawansowany układ filtracji i stabilizacji napięć. Nie jest tani, ale warto go wypróbować.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Warto sprawdzić dedykowany zasilacz Pow1. Nie jest on tani (podraża cały DAC o dwie trzecie), ale jeszcze bardziej otwiera dźwięk, dodaje powietrza, uplastycznia przekaz, sprawiając, że klasa brzmienia słyszalnie zyskuje. Relacja jakości do ceny pozostaje na wysokim poziomie.<br /><br /></p> <h2>Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Audiofilski świat staje się piękniejszy dzięki takim urządzeniom, jak Frérot. Doceniamy nie tylko wysoką jakość wykonania, ale przede wszystkim wybitnie muzykalne brzmienie będące bardzo ciekawą alternatywą dla technicznie i analitycznie brzmiących DAC-ów z Chin bazujących na supernowoczesnych kościach ESS czy AKM.</p> <p><img style="margin-left: 25px; margin-right: 25px; margin-bottom: 20px; float: right;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/merason-frerot/Merason-Frerot_zzz2.gif" alt="Merason Frerot ocena" width="360" height="870" />Jako fan czarnej płyty przyznaję, że szwajcarski przetwornik ma duży potencjał, by przekonać do siebie niejednego zwolennika analogu –&nbsp;tak pięknie niecyfrowe jest granie, które oferuje. Nie brakuje mu precyzji, ma dobrą rozdzielczość i kontrolę dźwięku w całym paśmie. Nie ociepla dźwięku, a jednak odbiera się go jako wyjątkowo płynny, gładki i naturalny. W swojej klasie jest to –&nbsp;moim zdaniem – pozycja obowiązkowa do odsłuchu.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z Audio-Video 9/2021 -</strong> <strong><a href="https://sklep.avtest.pl/produkt/audio-video-pdf-09-2021">KUP WYDANIE PDF</a></strong></em></p> <p><strong>System odsłuchowy: </strong></p> <ul> <li><strong>Pomieszczenie:</strong> 24 m2, z częściową adaptacją akustyczną – ustroje Rogoz Audio i AudioForm<strong><br /></strong></li> <li><strong>Kolumny: </strong>GrandiNote MACH4<strong><br /></strong></li> <li><strong>Wzmacniacz zintegrowany:</strong> GrandiNote Shinai<strong><br /></strong></li> <li><strong>Źródła cyfrowe: </strong>Lampizator Pacific, pasywny serwer z WIN10 64-bit, Roon, Fidelizer PRO, karta USB JCAT XE i JCAT NET XE z zasilaczem Ferrum Hypsos, zasilacz liniowy Keces P8 mono do komputera, regenerator sygnału USB Ideon Audio 3R Master Time<strong><br /></strong></li> <li><strong>Kable sygnałowe: </strong>Hijiri Kiwami, Hijiri HCI-20, TelluriumQ Ultra Black, David Laboga Expression Emerald USB, David Laboga Digital Wave Sapphire Ethernet<strong> <br /></strong></li> <li><strong>Kable głośnikowe: </strong>LessLoss Anchorwave<strong><br /></strong></li> <li><strong>Zasilanie: </strong>dedykowana linia od licznika kablem Gigawatt LC-Y, listwy: Gigawatt PC3 SE EVO+ i Gigawatt PF2 mk2, kable sieciowe LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3, gniazdka ścienne Gigawatt i Furutech</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <p>&nbsp;</p></div>
Unison Research Unico CD Primo 2021-03-30T21:40:21+00:00 2021-03-30T21:40:21+00:00 https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1187-unison-research-unico-cd-primo Webmaster webmaster@av.com.pl <div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/159f7f3b6a3b2311ab075fe0b7d976ad_S.jpg" alt="Unison Research Unico CD Primo" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Okazuje się, że Unison Research Unico CDP jest odtwarzaczem nie tylko ciekawie wykonanym, ale też o muzykalnym i angażującym brzmieniu.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Trimex, <a href="https://www.trimex.pl" target="_blank" rel="noopener">www.trimex.pl</a> <a href="http://www.mojeaudio.pl/" target="_blank" rel="noopener"><br /></a><strong>Cena</strong>: 7000 zł (w momencie publikacji testu)</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Roch Młodecki |&nbsp;<strong>Zdjęcia:</strong> Bartosz Makowski</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011<em></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Unison Research Unico CD Primo</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" title="Unison Research Unico CD Primo" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico/unison-research-unico.jpg" alt="Unison Research Unico CD Primo" /></p> <p><br />Z małej manufaktury, produkującej skromne wzmacniacze lampowe, Unison Research stał się całkiem dużą firmą z mocną pozycją na rynku sprzętu hi-fi. Pamiętam jej pierwsze dokonania ? skromne wzmacniacze oparte na znanych lampach. Niewielka moc wyjściowa, ale bardzo muzykalne brzmienie i cudowne wykonanie były znakami charakterystycznymi wzmacniaczy z Włoch. Dwie ostatnie cechy są nadal aktualne w przypadku tego sprzętu. Wykończenie wzmacniaczy Unisona wciąż prezentuje się ciekawie. Oprócz pełnej serii składającej się z konstrukcji lampowych (wzmacniacze zintegrowane i dzielone, preampy phono, a nawet gramofon), konstruktor opracował całą linię konstrukcji hybrydowych pod nazwą Unico. Oferta jest szeroka, bo obejmuje m.in. 6 wzmacniaczy zintegrowanych, konstrukcje dzielone, 3 odtwarzacze CD, tuner, a nad odtwarzaczem sieciowym i kondycjonerem trwają prace, choć opis i zdjęcia znajdziemy już na stronie internetowej producenta. Na marginesie warto wspomnieć, że Unison Research ma w ofercie także kolumny głośnikowe - co prawda, tylko jeden model, w dodatku nie najtańszy, ale zawsze.<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Jak wspomniałem, seria Unico to konstrukcje hybrydowe. W odtwarzaczach lampy trafiły tam, gdzie mogły, czyli do układów wyjściowych. W CD Primo znajdziemy podwójną triodę ECC82 od Electro Harmonixa, która współpracuje z buforem półprzewodnikowym w klasie A. Ciekawie rozwiązano kwestię napędu, stosując szczelnie zabudowaną mechanikę Teac CD5010A. Zadbano o wydajne zasilanie – w roli transformatora odnajdziemy duży toroid 100 VA. Cały układ elektroniczny rozmieszczono na 4 płytkach drukowanych, z czego ta najważniejsza – z przetwornikiem cyfrowo-analogowym - została usytuowana tak, by można było w przyszłości łatwo ją wymienić. Producent przewidział, że część odtwarzacza, która starzeje się najszybciej (płytka z układem przetwornika), może wymagać najszybciej stosownego upgrade'u. Zmyślne – tym bardziej, że podzespoły, które dziś obsługują odtwarzacz, są bardzo nowoczesne. W roli upsamplera wykorzystano Burr Browna SRC4192, a za konwersję cyfrowo-analogową odpowiada 24-bitowy Wolfson WM8524.</p> <p><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico/unison-research-unico-wnetrze.jpg" alt="Unison Research Unico CD Primo" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>W roli upsamplera wykorzystano Burr Browna SRC4192, a za konwersję cyfrowo-analogową odpowiada 24-bitowy Wolfson WM8524.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Sam odtwarzacz wygląda nowocześnie, choć żałuję, że nie zachowano wzornictwa znanego ze wzmacniaczy lampowych tej marki. Zamiast połączenia drewna z ciemnym metalem, mamy schludną, ale dość anonimową ściankę z piaskowanego aluminium. Płyta frontowa ma słuszną grubość i gładką fakturę. Jedynym drewnianym elementem jest owalne logo producenta. Nowoczesny podświetlany wyświetlacz ciekłokrystaliczny o rozdzielczości 128 x 64 pikseli jest całkiem czytelny, a jego praktyczność docenimy szczególnie przy wykorzystywaniu izochronicznego wejścia USB, czyli w czasie odtwarzania plików z komputera. Niestety, łącze USB nie przyjmuje sygnałów hi-res.</p> <p>Włącznik umieszczono przy prawej krawędzi, a funkcja opóźnionego startu sprawia, że po każdym włączeniu trzeba odczekać kilkadziesiąt sekund, aż lampa się rozgrzeje. Jednak dzięki temu unikniemy jej częstej wymiany.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>W brzmieniu Unisona daje się wyczuć podobną manierę przedstawiania muzyki jak w Ayonie. Odpowiedzialny za ten stan rzeczy jest, oczywiście, stopień lampowy pracujący przy układach wyjściowych w obu tych konstrukcjach. O ile jednak Ayon „stawiał wszystko na jedną kartę” i proponował brzmienie gęste niczym smoła, to w przypadku Unisona mamy większe umiarkowanie. Brzmienie ma nadal przyjemny, soczysty bas i średni zakres pasma z urokliwymi, pięknymi barwami oraz osłodzonymi detalami, ale jest klarowniejsze w górnych rejestrach. Daje to całości obrazu dźwiękowego nieco więcej świeżości i pozwala odnaleźć w brzmieniu także pewną dozę analityczności. Szczególnie dźwięcznie wypadła na Unico gitara akustyczna. Górne alikwoty pięknie rozbrzmiewały, ukazując nam blask precyzyjnych wybrzmień, a w tym samym czasie partia gitary basowej zadziwiała mięsistością i soczystością. Może i taki obraz nie jest zbyt spójny (bo w zależności od tego, w jakim rejestrze operuje dany instrument, otrzymamy różną barwę dźwięku), ale podczas słuchania nasza uwaga skupiona jest na czerpaniu przyjemności z kontaktu z muzyką, a nie na wyłapywaniu nieścisłości. A Unison potrafi zauroczyć.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Unison Research Unico CD Primo gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico/unison-research-unico-gniazda.jpg" alt="Unison Research Unico CD Primo gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Niestety, łącze USB nie przyjmuje sygnałów hi-res.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Jakby tego było mało, odtwarzacz ten bardzo umiejętnie operuje przestrzenią. Nie ogranicza się do rozkładania poszczególnych muzyków w jednowymiarowej przestrzeni na linii między dwoma kolumnami. Soczystość i bogactwo barw sprawiają, że także w wymiarze przestrzennym brzmienie wydaje się nabierać przyjemnego, pulchnego charakteru. Sylwetki muzyków przybierają całkiem wiarygodne kształty i wyraźnie odcinają się tła muzycznego. To bardzo miłe, bo pozwala w pełni zanurzyć się w spektaklu muzycznym.<br /><br /></p> <h2><br />Zobacz także</h2> <table> <tbody> <tr> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1185-ayon-cd-07s"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s/ayon-cd07s.jpg" alt="ayon cd07s" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1186-rega-saturn"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn/rega-saturn.jpg" alt="rega saturn" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1184-arcam-fmj-cd37"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/arcam-cd37/arcam-cd37.jpg" alt="arcam cd37" width="600" height="387" /></a></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;"> <h2>Ayon CD-07s</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>Rega Saturn</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>&nbsp;Arcam FMJ CD37</h2> </td> </tr> </tbody> </table> <h2><br />Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Bardzo ciekawy odtwarzacz, może nie do końca naturalny (wystarczy posłuchać fortepianu operującego w kilku oktawach, żeby się o tym przekonać), ale z pewnością bardzo barwny i muzykalny. Soczyste barwy, ładna, klarowna góra pasma, pulchny bas, a do tego zadziwiające właściwości przestrzenne.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011</strong></em></p> <p><strong>Dane techniczne:</strong></p> <ul> <li><strong>Czytnik:&nbsp;</strong>Teac CD5010A</li> <li><strong>Wejścia cyfrowe</strong>: 1xS/PDIF, 1xUSB (maks. 48 kHz)</li> <li><strong>Wyjścia cyfrowe: </strong>brak</li> <li><strong>Wyjścia analogowe:</strong> RCA</li> <li><strong>Przetwornik c/a:</strong> Wolfson WM8524 (24 bity/192 kHz)</li> <li><strong>Wymiary (szer. x wys. x głęb.):</strong> 435 x 95 x 430 mm</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <table cellpadding="7"> <tbody> <tr> <td><strong>Neutralność</strong><br />Brzmienie nie do końca neutralne, ale taki już urok tego odtwarzacza.</td> <td style="text-align: center;"><strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Precyzja</strong><br />Ładne barwy i przyjemne otwarcie w górnych rejestrach.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Muzykalność</strong><br />Przyjemny odtwarzacz do długiego słuchania.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Stereofonia</strong><br />Scena ładnie rozplanowana i gęsto zapełniona.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Dynamika</strong><br />Dynamika nie jest najmocniejszym punktem Unico.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>7</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Bas</strong><br />Gęsty i stabilny bas z mocnym wykopem.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Ocena łączna</strong></td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>85%</strong></td> </tr> </tbody> </table></div>
<div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/159f7f3b6a3b2311ab075fe0b7d976ad_S.jpg" alt="Unison Research Unico CD Primo" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Okazuje się, że Unison Research Unico CDP jest odtwarzaczem nie tylko ciekawie wykonanym, ale też o muzykalnym i angażującym brzmieniu.</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Trimex, <a href="https://www.trimex.pl" target="_blank" rel="noopener">www.trimex.pl</a> <a href="http://www.mojeaudio.pl/" target="_blank" rel="noopener"><br /></a><strong>Cena</strong>: 7000 zł (w momencie publikacji testu)</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Roch Młodecki |&nbsp;<strong>Zdjęcia:</strong> Bartosz Makowski</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011<em></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Unison Research Unico CD Primo</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" title="Unison Research Unico CD Primo" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico/unison-research-unico.jpg" alt="Unison Research Unico CD Primo" /></p> <p><br />Z małej manufaktury, produkującej skromne wzmacniacze lampowe, Unison Research stał się całkiem dużą firmą z mocną pozycją na rynku sprzętu hi-fi. Pamiętam jej pierwsze dokonania ? skromne wzmacniacze oparte na znanych lampach. Niewielka moc wyjściowa, ale bardzo muzykalne brzmienie i cudowne wykonanie były znakami charakterystycznymi wzmacniaczy z Włoch. Dwie ostatnie cechy są nadal aktualne w przypadku tego sprzętu. Wykończenie wzmacniaczy Unisona wciąż prezentuje się ciekawie. Oprócz pełnej serii składającej się z konstrukcji lampowych (wzmacniacze zintegrowane i dzielone, preampy phono, a nawet gramofon), konstruktor opracował całą linię konstrukcji hybrydowych pod nazwą Unico. Oferta jest szeroka, bo obejmuje m.in. 6 wzmacniaczy zintegrowanych, konstrukcje dzielone, 3 odtwarzacze CD, tuner, a nad odtwarzaczem sieciowym i kondycjonerem trwają prace, choć opis i zdjęcia znajdziemy już na stronie internetowej producenta. Na marginesie warto wspomnieć, że Unison Research ma w ofercie także kolumny głośnikowe - co prawda, tylko jeden model, w dodatku nie najtańszy, ale zawsze.<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Jak wspomniałem, seria Unico to konstrukcje hybrydowe. W odtwarzaczach lampy trafiły tam, gdzie mogły, czyli do układów wyjściowych. W CD Primo znajdziemy podwójną triodę ECC82 od Electro Harmonixa, która współpracuje z buforem półprzewodnikowym w klasie A. Ciekawie rozwiązano kwestię napędu, stosując szczelnie zabudowaną mechanikę Teac CD5010A. Zadbano o wydajne zasilanie – w roli transformatora odnajdziemy duży toroid 100 VA. Cały układ elektroniczny rozmieszczono na 4 płytkach drukowanych, z czego ta najważniejsza – z przetwornikiem cyfrowo-analogowym - została usytuowana tak, by można było w przyszłości łatwo ją wymienić. Producent przewidział, że część odtwarzacza, która starzeje się najszybciej (płytka z układem przetwornika), może wymagać najszybciej stosownego upgrade'u. Zmyślne – tym bardziej, że podzespoły, które dziś obsługują odtwarzacz, są bardzo nowoczesne. W roli upsamplera wykorzystano Burr Browna SRC4192, a za konwersję cyfrowo-analogową odpowiada 24-bitowy Wolfson WM8524.</p> <p><img src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico/unison-research-unico-wnetrze.jpg" alt="Unison Research Unico CD Primo" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>W roli upsamplera wykorzystano Burr Browna SRC4192, a za konwersję cyfrowo-analogową odpowiada 24-bitowy Wolfson WM8524.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Sam odtwarzacz wygląda nowocześnie, choć żałuję, że nie zachowano wzornictwa znanego ze wzmacniaczy lampowych tej marki. Zamiast połączenia drewna z ciemnym metalem, mamy schludną, ale dość anonimową ściankę z piaskowanego aluminium. Płyta frontowa ma słuszną grubość i gładką fakturę. Jedynym drewnianym elementem jest owalne logo producenta. Nowoczesny podświetlany wyświetlacz ciekłokrystaliczny o rozdzielczości 128 x 64 pikseli jest całkiem czytelny, a jego praktyczność docenimy szczególnie przy wykorzystywaniu izochronicznego wejścia USB, czyli w czasie odtwarzania plików z komputera. Niestety, łącze USB nie przyjmuje sygnałów hi-res.</p> <p>Włącznik umieszczono przy prawej krawędzi, a funkcja opóźnionego startu sprawia, że po każdym włączeniu trzeba odczekać kilkadziesiąt sekund, aż lampa się rozgrzeje. Jednak dzięki temu unikniemy jej częstej wymiany.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>W brzmieniu Unisona daje się wyczuć podobną manierę przedstawiania muzyki jak w Ayonie. Odpowiedzialny za ten stan rzeczy jest, oczywiście, stopień lampowy pracujący przy układach wyjściowych w obu tych konstrukcjach. O ile jednak Ayon „stawiał wszystko na jedną kartę” i proponował brzmienie gęste niczym smoła, to w przypadku Unisona mamy większe umiarkowanie. Brzmienie ma nadal przyjemny, soczysty bas i średni zakres pasma z urokliwymi, pięknymi barwami oraz osłodzonymi detalami, ale jest klarowniejsze w górnych rejestrach. Daje to całości obrazu dźwiękowego nieco więcej świeżości i pozwala odnaleźć w brzmieniu także pewną dozę analityczności. Szczególnie dźwięcznie wypadła na Unico gitara akustyczna. Górne alikwoty pięknie rozbrzmiewały, ukazując nam blask precyzyjnych wybrzmień, a w tym samym czasie partia gitary basowej zadziwiała mięsistością i soczystością. Może i taki obraz nie jest zbyt spójny (bo w zależności od tego, w jakim rejestrze operuje dany instrument, otrzymamy różną barwę dźwięku), ale podczas słuchania nasza uwaga skupiona jest na czerpaniu przyjemności z kontaktu z muzyką, a nie na wyłapywaniu nieścisłości. A Unison potrafi zauroczyć.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Unison Research Unico CD Primo gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico/unison-research-unico-gniazda.jpg" alt="Unison Research Unico CD Primo gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Niestety, łącze USB nie przyjmuje sygnałów hi-res.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Jakby tego było mało, odtwarzacz ten bardzo umiejętnie operuje przestrzenią. Nie ogranicza się do rozkładania poszczególnych muzyków w jednowymiarowej przestrzeni na linii między dwoma kolumnami. Soczystość i bogactwo barw sprawiają, że także w wymiarze przestrzennym brzmienie wydaje się nabierać przyjemnego, pulchnego charakteru. Sylwetki muzyków przybierają całkiem wiarygodne kształty i wyraźnie odcinają się tła muzycznego. To bardzo miłe, bo pozwala w pełni zanurzyć się w spektaklu muzycznym.<br /><br /></p> <h2><br />Zobacz także</h2> <table> <tbody> <tr> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1185-ayon-cd-07s"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s/ayon-cd07s.jpg" alt="ayon cd07s" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1186-rega-saturn"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn/rega-saturn.jpg" alt="rega saturn" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1184-arcam-fmj-cd37"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/arcam-cd37/arcam-cd37.jpg" alt="arcam cd37" width="600" height="387" /></a></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;"> <h2>Ayon CD-07s</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>Rega Saturn</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>&nbsp;Arcam FMJ CD37</h2> </td> </tr> </tbody> </table> <h2><br />Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Bardzo ciekawy odtwarzacz, może nie do końca naturalny (wystarczy posłuchać fortepianu operującego w kilku oktawach, żeby się o tym przekonać), ale z pewnością bardzo barwny i muzykalny. Soczyste barwy, ładna, klarowna góra pasma, pulchny bas, a do tego zadziwiające właściwości przestrzenne.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011</strong></em></p> <p><strong>Dane techniczne:</strong></p> <ul> <li><strong>Czytnik:&nbsp;</strong>Teac CD5010A</li> <li><strong>Wejścia cyfrowe</strong>: 1xS/PDIF, 1xUSB (maks. 48 kHz)</li> <li><strong>Wyjścia cyfrowe: </strong>brak</li> <li><strong>Wyjścia analogowe:</strong> RCA</li> <li><strong>Przetwornik c/a:</strong> Wolfson WM8524 (24 bity/192 kHz)</li> <li><strong>Wymiary (szer. x wys. x głęb.):</strong> 435 x 95 x 430 mm</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <table cellpadding="7"> <tbody> <tr> <td><strong>Neutralność</strong><br />Brzmienie nie do końca neutralne, ale taki już urok tego odtwarzacza.</td> <td style="text-align: center;"><strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Precyzja</strong><br />Ładne barwy i przyjemne otwarcie w górnych rejestrach.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Muzykalność</strong><br />Przyjemny odtwarzacz do długiego słuchania.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Stereofonia</strong><br />Scena ładnie rozplanowana i gęsto zapełniona.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Dynamika</strong><br />Dynamika nie jest najmocniejszym punktem Unico.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>7</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Bas</strong><br />Gęsty i stabilny bas z mocnym wykopem.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Ocena łączna</strong></td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>85%</strong></td> </tr> </tbody> </table></div>
Rega Saturn 2021-03-30T21:28:44+00:00 2021-03-30T21:28:44+00:00 https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1186-rega-saturn Webmaster webmaster@av.com.pl <div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/d45a54d5d947891dd1cd75d25cbe05d0_S.jpg" alt="Rega Saturn" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Odtwarzacze Regi zawsze budziły sympatię z powodu ciekawego wyglądu i angażującego brzmienia. Jak wypada ostatnia edycja Saturna na tle konkurencji?</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: this.pl, <a href="https://www.this.pl" target="_blank" rel="noopener">www.this.pl</a> <a href="http://www.mojeaudio.pl/" target="_blank" rel="noopener"><br /></a><strong>Cena</strong>: 6600 zł (w momencie publikacji testu)</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Roch Młodecki |&nbsp;<strong>Zdjęcia:</strong> Bartosz Makowski</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011<em></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Odtwarzacz Rega Saturn</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" title="Odtwarzacz CD Rega Saturn" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn/rega-saturn.jpg" alt="Odtwarzacz CD Rega Saturn" /></p> <p><br />Rega jest jednym z producentów, który dość długo zwlekał z zaoferowaniem odtwarzacza CD, co z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się nawet zabawne. Nic dziwnego – brytyjska firma była i jest nadal znana z oferty znakomitych gramofonów. Gdy w końcu w latach 90. zdecydowała się na wprowadzenie do oferty odtwarzacza CD, nie mogło to być coś banalnego. Już pierwszy model (Planet) miał charakterystyczny sposób ładowania płyty. To specyficzny rodzaj top-loadera, w którym górna pokrywa unosi się na 4 zawiasach. W pierwszych egzemplarzach krążek dociskający był zintegrowany z pokrywą (jak w testowanym tu Ayonie), w późniejszym czasie płytę dociskało się do osi napędzającej płytę. Tak też jest w Saturnie.<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Odtwarzacz ma dosyć surowy wygląd, ale z pewnością nie przypomina modeli konkurencji. Czerwony wyświetlacz jest bardzo czytelny, najważniejsze przyciski obsługujące mechanikę umieszczono po jego prawej stronie. Funkcję każdego z nich, o krótkim skoku, poznamy, obserwując ich kształty. Odtwarzacz obsługuje się bardzo przyjemnie. Do takiego top loadera łatwo się przekonać, bo dostęp do płyty jest bardzo szybki, a jej wymiana nie wymaga obsługi oburącz. Wyposażenie w gniazda ograniczono do minimum – jedna para gniazd analogowych i dwa wyjścia cyfrowe (Toslink i S/PDIF). Sztywna obudowa, wykonana z odlewów aluminiowych, gwarantuje mechanice dobre warunki pracy, część wibracji jest tłumiona przez polimerowe stopki, na których odtwarzacz spoczywa. Ożebrowanie, jakie znajdziemy od spodniej strony, nie pełni w tym wypadku żadnej funkcji. Po prostu z takich samych podzespołów wykonuje się wzmacniacze.</p> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" title="Odtwarzacz CD Rega Saturn wnętrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn/rega-saturn-wnetrze.jpg" alt="Odtwarzacz CD Rega Saturn wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><em><strong>W sekcji cyfrowo-analogowej zastosowano dwa przetworniki Wolfsona WM8740 pracujące w trybie różnicowym, dzięki czemu uzyskano lepszą liniowość, poprawiając jednocześnie zakres dynamiki.</strong></em></p> <p>&nbsp;</p> <p>Dostęp do wnętrza jest wyjątkowo utrudniony, jednak producent daje nam sporo wskazówek o sposobie wykonania tego modelu. W sekcji cyfrowo-analogowej zastosowano dwa przetworniki Wolfsona WM8740 pracujące w trybie różnicowym, dzięki czemu uzyskano lepszą liniowość, poprawiając jednocześnie zakres dynamiki. Układ zasilania oparty jest na pojedynczym transformatorze toroidalnym 60 VA, ale ma oddzielne uzwojenia dla obwodów cyfrowych, analogowych i do obsługi wyświetlacza. Wysokiej jakości kondensatory Nichicon Fine Gold zostały użyte zarówno w torze audio, jak i w zasilaczu. Stopień wyjściowy, pracujący w klasie A, wykonano przy użyciu elementów dyskretnych.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>W jaki sposób najszybciej i najtrafniej określić brzmienie odtwarzacza Rega Saturn? Chyba najłatwiej byłoby powiedzieć, że brzmi on naturalnie i wyjątkowo analogowo. Ten ostatni przymiotnik bywa zbyt często nadużywany w stosunku do odtwarzaczy cyfrowych, ale trudno mi znaleźć tutaj inne, lepsze określenie. Bo Saturn nie jest rodzajem kompaktu, który wysila się na wybitną analityczność. Słychać to zbyt wyraźnie, gdy porównamy go z opisywanym obok Arcamem. Choć Arcam też starał się zabrzmieć w miarę neutralnie, dało się słyszeć, że ? mimo wszystko ? tak od niechcenia, nasza uwaga jest kierowana na detale, które przy słuchaniu muzyki akustycznej nigdy aż tak bardzo jej nie przyciągają. Gdy muzycy grają przed nami, odbieramy muzykę jako całość, jesteśmy skłonni postrzegać brzmienie w sposób bardziej syntetyczny niż analityczny. Podobnie jest w przypadku odtwarzacza Rega Saturn. Muzyka brzmi najzupełniej naturalnie, wydawałoby się nawet, że w sposób banalny, tyle że w najlepszym tego słowa znaczeniu. Nie jest to odtwarzacz, który powali nas na kolana przy szybkim odsłuchu. Nie roztoczy, niczym Ayon, grubej warstwy dźwięku gęstego i pulchnego. Tu nie ma miejsca na spektakularność. Jednak Rega wyciągnie cały urok z brzmienia kameralnego kwartetu grającego muzykę barokową na instrumentach z epoki. Nie zabrzmi złowrogo, zbyt metalicznie, ale soczyście i naturalnie.</p> <p><img style="border: 1px solid;" title="Odtwarzacz CD Rega Saturn gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn/rega-saturn-gniazda.jpg" alt="Odtwarzacz CD Rega Saturn gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyposażenie w gniazda ograniczono do minimum – jedna para gniazd analogowych i dwa wyjścia cyfrowe (Toslink i S/PDIF).</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Największą tajemnicą Saturna jest chyba płynność przekazu. Czasami czułem się, jakbym słuchał dobrego tunera analogowego za pośrednictwem którego transmitowany jest koncert na żywo. Łagodność konturów, oczywisty sposób ustawiania proporcji między głównymi liniami melodycznymi a tymi wszystkimi detalami tworzącymi tkankę brzmieniową sprawiały, że Rega brzmiała wyjątkowo muzykalnie. To z całą pewnością odtwarzacz, którym można delektować się codziennie przez długie godziny i nigdy nie poczuć znużenia. To także odtwarzacz dla zakochanych w analogowej płycie, chcących odnaleźć podobne właściwości brzmieniowe w srebrnych krążkach (jeśli to w ogóle możliwe).</p> <h2><br />Zobacz także</h2> <table> <tbody> <tr> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1185-ayon-cd-07s"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s/ayon-cd07s.jpg" alt="ayon cd07s" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1184-arcam-fmj-cd37"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/arcam-cd37/arcam-cd37.jpg" alt="arcam cd37" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1187-unison-research-unico-cd-primo"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico/unison-research-unico.jpg" alt="unison research unico" width="600" height="387" /></a></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;"> <h2>Ayon CD-07s</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>Arcam FMJ CD37</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>&nbsp;Unison Research Unico CD Primo</h2> </td> </tr> </tbody> </table> <h2><br />Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Nietypowy, ale bardzo ciekawy odtwarzacz. Warto poświęcić mu dłuższą chwilę, bo krótki odsłuch może nie ukazać w pełni jego osobowości.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011</strong></em></p> <p><strong>Dane techniczne:</strong></p> <ul> <li><strong>Odtwarzane płyty:&nbsp;</strong>CD, CD-R/RW</li> <li><strong>Wejścia cyfrowe</strong>: brak</li> <li><strong>Wyjścia cyfrowe: </strong>S/PDIF</li> <li><strong>Przetwornik c/a:</strong> Wolfson WM8740 (x2)</li> <li><strong>Wymiary (szer. x wys. x głęb.):</strong> 435 x 100 x 270 mm</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <table cellpadding="7"> <tbody> <tr> <td><strong>Neutralność</strong><br />Brzmienie jest bardzo neutralne i płynne.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Precyzja</strong><br />To może nie największy atut Regi, ale nie jest źle.</td> <td style="text-align: center;"><strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Muzykalność</strong><br />Płynność i łagodność gwarantują jej wysoki poziom.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Stereofonia</strong><br />Niezła lokalizacja źródeł pozornych, szeroka scena.</td> <td style="text-align: center;"><strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Dynamika</strong><br />Brzmienie jest całkiem żywe, ale dynamika nie powala.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Bas</strong><br />Dość skromny, zwłaszcza w porównaniu z możliwościami odtwarzaczy ze stopniem lampowym.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>7</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Ocena łączna</strong></td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>82%</strong></td> </tr> </tbody> </table></div>
<div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/d45a54d5d947891dd1cd75d25cbe05d0_S.jpg" alt="Rega Saturn" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Odtwarzacze Regi zawsze budziły sympatię z powodu ciekawego wyglądu i angażującego brzmienia. Jak wypada ostatnia edycja Saturna na tle konkurencji?</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: this.pl, <a href="https://www.this.pl" target="_blank" rel="noopener">www.this.pl</a> <a href="http://www.mojeaudio.pl/" target="_blank" rel="noopener"><br /></a><strong>Cena</strong>: 6600 zł (w momencie publikacji testu)</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Roch Młodecki |&nbsp;<strong>Zdjęcia:</strong> Bartosz Makowski</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011<em></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Odtwarzacz Rega Saturn</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" title="Odtwarzacz CD Rega Saturn" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn/rega-saturn.jpg" alt="Odtwarzacz CD Rega Saturn" /></p> <p><br />Rega jest jednym z producentów, który dość długo zwlekał z zaoferowaniem odtwarzacza CD, co z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się nawet zabawne. Nic dziwnego – brytyjska firma była i jest nadal znana z oferty znakomitych gramofonów. Gdy w końcu w latach 90. zdecydowała się na wprowadzenie do oferty odtwarzacza CD, nie mogło to być coś banalnego. Już pierwszy model (Planet) miał charakterystyczny sposób ładowania płyty. To specyficzny rodzaj top-loadera, w którym górna pokrywa unosi się na 4 zawiasach. W pierwszych egzemplarzach krążek dociskający był zintegrowany z pokrywą (jak w testowanym tu Ayonie), w późniejszym czasie płytę dociskało się do osi napędzającej płytę. Tak też jest w Saturnie.<br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Odtwarzacz ma dosyć surowy wygląd, ale z pewnością nie przypomina modeli konkurencji. Czerwony wyświetlacz jest bardzo czytelny, najważniejsze przyciski obsługujące mechanikę umieszczono po jego prawej stronie. Funkcję każdego z nich, o krótkim skoku, poznamy, obserwując ich kształty. Odtwarzacz obsługuje się bardzo przyjemnie. Do takiego top loadera łatwo się przekonać, bo dostęp do płyty jest bardzo szybki, a jej wymiana nie wymaga obsługi oburącz. Wyposażenie w gniazda ograniczono do minimum – jedna para gniazd analogowych i dwa wyjścia cyfrowe (Toslink i S/PDIF). Sztywna obudowa, wykonana z odlewów aluminiowych, gwarantuje mechanice dobre warunki pracy, część wibracji jest tłumiona przez polimerowe stopki, na których odtwarzacz spoczywa. Ożebrowanie, jakie znajdziemy od spodniej strony, nie pełni w tym wypadku żadnej funkcji. Po prostu z takich samych podzespołów wykonuje się wzmacniacze.</p> <p style="text-align: center;"><img style="border: 1px solid #000000;" title="Odtwarzacz CD Rega Saturn wnętrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn/rega-saturn-wnetrze.jpg" alt="Odtwarzacz CD Rega Saturn wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><em><strong>W sekcji cyfrowo-analogowej zastosowano dwa przetworniki Wolfsona WM8740 pracujące w trybie różnicowym, dzięki czemu uzyskano lepszą liniowość, poprawiając jednocześnie zakres dynamiki.</strong></em></p> <p>&nbsp;</p> <p>Dostęp do wnętrza jest wyjątkowo utrudniony, jednak producent daje nam sporo wskazówek o sposobie wykonania tego modelu. W sekcji cyfrowo-analogowej zastosowano dwa przetworniki Wolfsona WM8740 pracujące w trybie różnicowym, dzięki czemu uzyskano lepszą liniowość, poprawiając jednocześnie zakres dynamiki. Układ zasilania oparty jest na pojedynczym transformatorze toroidalnym 60 VA, ale ma oddzielne uzwojenia dla obwodów cyfrowych, analogowych i do obsługi wyświetlacza. Wysokiej jakości kondensatory Nichicon Fine Gold zostały użyte zarówno w torze audio, jak i w zasilaczu. Stopień wyjściowy, pracujący w klasie A, wykonano przy użyciu elementów dyskretnych.<br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>W jaki sposób najszybciej i najtrafniej określić brzmienie odtwarzacza Rega Saturn? Chyba najłatwiej byłoby powiedzieć, że brzmi on naturalnie i wyjątkowo analogowo. Ten ostatni przymiotnik bywa zbyt często nadużywany w stosunku do odtwarzaczy cyfrowych, ale trudno mi znaleźć tutaj inne, lepsze określenie. Bo Saturn nie jest rodzajem kompaktu, który wysila się na wybitną analityczność. Słychać to zbyt wyraźnie, gdy porównamy go z opisywanym obok Arcamem. Choć Arcam też starał się zabrzmieć w miarę neutralnie, dało się słyszeć, że ? mimo wszystko ? tak od niechcenia, nasza uwaga jest kierowana na detale, które przy słuchaniu muzyki akustycznej nigdy aż tak bardzo jej nie przyciągają. Gdy muzycy grają przed nami, odbieramy muzykę jako całość, jesteśmy skłonni postrzegać brzmienie w sposób bardziej syntetyczny niż analityczny. Podobnie jest w przypadku odtwarzacza Rega Saturn. Muzyka brzmi najzupełniej naturalnie, wydawałoby się nawet, że w sposób banalny, tyle że w najlepszym tego słowa znaczeniu. Nie jest to odtwarzacz, który powali nas na kolana przy szybkim odsłuchu. Nie roztoczy, niczym Ayon, grubej warstwy dźwięku gęstego i pulchnego. Tu nie ma miejsca na spektakularność. Jednak Rega wyciągnie cały urok z brzmienia kameralnego kwartetu grającego muzykę barokową na instrumentach z epoki. Nie zabrzmi złowrogo, zbyt metalicznie, ale soczyście i naturalnie.</p> <p><img style="border: 1px solid;" title="Odtwarzacz CD Rega Saturn gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn/rega-saturn-gniazda.jpg" alt="Odtwarzacz CD Rega Saturn gniazda" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Wyposażenie w gniazda ograniczono do minimum – jedna para gniazd analogowych i dwa wyjścia cyfrowe (Toslink i S/PDIF).</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Największą tajemnicą Saturna jest chyba płynność przekazu. Czasami czułem się, jakbym słuchał dobrego tunera analogowego za pośrednictwem którego transmitowany jest koncert na żywo. Łagodność konturów, oczywisty sposób ustawiania proporcji między głównymi liniami melodycznymi a tymi wszystkimi detalami tworzącymi tkankę brzmieniową sprawiały, że Rega brzmiała wyjątkowo muzykalnie. To z całą pewnością odtwarzacz, którym można delektować się codziennie przez długie godziny i nigdy nie poczuć znużenia. To także odtwarzacz dla zakochanych w analogowej płycie, chcących odnaleźć podobne właściwości brzmieniowe w srebrnych krążkach (jeśli to w ogóle możliwe).</p> <h2><br />Zobacz także</h2> <table> <tbody> <tr> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1185-ayon-cd-07s"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s/ayon-cd07s.jpg" alt="ayon cd07s" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1184-arcam-fmj-cd37"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/arcam-cd37/arcam-cd37.jpg" alt="arcam cd37" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1187-unison-research-unico-cd-primo"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico/unison-research-unico.jpg" alt="unison research unico" width="600" height="387" /></a></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;"> <h2>Ayon CD-07s</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>Arcam FMJ CD37</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>&nbsp;Unison Research Unico CD Primo</h2> </td> </tr> </tbody> </table> <h2><br />Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Nietypowy, ale bardzo ciekawy odtwarzacz. Warto poświęcić mu dłuższą chwilę, bo krótki odsłuch może nie ukazać w pełni jego osobowości.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011</strong></em></p> <p><strong>Dane techniczne:</strong></p> <ul> <li><strong>Odtwarzane płyty:&nbsp;</strong>CD, CD-R/RW</li> <li><strong>Wejścia cyfrowe</strong>: brak</li> <li><strong>Wyjścia cyfrowe: </strong>S/PDIF</li> <li><strong>Przetwornik c/a:</strong> Wolfson WM8740 (x2)</li> <li><strong>Wymiary (szer. x wys. x głęb.):</strong> 435 x 100 x 270 mm</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <table cellpadding="7"> <tbody> <tr> <td><strong>Neutralność</strong><br />Brzmienie jest bardzo neutralne i płynne.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Precyzja</strong><br />To może nie największy atut Regi, ale nie jest źle.</td> <td style="text-align: center;"><strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Muzykalność</strong><br />Płynność i łagodność gwarantują jej wysoki poziom.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Stereofonia</strong><br />Niezła lokalizacja źródeł pozornych, szeroka scena.</td> <td style="text-align: center;"><strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Dynamika</strong><br />Brzmienie jest całkiem żywe, ale dynamika nie powala.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Bas</strong><br />Dość skromny, zwłaszcza w porównaniu z możliwościami odtwarzaczy ze stopniem lampowym.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>7</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Ocena łączna</strong></td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>82%</strong></td> </tr> </tbody> </table></div>
Ayon CD-07s 2021-03-29T23:44:25+00:00 2021-03-29T23:44:25+00:00 https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1185-ayon-cd-07s Webmaster webmaster@av.com.pl <div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/91c14cbfa735c2522cedce0eda8810b9_S.jpg" alt="Ayon CD-07s" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Ayon jest ostatnio bardzo aktywny we wprowadzaniu kolejnych odtwarzaczy płyt CD. Niedawno zadebiutowała najtańsza siódemka – a już ma następcę z literką s. W dodatku, nie jest to wcale drobny tuning...</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Eter Audio, <a href="https://www.ayonaudio.pl" target="_blank" rel="noopener">www.ayonaudio.pl</a> <a href="http://www.mojeaudio.pl/" target="_blank" rel="noopener"><br /></a><strong>Cena</strong>: 6490 zł (w momencie publikacji testu)</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Roch Młodecki |&nbsp;<strong>Zdjęcia:</strong> Bartosz Makowski</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011<em></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Odtwarzacz Ayon CD-07s</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><br /><img style="border: 1px solid #000000;" title="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s/ayon-cd07s.jpg" alt="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s" /><br />&nbsp;</p> <p>Może i wszystkie odtwarzacze Ayona wyglądają podobnie, a ich ciemne surowe wykończenie nie nastraja optymizmem, jednak szczególnie w teście grupowym - kiedy stoi koło siebie kilku konkurentów w podobnej cenie - trudno nie docenić jakości materiałów i precyzji wykończenia austriackiego odtwarzacza. <br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Prawdę mówiąc, zaczął mi się podobać dopiero gdy zobaczyłem, jak bardzo jakością wykonania odbiega od pozostałych. To prawda, że jest najdroższy, ale mimo tego jakość materiałów i tak budzi uznanie. Podobnie jak nietypowe wśród odtwarzaczy rozwiązania. Po pierwsze - sposób ładowania płyt. Top loadery są o tyle kłopotliwe, że zmuszają nas do używania obu rąk. W trakcie ładowania płyty, w jednej ręce musimy cały czas trzymać pokrywkę, którą głupio tak gdzieś odstawić. Zaletą jest mniejsza liczba elementów mechanicznych - niektórzy producenci twierdzą, że taka mechanika odczytuje płyty bardziej precyzyjnie. Jeśli już miałbym się zdecydować na top-loadera, to chyba jednak preferowałbym rozwiązanie Regi z uchylną klapką.</p> <p>Znakomite wrażenie robi obudowa z drapanego aluminium. Jej sztywność nie ma sobie równych, bo płyty są grube na kilka milimetrów. Całą obsługę umieszczono przy górnej krawędzi, a przyciski wytoczono z metalu. Ich pewny skok sprawia, że nigdy nie ma wątpliwości, czy włączyliśmy daną funkcję. Ayon wyróżnia się w testowanej grupie wyjściem regulowanym, które pozwala mu w pewnych okolicznościach pracować w systemie bez przedwzmacniacza. Regulacja jest dokonywana w domenie cyfrowej, więc wiąże się z degradacją jakości dźwięku – tym większą, im ciszej słuchamy. Do odtwarzacza można też podłączyć inne źródło cyfrowe i wykorzystać wewnętrzną sekcję DAC-a. Sygnał wprowadzimy za pomocą wejścia S/PDIF lub USB, które jest lepiej opracowane niż w poprzednim modelu (na kości PCM2704). Tutaj akceptuje sygnały o próbkowaniu 96 kHz.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s/ayon-cd07s-gniazda.jpg" alt="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s gniazda" /></p> <p>Z tyłu, prócz gniazd wyjściowych i wejść cyfrowych, znajduje się - tradycyjnie dla Ayona - czerwona dioda sygnalizująca nieprawidłową polaryzację wtyku sieciowego. Są też dwa przełączniki do wyboru trybu pracy odtwarzacza (direct amp lub normal – z regulacją poziomu lub bez niej) oraz poziom wyjściowy - gain (low lub high – niski lub wysoki). Kolejne funkcje dostępne są już tylko z pilota: przełącznik upsamplera (24/192), wygaszanie wyświetlacza, bezpośredni dostęp do ścieżek. Pilot też jest niczego sobie, wygląda jak aluminiowy monolit.</p> <p>Tor analogowy, za przetwornikiem Burr-Browna PCM1796 (jak u poprzednika), wykorzystuje triody 5687 pracujące w trybie single-ended, czyli w czystej klasie A. Ażurowe osłonki w górnej pokrywie odtwarzacza gwarantują dobrą wentylację i pozwalają przyglądać się magii żarzących się lamp. W układzie nie zastosowano sprzężenia zwrotnego (globalnego ani lokalnego) ani serwa stałoprądowego. Zdaniem Ayona, ścieżka sygnałowa została maksymalnie skrócona. Aby lampy działały jak najdłużej, zastosowano układ miękkiego startu, co sprawia, że odtwarzacz jest w pełni gotowy po kilkudziesięciu sekundach od momentu włączenia zasilania. Mechanizm odczytu płyty wykonała austriacka firma Stream Unlimited. Dużą uwagę zwrócono na stabilne zasilanie (2 transformatory R-Core, osobne dla sekcji analogowej i cyfrowej, 8 stabilizatorów napięć).<br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Ayona słuchałem chwilę po Arcamie i od razu poczułem, że w przypadky tych dwóch odtwarzaczy chodzi o coś zupełnie innego. Arcam brzmiał naturalnie i uczuciowo, a przy tym był bardzo analityczny. Nie można mu było odmówić wierności barwowej ani muzykalności, lecz po podłączeniu Ayona nie byłem już pewny swojej oceny. Ayon stawia bowiem nacisk na inne aspekty. Brzmienie jest gęste - niczym smoła, tłuste i ciężkie - niczym zawodnik sumo, a nie gibkie i szybkie - jak akrobata. Osadzenie na basowym fundamencie jest stabilne i wydaje się, że nic nie jest w stanie wyrwać muzyki z basowych objęć. Ta sama płyta Pink Floydów brzmiała w sposób diametralnie różny. Gitara basowa odzyskała swą pierwszorzędną rolę, podkreślając przyjemny pulsujący rytm. Wokale nie brzmiały równie ekspresyjnie, ale ich faktura była tak gęsta, że można było brzmienie kroić nożem. Gitary zadziwiały bogactwem alikwotów, i choć talerze nie były równie dźwięczne jak w przypadku Arcama, otwarcie w górnych rejestrach sprawiło mi miłą niespodziankę.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s wnętrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s/ayon-cd07s-wnetrze.jpg" alt="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Tor analogowy, za przetwornikiem Burr-Browna PCM1796 (jak u poprzednika), wykorzystuje triody 5687 pracujące w trybie single-ended, czyli w czystej klasie A.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Mimo mniej neutralnej estetyki niż w przypadku Arcama, Ayon może się bardzo podobać. To odtwarzacz, który zadziwia bogactwem szczegółów i osobliwą fakturą brzmienia. Najważniejsze jest jednak to, że brzmienie zachowuje pewną spontaniczność i da się w nim odnaleźć życie. Może i płyty nie są wyraźnie różnicowane, i daje się wyczuć specyficzną tkankę - niezależnie od tego, jaki krążek znajdzie się w odtwarzaczu - ale gęsta faktura brzmienia jest w stanie przekonać do siebie, choćby dlatego, że takie brzmienie z łatwością wypełnia przestrzeń, nie pozostawiając wątpliwości, że muzyka jest obecna w pokoju - tu i teraz.</p> <p>Najciekawsze jest jednak, że Ayon doskonale sobie radzi niezależnie od podłożonego materiału dźwiękowego. Skromny kwartet jazzowy czy orkiestra symfoniczna - CD-07s zawsze potrafił zapanować nad mnogością informacji i nadać im swoją charakterystyczną nutkę.</p> <h2><br />Zobacz także</h2> <table> <tbody> <tr> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1184-arcam-fmj-cd37"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/arcam-cd37/arcam-cd37.jpg" alt="arcam cd37" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1186-rega-saturn"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn/rega-saturn.jpg" alt="rega saturn" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1187-unison-research-unico-cd-primo"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico/unison-research-unico.jpg" alt="unison research unico" width="600" height="387" /></a></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;"> <h2>Arcam FMJ CD37</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>Rega Saturn</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>&nbsp;Unison Research Unico CD Primo</h2> </td> </tr> </tbody> </table> <h2><br />Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Ayon CD-07s nie jest neutralny, ale to odtwarzacz o bardzo ciekawym brzmieniu. Sprzęt dla audiofilów znudzonych brzmieniem wątłym i bez wyrazu. Tutaj dużo się dzieje, barwy są gęste, bas muskularny, a brzmienie - całościowo - jak najbardziej muzykalne.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011</strong></em></p> <p><strong>Dane techniczne:</strong></p> <ul> <li><strong>Odtwarzane płyty:&nbsp;</strong>CD, CD-R/RW, CD+R/+RW</li> <li><strong>Wejścia cyfrowe</strong>: S/PDIF (RCA) akceptujące sygnały 24/192, USB akceptujące sygnały 24/96</li> <li><strong>Impedancja wyjściowa</strong><br />200 Ohm (RCA)<br />300 Ohm&nbsp; (XLR)</li> <li><strong>Maksymalny poziom wyjściowy</strong> <br />RCA: 2 V (low gain), 4 V (high gain)<br />XLR: 4 V (low gain), 8 V (high gain)</li> <li><strong>Zniekształcenia harmoniczne:</strong> &lt;0,001%</li> <li><strong>Stosunek sygnał/szum:</strong> &gt;114 dB</li> <li><strong>Przetwornik c/a:</strong> Burr Brown PCM (24 bity/192 kHz)</li> <li><strong>Wymiary (szer. x wys. x głęb.):</strong> 460 x 110 x 320 mm</li> <li><strong>Masa:</strong> 11 kg</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <table cellpadding="7"> <tbody> <tr> <td><strong>Neutralność</strong><br />Wyraźnie zaznaczona własna osobowość.</td> <td style="text-align: center;"><strong>7</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Precyzja</strong><br />Brzmienie jest tłuste, ale nawet całkiem precyzyjne.</td> <td style="text-align: center;"><strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Muzykalność</strong><br />Dłuższy odsłuch potrafi nas przekonać, że Ayon to muzykalny odtwarzacz.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Stereofonia</strong><br />Całkiem niezła precyzja. Scena ładnie wypełniona.</td> <td style="text-align: center;"><strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Dynamika</strong><br />Szczególnie dobra w skali makro.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Bas</strong><br />Stabilny i pewny, nieco zbyt tłusty.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Ocena łączna</strong></td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>83%</strong></td> </tr> </tbody> </table></div>
<div class="K2FeedImage"><img src="https://www.avtest.pl/media/k2/items/cache/91c14cbfa735c2522cedce0eda8810b9_S.jpg" alt="Ayon CD-07s" /></div><div class="K2FeedIntroText"><p>Ayon jest ostatnio bardzo aktywny we wprowadzaniu kolejnych odtwarzaczy płyt CD. Niedawno zadebiutowała najtańsza siódemka – a już ma następcę z literką s. W dodatku, nie jest to wcale drobny tuning...</p> </div><div class="K2FeedFullText"> <table style="width: 100%;" border="0" cellspacing="0" cellpadding="5"> <tbody> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Dystrybutor</strong>: Eter Audio, <a href="https://www.ayonaudio.pl" target="_blank" rel="noopener">www.ayonaudio.pl</a> <a href="http://www.mojeaudio.pl/" target="_blank" rel="noopener"><br /></a><strong>Cena</strong>: 6490 zł (w momencie publikacji testu)</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p><strong>Tekst:</strong> Roch Młodecki |&nbsp;<strong>Zdjęcia:</strong> Bartosz Makowski</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011<em></em></strong><br /></em></p> </td> </tr> <tr valign="top"> <td style="width: 50%;"> <p>

audioklan

</p> <p>&nbsp;</p> </td> <td style="width: 50%;"> <p> </p> <p>&nbsp;</p> </td> </tr> </tbody> </table> <hr /> <h3>Odtwarzacz Ayon CD-07s</h3> <h4>TEST</h4> <p style="text-align: center;"><br /><img style="border: 1px solid #000000;" title="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s/ayon-cd07s.jpg" alt="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s" /><br />&nbsp;</p> <p>Może i wszystkie odtwarzacze Ayona wyglądają podobnie, a ich ciemne surowe wykończenie nie nastraja optymizmem, jednak szczególnie w teście grupowym - kiedy stoi koło siebie kilku konkurentów w podobnej cenie - trudno nie docenić jakości materiałów i precyzji wykończenia austriackiego odtwarzacza. <br /><br /></p> <h2>Budowa</h2> <p>Prawdę mówiąc, zaczął mi się podobać dopiero gdy zobaczyłem, jak bardzo jakością wykonania odbiega od pozostałych. To prawda, że jest najdroższy, ale mimo tego jakość materiałów i tak budzi uznanie. Podobnie jak nietypowe wśród odtwarzaczy rozwiązania. Po pierwsze - sposób ładowania płyt. Top loadery są o tyle kłopotliwe, że zmuszają nas do używania obu rąk. W trakcie ładowania płyty, w jednej ręce musimy cały czas trzymać pokrywkę, którą głupio tak gdzieś odstawić. Zaletą jest mniejsza liczba elementów mechanicznych - niektórzy producenci twierdzą, że taka mechanika odczytuje płyty bardziej precyzyjnie. Jeśli już miałbym się zdecydować na top-loadera, to chyba jednak preferowałbym rozwiązanie Regi z uchylną klapką.</p> <p>Znakomite wrażenie robi obudowa z drapanego aluminium. Jej sztywność nie ma sobie równych, bo płyty są grube na kilka milimetrów. Całą obsługę umieszczono przy górnej krawędzi, a przyciski wytoczono z metalu. Ich pewny skok sprawia, że nigdy nie ma wątpliwości, czy włączyliśmy daną funkcję. Ayon wyróżnia się w testowanej grupie wyjściem regulowanym, które pozwala mu w pewnych okolicznościach pracować w systemie bez przedwzmacniacza. Regulacja jest dokonywana w domenie cyfrowej, więc wiąże się z degradacją jakości dźwięku – tym większą, im ciszej słuchamy. Do odtwarzacza można też podłączyć inne źródło cyfrowe i wykorzystać wewnętrzną sekcję DAC-a. Sygnał wprowadzimy za pomocą wejścia S/PDIF lub USB, które jest lepiej opracowane niż w poprzednim modelu (na kości PCM2704). Tutaj akceptuje sygnały o próbkowaniu 96 kHz.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s gniazda" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s/ayon-cd07s-gniazda.jpg" alt="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s gniazda" /></p> <p>Z tyłu, prócz gniazd wyjściowych i wejść cyfrowych, znajduje się - tradycyjnie dla Ayona - czerwona dioda sygnalizująca nieprawidłową polaryzację wtyku sieciowego. Są też dwa przełączniki do wyboru trybu pracy odtwarzacza (direct amp lub normal – z regulacją poziomu lub bez niej) oraz poziom wyjściowy - gain (low lub high – niski lub wysoki). Kolejne funkcje dostępne są już tylko z pilota: przełącznik upsamplera (24/192), wygaszanie wyświetlacza, bezpośredni dostęp do ścieżek. Pilot też jest niczego sobie, wygląda jak aluminiowy monolit.</p> <p>Tor analogowy, za przetwornikiem Burr-Browna PCM1796 (jak u poprzednika), wykorzystuje triody 5687 pracujące w trybie single-ended, czyli w czystej klasie A. Ażurowe osłonki w górnej pokrywie odtwarzacza gwarantują dobrą wentylację i pozwalają przyglądać się magii żarzących się lamp. W układzie nie zastosowano sprzężenia zwrotnego (globalnego ani lokalnego) ani serwa stałoprądowego. Zdaniem Ayona, ścieżka sygnałowa została maksymalnie skrócona. Aby lampy działały jak najdłużej, zastosowano układ miękkiego startu, co sprawia, że odtwarzacz jest w pełni gotowy po kilkudziesięciu sekundach od momentu włączenia zasilania. Mechanizm odczytu płyty wykonała austriacka firma Stream Unlimited. Dużą uwagę zwrócono na stabilne zasilanie (2 transformatory R-Core, osobne dla sekcji analogowej i cyfrowej, 8 stabilizatorów napięć).<br /><br /></p> <h2>Brzmienie</h2> <p>Ayona słuchałem chwilę po Arcamie i od razu poczułem, że w przypadky tych dwóch odtwarzaczy chodzi o coś zupełnie innego. Arcam brzmiał naturalnie i uczuciowo, a przy tym był bardzo analityczny. Nie można mu było odmówić wierności barwowej ani muzykalności, lecz po podłączeniu Ayona nie byłem już pewny swojej oceny. Ayon stawia bowiem nacisk na inne aspekty. Brzmienie jest gęste - niczym smoła, tłuste i ciężkie - niczym zawodnik sumo, a nie gibkie i szybkie - jak akrobata. Osadzenie na basowym fundamencie jest stabilne i wydaje się, że nic nie jest w stanie wyrwać muzyki z basowych objęć. Ta sama płyta Pink Floydów brzmiała w sposób diametralnie różny. Gitara basowa odzyskała swą pierwszorzędną rolę, podkreślając przyjemny pulsujący rytm. Wokale nie brzmiały równie ekspresyjnie, ale ich faktura była tak gęsta, że można było brzmienie kroić nożem. Gitary zadziwiały bogactwem alikwotów, i choć talerze nie były równie dźwięczne jak w przypadku Arcama, otwarcie w górnych rejestrach sprawiło mi miłą niespodziankę.</p> <p><img style="border: 1px solid #000000;" title="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s wnętrze" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s/ayon-cd07s-wnetrze.jpg" alt="Odtwarzacz CD Ayon CD-07s wnetrze" /></p> <p style="text-align: center;"><strong><em>Tor analogowy, za przetwornikiem Burr-Browna PCM1796 (jak u poprzednika), wykorzystuje triody 5687 pracujące w trybie single-ended, czyli w czystej klasie A.</em></strong></p> <p>&nbsp;</p> <p>Mimo mniej neutralnej estetyki niż w przypadku Arcama, Ayon może się bardzo podobać. To odtwarzacz, który zadziwia bogactwem szczegółów i osobliwą fakturą brzmienia. Najważniejsze jest jednak to, że brzmienie zachowuje pewną spontaniczność i da się w nim odnaleźć życie. Może i płyty nie są wyraźnie różnicowane, i daje się wyczuć specyficzną tkankę - niezależnie od tego, jaki krążek znajdzie się w odtwarzaczu - ale gęsta faktura brzmienia jest w stanie przekonać do siebie, choćby dlatego, że takie brzmienie z łatwością wypełnia przestrzeń, nie pozostawiając wątpliwości, że muzyka jest obecna w pokoju - tu i teraz.</p> <p>Najciekawsze jest jednak, że Ayon doskonale sobie radzi niezależnie od podłożonego materiału dźwiękowego. Skromny kwartet jazzowy czy orkiestra symfoniczna - CD-07s zawsze potrafił zapanować nad mnogością informacji i nadać im swoją charakterystyczną nutkę.</p> <h2><br />Zobacz także</h2> <table> <tbody> <tr> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1184-arcam-fmj-cd37"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/arcam-cd37/arcam-cd37.jpg" alt="arcam cd37" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1186-rega-saturn"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/rega-saturn/rega-saturn.jpg" alt="rega saturn" width="600" height="387" /></a></td> <td><a href="https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/1187-unison-research-unico-cd-primo"><img style="border: 1px solid #000000;" src="https://www.avtest.pl/images/testy/zrodlacyfrowe/unison-unico/unison-research-unico.jpg" alt="unison research unico" width="600" height="387" /></a></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;"> <h2>Arcam FMJ CD37</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>Rega Saturn</h2> </td> <td style="text-align: center;"> <h2>&nbsp;Unison Research Unico CD Primo</h2> </td> </tr> </tbody> </table> <h2><br />Galeria</h2> <p>{gallery}/testy/zrodlacyfrowe/ayon-cd07s{/gallery}</p> <p>&nbsp;</p> <h2>Naszym zdaniem<span style="color: #000000;"><span style="font-family: Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: Avenir Book,serif;"><span style="font-size: x-small;"></span></span></span></span></span></h2> <p>Ayon CD-07s nie jest neutralny, ale to odtwarzacz o bardzo ciekawym brzmieniu. Sprzęt dla audiofilów znudzonych brzmieniem wątłym i bez wyrazu. Tutaj dużo się dzieje, barwy są gęste, bas muskularny, a brzmienie - całościowo - jak najbardziej muzykalne.</p> <p>&nbsp;</p> <p><em><strong>Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2011</strong></em></p> <p><strong>Dane techniczne:</strong></p> <ul> <li><strong>Odtwarzane płyty:&nbsp;</strong>CD, CD-R/RW, CD+R/+RW</li> <li><strong>Wejścia cyfrowe</strong>: S/PDIF (RCA) akceptujące sygnały 24/192, USB akceptujące sygnały 24/96</li> <li><strong>Impedancja wyjściowa</strong><br />200 Ohm (RCA)<br />300 Ohm&nbsp; (XLR)</li> <li><strong>Maksymalny poziom wyjściowy</strong> <br />RCA: 2 V (low gain), 4 V (high gain)<br />XLR: 4 V (low gain), 8 V (high gain)</li> <li><strong>Zniekształcenia harmoniczne:</strong> &lt;0,001%</li> <li><strong>Stosunek sygnał/szum:</strong> &gt;114 dB</li> <li><strong>Przetwornik c/a:</strong> Burr Brown PCM (24 bity/192 kHz)</li> <li><strong>Wymiary (szer. x wys. x głęb.):</strong> 460 x 110 x 320 mm</li> <li><strong>Masa:</strong> 11 kg</li> </ul> <p>&nbsp;</p> <table cellpadding="7"> <tbody> <tr> <td><strong>Neutralność</strong><br />Wyraźnie zaznaczona własna osobowość.</td> <td style="text-align: center;"><strong>7</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Precyzja</strong><br />Brzmienie jest tłuste, ale nawet całkiem precyzyjne.</td> <td style="text-align: center;"><strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Muzykalność</strong><br />Dłuższy odsłuch potrafi nas przekonać, że Ayon to muzykalny odtwarzacz.</td> <td style="text-align: center;"><strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Stereofonia</strong><br />Całkiem niezła precyzja. Scena ładnie wypełniona.</td> <td style="text-align: center;"><strong>8</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Dynamika</strong><br />Szczególnie dobra w skali makro.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Bas</strong><br />Stabilny i pewny, nieco zbyt tłusty.</td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>9</strong></td> </tr> <tr> <td><strong>Ocena łączna</strong></td> <td style="text-align: center;">&nbsp;<strong>83%</strong></td> </tr> </tbody> </table></div>